Na amerykańskich giełdach w czwartek niemal do końca sesji przewaga leżała po stronie kupujących. Nie udało się im jednak dowieźć zwycięstwa do końcowego dzwonka.
fot. Michael Nagle/Bloomberg
Na amerykańskich giełdach w czwartek niemal do końca sesji przewaga leżała po stronie kupujących. Nie udało się im jednak dowieźć zwycięstwa do końcowego dzwonka.
Ostatecznie, na zamknięciu sesji indeks największych blue chipów Dow Jones IA zniżkował o 0,89 proc. odnotowując piątą z rzędu przecenę. Wskaźnik szerokiego rynku S&P500 spadał o 1,10 proc. Z kolei technologiczny Nasdaq tracił 1,30 proc. chociaż zyskiwał momentami nawet 2,1 proc. Tym samym głębiej wszedł w korekcyjne terytorium.
Nawet jednak w okresie zwyżki wskaźników trudno było mówić o poprawie nastrojów. Bardziej o osłabieniu obaw związanych z przyszłymi działaniami ze strony Fed, który już w marcu może/powinien podwyższyć stopy procentowe po raz pierwszy od wybuchu pandemii w 2020 r.
Wytchnienie inwestorom, szczególnie z segmentu spółek technologicznych o gigantycznych kapitalizacjach dawało przez dłuższy czas zejście rentowności papierów skarbowych z wielomiesięcznych szczytów odnotowanych w poprzednich dniach. Wspierało je osłabienie dolara. Oba czynniki były w dużej mierze następstwem „słabszych” danych z amerykańskiego rynku pracy. Okazało się bowiem, ze w zeszłym tygodniu przybyło - zamiast spodziewanego zmniejszenia się - nowych bezrobotnych, który było najwięcej od trzech miesięcy. Sugerować to może, że wariant Omikron koronawirusa może mieć większy wpływ na rynek pracy niż zakładano. A to oznaczać może… no właśnie. Część graczy liczy, że może Fed jednak opóźni nieco podwyżkę stóp, mając na uwadze, że nie spełniony został jeden z warunków, czyli stan bliski maksymalnego zatrudnienia.
Oprócz danych o bezrobociu w czwartek poznaliśmy jeszcze istotne odczyty o indeksie oddziału Fed z Filadelfii (wzrósł mocniej od prognoz) oraz sprzedaży domów na rynku wtórnym (spadła mocniej niż się spodziewano).
Na rynku surowcowym zarówno ropa, jak i złoto przeżywały nerwową sesję. W ciągu dnia wycena ropy wspięła się na siedmioletnie maksima, choć początek czwartkowych notowań sugerował dalszą korektę. Jednak zdobyczy nie udało się utrzymać do finiszu. Podobnie było w przypadku złota z tym, że ten szlachetny metal wspiął się na dwumiesięczny szczyt.
Dominacja strony podażowej w końcówce sesji była przede wszystkim rezultatem przeceny i wyprzedaży akcji technologicznych. Gracze po chwilowym uspokojeniu znowu pozbywali się bardziej ryzykownych aktywów.
Największym przegranym czwartkowej sesji wśród spółek technologicznych z tzw. grypy “megacap” był Amazon tracąc 3 proc. i schodząc do najniższego poziomu od marca 2021 r.