NIK: zarządy ściągnęły PKP na skraj upadłości
Winą za praktyczną utratę płynności finansowej przez PKP Najwyższa Izba Kontroli obarcza nie tylko dawny, ale i obecny zarząd przedsiębiorstwa. NIK zbadał finansowanie działalności przewoźnika w latach 1998-1999.
Opierając się na wynikach kontroli NIK przekazał Ministrowi Transportu i Gospodarki Morskiej oraz prezesowi zarządu PKP specjalny raport.
„Wskaźnik bieżącej płynności finansowej, którego optymalny poziom mieści się w granicach 1,5-2,0 osiągnął w 1999 roku minimalną wielkość 0,66 ” — stwierdzają kontrolerzy Izby.
Wystąpienie pokontrolne zostało wysłane do ministra transportu i prezesa zarządu.
— Zarówno minister, jak i prezes PKP złożyli do niego zastrzeżenia. Jakie — nie mogę ujawnić. Teraz zajmie się nimi Kolegium NIK, które zbierze się dopiero po Nowym Roku — mówi Małgorzata Pomianowska, rzecznik prasowy NIK.
Kolsped wyszedł bokiem
Gros zarzutów NIK dotyczy działań poprzedniego zarządu spółki, kierowanego przez Jana Janika. Jednak część winy — zdaniem NIK — spoczywa także na barkach obecnego zarządu spółki, którego prezesem jest Krzysztof Celiński. Zdaniem Izby, zarząd PKP, niezgodnie z obowiązującymi przepisami, finansował bieżącą działalność ze środków przeznaczonych na inwestycje oraz pieniędzy pochodzących z kredytów bankowych, wbrew postanowieniom umów kredytowych. W ten sposób w 1998 roku roku wydatkowano 48,21 mln zł, zaś w 2000 roku — 14,19 mln zł.
„W związku z zablokowaniem kont bankowych PKP do dnia zakończenia kontroli nie była w stanie zrefundować tych środków” — czytamy w wystąpieniu pokontrolnym NIK.
Inny zarzut sformułowany wobec zarządu powstał w związku z ogłoszeniem upadłości spółki Kolsped.
„PKP powołała nową spółkę Cargosped, która wykupiła od syndyka spółki Kolsped masę upadłościową zaproponowaną w przetargu z lutego 2000 roku. Na ten cel PKP udzieliła pożyczki spółce Cargosped wysokości 6,5 mln zł oraz kolejnej pożyczki na kwotę ponad 3,3 mln zł na celne zabezpieczenie działań spółki. Wobec krytycznej sytuacji finansowej PKP stanowiło to kolejne poważne obciążenie finansowe przedsiębiorstwa” — stwierdza NIK.
Złe kredyty i umowy
Na złą kondycję finansową firmy wpływ miały jednak przede wszystkim działania poprzedniego zarządu firmy, który m.in. nieefektywnie wykorzystał kredyty inwestycyjne.
„Do tego typu przypadków należało wykorzystanie kredytów Banku Światowego na stworzenie nowoczesnego systemu zarządzania przedsiębiorstwem. Mimo wydatkowania blisko 44 mln USD z kredytu bankowego i poniesienia kosztów wysokości 65 mln zł ze środków własnych, nie stworzono projektowanego systemu — uważają kontrolerzy NIK.
Kolejnym przykładem rażąco niegospodarnego wykorzystania środków kredytowych było finansowanie kontraktu na zakup 50 lokomotyw z Adtranz Pafawag Wrocław. Według stanu na dzień 31 marca 2000 roku, PKP, nie otrzymując ani jednej lokomotywy z 22, które winny być dostarczone, zaanagażowała ogółem kwotę 95,16 mln zł.
„Zasadniczą przyczyną tego stanu było podpisanie przez PKP kontraktu z Adtranzem na niekorzystnych warunkach oraz nieegzekwowanie tych postanowień, które umożliwiały zmniejszenie rozmiarów strat związanych z nierzetelną jego realizacją przez wykonawcę” — donosi NIK.
Minister też zawinił
Winę za powstałą sytuację w PKP ponosi także resort transportu:
„Ustalenia kontroli w Ministerstwie TiGM wykazały, że Minister TiGM nie wykorzystał wszystkich możliwych form nadzoru nad działalnością przedsiębiorstwa PKP, wynikających z przepisów ustawy o PKP (...) na przestrzeni ostatnich dwóch lat, działania Ministra TiGM w zakresie racjonalizacji funkcjonowania PKP koncentrowały się głównie na opracowywaniu kolejnych projektów o restrukturyzacji, komercjalizacji i prywatyzacji PKP. Świadczyła o tym między innymi tematyka posiedzeń kierownictwa resortu. Przykładowo spośród 9 posiedzeń kierownictwa w 1998 roku, na których poruszane były problemy związane z PKP, 8 dotyczyło projektów ww. ustawy. Prace nad ostatecznym kształtem ustawy trwały kilka lat” — stwierdzają kontrolerzy NIK.