Nie ma chętnych do zakupu fabryki autobusów Jelcz, znajdującej się od 2008 r. w upadłości. W pięciu przetargach (ostatni miał być rozstrzygnięty w ubiegłym tygodniu) nie napłynęła ani jedna oferta. I to mimo że syndyk obniżał cenę na zorganizowaną część przedsiębiorstwa z 29 mln zł do 16 mln zł.
— Musimy zdecydować, co dalej. Nie wykluczam, że w grę będzie wchodziła sprzedaż majątku w częściach — mówi Marek Rybak, syndyk Jelcza.
To zwiększa szanse powodzenia planów Pol-Mot Holding, grupy biznesowej działającej w branży motoryzacyjnej, maszyn rolniczych (Warfama) i dewelopera. Firma kierowana przez Andrzeja Zarajczyka od wielu miesięcy zainteresowana jest zakupem logo Jelcza.
— Samego logo nie sprzedam. W grę wchodzi ewentualnie sprzedaż całej dokumentacji [np. projekty techniczne, prawa do znaków towarowych konkretnych autobusów — red.] — podkreśla Marek Rybak.
Po co Pol-Motowi logo Jelcza? Miałoby ułatwić holdingowi wprowadzenie na polski rynek nowych autobusów. Firma zajęłaby się ich licencyjnym montażem i sprzedażą w kraju. Andrzej Zarajczyk nie ujawnia, kto jest jego partnerem. Według naszych informacji, chodzi o jednego z chińskich producentów autobusów. Szef Pol-Motu mówił wcześniej, że montaż odbywałby się w halach dzierżawionych od syndyka Daewoo Motor Polska w Lublinie.
29 mln zł

Na tyle syndyk wycenił majątek Jelcza w I przetargu. A na 16 mln zł w ...piątym.