Wielki Piątek był dniem, w którym GUS podał wstępny odczyt inflacji za marzec 2024 r. Rynek nań nie zareagował, bo w Wielki Piątek nie tylko nie było sesji giełdowej, ale zamarł również rynek walutowy i obligacji. Warto jednak zwrócić uwagę, że przy konsensie rynkowych prognoz na poziomie 2,2 proc. inflacja wzrosła rok do roku tylko o 1,9 proc. Była więc nie tylko niższa od rynkowych oczekiwań, ale też po raz pierwszy od marca 2021 r. znalazła się poniżej celu NBP i jest obecnie najniższa od pięciu lat.
- Z punktu widzenia rynku odczyt ma w mojej ocenie niewielkie znaczenie. Rada Polityki Pieniężnej (RPP) nie chce bowiem obecnie dalej obniżać stóp procentowych i te dane tego nie zmienią. Co więcej, rynek patrzy też w przód, a nadal pozostaje kilka znaków zapytania jeśli chodzi o trajektorię inflacji. Część członków RPP spodziewa się ponownego wzrostu inflacji nawet do 7-8 proc. Dopiero zanegowanie tego scenariusza w dalszej części roku może istotnie wpłynąć na rynki i wyceny polskich aktywów – komentuje Mikołaj Raczyński, dyrektor inwestycyjny platformy inwestycyjnej Portu.
- Mijanie przez inflację punktu zwrotnego oznacza, że apogeum osiąga także atrakcyjność odsetkowa złotego, rozumiana jako stosunek inflacji do stopy referencyjnej NBP. Wraz z podnoszeniem się dynamiki inflacji kurczyć będą się obecnie rekordowo wysokie dodatnie stopy procentowe – zaznacza Bartłosz Sawicki, analityk firmy Cinkciarz.pl.
Co zrobi RPP
Gdyby brać pod uwagę tylko spadek realnych stóp procentowych można się spodziewać spadku wartości złotego. Bartosz Sawicki prognozuje jednak, że inflacja nawet jeśli odbije, to prawdopodobnie nie przekroczy 6 proc., a na pewno nie przekroczy trwale poziomu stopy referencyjnej NBP. Biorąc pod uwagę, że w Polsce nie oczekuje się też obniżek stóp procentowych banku centralnego, te ostatnie powinny więc pozostawać realnie dodatnie.
- Zbliżanie się obniżek stóp procentowych amerykańskiego Fedu i Europejskiego Banku Centralnego powinno pozytywnie wpływać na postrzeganie rynków wschodzących. Złoty ma szereg atutów: relatywnie wysokie tempo wzrostu gospodarczego, korzystną sytuację w bilansie płatniczym oraz napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych. W rezultacie spodziewam się, że punkt równowagi w notowaniach euro będzie stopniowo przesuwał się w kierunku 4,25 zł. Więcej przestrzeni do zniżek powinny mieć kursy amerykańskiego dolara i franka szwajcarskiego. Na koniec 2024 r. dolar powinien kosztować nieco mniej niż 3,75 zł, a frank mniej niż 4,30 zł – twierdzi Bartosz Sawicki.
W kontekście piątkowego odczytu inflacji Mateusz Czyżkowski, analityk rynków finansowych w XTB, nie jest jednak tak bardzo przekonany do tego, że dotychczasowe założenia dotyczące postawy RPP powinny pozostawać niezmienione.
- Mając na uwadze działania głównych sieci sklepów spożywczych w kontekście VAT-u oraz pogłoski o relatywnie łagodnym odmrożeniu cen energii, zdecydowane kroki w stronę obniżek stóp procentowych w Polsce wydają się nieco bardziej prawdopodobne. Szczegóły dotyczące programu odmrożenia cen energii poznamy po świętach i mogą one stanowić ostatni ważny czynnik, które zadecyduje o ścieżce polskiej inflacji w dłuższym terminie – tłumaczy Mateusz Czyżkowski.
Obniżkę głównej stopy procentowej NBP o 0,25 pkt proc. w IV kwartale 2024 r. prognozuje PKO Bank Polski. Jego główny ekonomista – Piotr Bujak – przewidział też kilka dni temu, że marcowa inflacja może zejść poniżej 2 proc. W piątek nie udało nam się jednak z nim skontaktować.
Kierunek 5 proc.
Dla porównania, jeszcze w piątek rano (przed danymi GUS) ekonomiści ING Banku Śląskiego szacowali marcowy odczyt wzrostu cen na 2,1 proc. licząc rok do roku. Podkreślali, że niski odczyt inflacji powinien wzmocnić oczekiwania na obniżki stóp procentowych NBP jeszcze w 2024 r., co powinno okazać się wsparciem dla skarbowych papierów wartościowych, szczególnie tych o krótszych terminach zapadalności.
Obecnie rentowności polskich obligacji skarbowych wynoszą 5,1-5,4 proc. (w zależności od terminu wykupu, najwyższe rentowności mają papiery 10-letnie, najniższe 2-letnie).
Przedstawiając swoją prognozę inflacji PKO BP poinformowało też, że w II kwartale 2024 r. zakłada spadek rentowności (wzrost cen) polskich obligacji skarbowych w okolice 5 proc. Na ten poziom wskazuje też Bartosz Sawicki, choć w dłuższej perspektywie czasowej.
- W przypadku obligacji 10-letnich pod koniec 2024 r. całkiem realna jest rentowność w okolicach 5 proc. W kolejnych latach, wraz ze zbliżaniem się do trwałego osiągnięcia celu inflacyjnego NBP, rentowności polskich obligacji powinny dalej spadać – uważa analityk Cinkciarza.pl.