Polska jest trzecia w Unii Europejskiej pod względem powierzchni gruntów rolnych. Ma więc doskonałą bazę dla produkcji biogazu. Nie umie jednak tego wykorzystać. Potencjał energetyki biogazowej natomiast już dawno odkryli Niemcy. Według zeszłorocznych danych, działa u nich ponad 7 tys. biogazowni, produkujących energię wystarczającądo zaopatrzenia w prąd 5,3 mln gospodarstw domowych.

Roczne przychody tego biznesu sięgają 6,9 mld EUR, a w 2010 r. dawały 39 tys. miejsc pracy. Dla porównania: w Polsce mamy 50 biogazowni o łącznej zainstalowanej mocy elektrycznej wynoszącej około 58 MWe. — 80 proc. biogazowni na świecie, w tym dwie największe o mocy 20 MW każda, działa w Niemczech. I ciągle powstają tam nowe obiekty. W większości są to instalacje o wysokim stopniu zaawansowania technologicznego — podkreśla Małgorzata Bartkowski z firmy REECO Poland.
Czym tłumaczyć powszechność energetyki biogazowej u naszych zachodnich sąsiadów? Przede wszystkim tamtejsze regulacje prawne są przyjazne energetyce odnawialnej. Model oparty na niemieckich taryfach gwarantowanych (EEG) dla producentów energii z OZE — w mniej lub bardziej zmienionych formach — stosuje już kilkadziesiąt państw.
Natomiast polskie prawo nie sprzyja budowie takich instalacji. Inny problem to niezgoda społeczności lokalnych na takie inwestycje. Jak wynika z badań Instytutu Agroenergetyki, około 55 proc. projektów spotyka się z protestami mieszkańców.