Agencja powołując się na raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego podaje, że w 2023 r. Niemcy mogą przegonić Kraj Kwitnącej Wiśni pod względem wielkości gospodarki i awansować na najniższy stopień „pudła”, przy czym dwa czołowe miejsca okupowane przez lata przez Stany Zjednoczone i Chiny są niezagrożone.
MFW szacuje, że nominalny produkt krajowy brutto Niemiec w tym roku wyniesie 4,43 bln USD w porównaniu z 4,23 bln w przypadku Japonii.
Prognoza ta oparta jest na mocnym osłabieniu japońskiej waluty. Jej notowania przebiły ważny pułap 150 za dolara i zmierzają w kierunku 160 za euro, która to waluta jest obowiązującą w Niemczech. Tak słaby jen względem euro nie był od 2008 r.
Deprecjacja jena jest przede wszystkim podyktowana rosnącą różnicą w polityce banków centralnych. Podczas gdy amerykański Fed i EBC w Eurolandzie w ostatnich kilkunastu miesiącach mocno zaostrzyły warunki finansowania podnosząc stopy procentowe, Bank Japonii nadal pozostaje w obszarze ultraluźnej polityki. Spekuluje się, że ten rozdźwięk może w końcu skłonić japońskich decydentów do zmiany stanowiska i odejścia od polityki ujemnych stóp procentowych, choć prawdopodobnie dopiero w przyszłym roku.
Dodatkowo MFW podkreśla znaczącą różnicę we wskaźniku PKB na osobę. Przewiduje, że w Niemczech wyniesie 52 824 dolarów w porównaniu z 33 950 dolarów w Japonii. Do tego perspektywy wzrostu największej europejskiej gospodarki są bardziej optymistyczne i stabilniejsze niż w przypadku Japonii.
Władze w Tokio zdają sobie sprawę z utraty potencjału przez gospodarkę i zamierzają wesprzeć ją nowymi środkami stymulacyjnymi.
Siła wzrostu Japonii spadła i pozostaje on bardzo powolny – przyznał cytowany przez Bloomberga japoński minister gospodarki Yasutoshi Nishimura. Zadeklarował, że kraj chce odzyskać grunt utracony przez ostatnie 20, 30 lat.
Chcemy to osiągnąć za pomocą takich środków, jak nasz nadchodzący pakiet wsparcia – powiedział urzędnik.