Po raz drugi w ciągu pięciu lat na świecie pojawiły się obawy przed deflacją. Krajem wysokiego ryzyka są Niemcy. W Polsce zagrożenie deflacją jest niskie, ale nie minimalne.
Ekonomiści martwią się, że spadek cen w Japonii czy Chinach może rozprzestrzenić się na inne kraje. Najbardziej zagrożone są Niemcy, Japonia, Hongkong i Tajwan — wynika z raportu specjalnej komisji Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), która zbadała sytuację w 35 największych gospodarkach świata. To drugi raz w ciągu pięciu lat — ostatnio po kryzysie azjatyckim — kiedy ekonomiści bardziej martwią się deflacją niż inflacją.
Prawdopodobieństwo jej wystąpienia w tym roku w Niemczech jest, zdaniem MFW, wysokie. Nasz zachodni sąsiad już notuje inflację poniżej 1 proc., wzrost PKB w tym roku wyniesie około 0,5 proc., a możliwości działań rządowych są ograniczone. Co gorsza, deflacja w Niemczech szybko (poprzez system finansowy) mogłaby przenieść się do innych krajów strefy euro. Uratować je może obcięcie stóp procentowych.
Opinia MFW spotkała się z ostrym sprzeciwem Niemców.
Nie ma takiego ryzyka. Nie zanotowano masowego spadku cen — brzmi oświadczenie niemieckiego ministerstwa finansów.
— Nie widzę zagrożenia deflacją. Spodziewam się, że w czerwcu lub lipcu ECB obniży stopy procentowe, a to jeszcze bardziej zmniejszy możliwość spadku cen — mówi Wolfgang Wiegond, szef pięciu doradców rządu.
Innego jednak zdania są osoby z zewnątrz.
— W Niemczech rośnie bezrobocie, spada PKB i produkcja przemysłowa. Aby uniknąć deflacji, Niemcy muszą zreformować kodeks pracy, system emerytalny i system wydatków socjalnych. Jeśli im się to uda, choć to trudne zadanie, mogą uniknąć deflacji — mówi Krzysztof Rybiński, ekonomista BPH PBK.
Nie obawia się on wystąpienia tego zjawiska w naszym kraju. Polska znalazła się w raporcie MFW wśród krajów, w których zagrożenie deflacją jest niskie, a nie minimalne.
— Polsce na pewno nie grozi deflacja. To nie jest spadek jednego wskaźnika, lecz cały zespół zmian, głównie spadek dynamiki PKB. Tymczasem w Polsce gospodarka powoli się rozpędza i będzie przyspieszać w wyniku skumulowanych efektów cięć stóp procentowych, które odczujemy teraz — uważa Krzysztof Rybiński.