Nie tylko debiut Żabki w Warszawie rozczarował inwestorów. We wtorek, 22 października, na giełdzie w Mumbaju pojawiły się akcje indyjskiej odnogi południowokoreańskiego koncernu Hyundai Motor. W pierwszej ofercie publicznej sprzedawano je po 1960 rupii, tymczasem pierwsze transakcje przeprowadzono z ceną o 1,6 proc. niższą, a w najgorszym momencie spadek sięgał 6 proc.
Hyundai Motor India, drugi pod względem sprzedaży na tamtejszym rynku producent samochodów, został wyceniony w pierwszej ofercie publicznej na około 19 mld USD, a jej wartość była rekordowa i wyniosła 3,3 mld USD. Największy udziałowiec, Hyundai Motor sprzedał, 17,5 proc. akcji.
Część analityków uważał, że cena w IPO jest mocno przesadzona. Jednak oferta spotkała się z relatywnie sporym zainteresowaniem i zakończyła się ponad dwukrotną nadsubskrypcją. Głównie skusiła jednak podmioty instytucjonalne, które dopiero ostatniego dnia przyjmowania zapisów zgłosiły duży popyt. W ręce inwestorów detalicznych trafiła jedynie połowa z zarezerwowanej dla nich puli akcji. Tłumaczono to tym, że całość wpływów z IPO trafiła w ręce spółki-matki, a dodatkowo oferta miała miejsce w niezbyt korzystnym okresie, kiedy rynek samochodowy w Indiach przeżywa schłodzenie.
Oferta Hyundaia podniosła do ponad 12 mld USD wartość tegorocznych IPO w Indiach. To poziom przewyższający wolumeny z ostatnich dwóch lat, ale jest zdecydowanie poniżej rekordowych wpływów odnotowanych w 2021 r., oszacowanych na 17,8 mld USD. Z tegorocznych ofert o wartości powyżej 100 mln USD debiuty kończyły się przecięcnie 29-procentową zwyżką.
Taką część akcji kupionych w IPO inwestorzy sprzedają w ciągu tygodnia od debiutu, wynika z badania indyjskiego regulator rynku. Drobni inwestorzy sprzedają 50 proc. akcji, a banki 80 proc.