Wyniki Nvidii za III kwartał położyły kres wyprzedaży spółek technologicznych z ostatnich dni. Na otwarciu sesji 20 listopada indeks S&P 500 rósł o 1,6 proc., Nasdaq o ponad 2 proc., a walory spółki z Kaliforni drożały o prawie 5 proc.
– Rynek jednoznacznie ocenił wyniki Nvidii jako pozytywne, pokazując, że obawy z ostatnich miesięcy o bańkę wokół spółek AI były przesadzone. Wciąż jesteśmy we wczesnej fazie rewolucji sztucznej inteligencji, a bańki z zasady formują się na etapach końcowych – mówi Sebastian Trojanowski, zarządzający funduszami Ipopema TFI.
Akcje Nvidii wcale nie są drogie
Zdaniem eksperta podstawową cechą bańki spekulacyjnej jest brak wątpliwości lub ślepa wiara inwestorów w potencjał technologii i trajektorię wzrostu wyników spółek. Zjawisko to określa się mianem irracjonalnego entuzjazmu.
- Przykładem jest negatywna reakcja inwestorów na wyniki Mety. Spółka przebiła oczekiwania analityków, ale zarząd stwierdził, że spodziewa się wzrostu kosztów budowy centrów danych. Wątpliwości są oznaką zdrowego rynku – nie wszystko jest odbierane z hurraoptymizmem – mówi Sebastian Trojanowski.
Od 30 października, dnia publikacji raportu za III kwartał, akcje właściciela Facebooka spadły o ponad 20 proc.
Ekspert dodaje, że wycena akcji Nvidii nie jest wysoka. Wwskaźnik cena/zysk dla prognoz na rok obrotowy 2027 (od lutego 2026 r. do stycznia 2027 r.) wynosi 26x.
- To niewiele więcej od pięcioletniej średniej. Dodatkowo akcje Nvidii są wyceniane niżej od akcji Walmartu. To nie jest poziom na miarę bańki – uważa Sebastian Trojanowski
OpenAI gotówkę znajdzie
Do niedawna na rynku można było mówić o efekcie OpenAI – akcje spółek, które ogłaszały współpracę ze start-upem rosły jak na drożdżach. Przykładem jest AMD, główny konkurent Nvidii, którego notowania na początku października wystrzeliły o ponad 30 proc. w reakcji na wieść o podpisaniu wielomiliardowej umowy z OpenAI na dostarczanie czipów z serii Instinct MI450.
Planowane inwestycje firmy prowadzonej przez Sama Altmana zaczynają się piętrzyć – w ciągu dekady ma ona wydać 1,4 bln USD na budowę centrów danych, wynika z obliczeń "The Financial Times". Dlatego rynek zaczął się dopytywać skąd firma znajdzie pieniądze. Jej aktualne zasoby gotówkowe to jedynie kilkanaście miliardód dolarów, zwracają uwagę analitycy BM Alior Banku.
„Firma na działalności operacyjnej ponosi stratę, która w kolejnych latach ma jeszcze rosnąć. […] OpenAI ma co prawda w planach debiut giełdowy za około rok, ale dotychczasowe największe oferty pierwotne w historii amerykańskiego rynku dawały około 20 mld USD wpływów z tytułu sprzedaży nowych akcji. W przypadku OpenAI mówi się, że mogłoby to być nawet 60 mld USD, ale i tak luka finansowa wygląda na sporą” – piszą analitycy w raporcie z 17 listopada.
Do sytuacji optymistyczniej podchodzi Sebastian Trojanowski.
– Wszystkie umowy są rozłożone na lata, a ich szczegóły nie są znane inwestorom. Spółka nie będzie musiała od razu wykładać pieniędzy na stół. Suma inwestycji jest rzeczywiście spora, ale wstępne szacunki publicznej oferty OpenAI wskazują na ofertę około 1 bln USD, więc zakładam, że wpływy do spółki będą znaczące – uważa Sebastian Trojanowski.
Zaznacza jednak, że nie do końca wiadomo, co napędza przychody OpenAI. Z ChataGPT obecnie korzysta 800 mln użytkowników, wynika z informacji spółki.
Nie dług, ale energia będzie problemem
Obok OpenAI kluczową rolę w łańcuchu wartości sztucznej inteligencji odgrywają hyperscalerzy (Meta, Amazon, Oralce, Microsoft, Alphabet), czyli wielcy dostawcy usług chmurowych. Spółki te inwestują ogromne sumy w budowę centrów danych potrzebnych do wytwarzania coraz to większych mocy obliczeniowych kluczowych do trenowania modeli sztucznej inteligencji. W 2026 r. wspólne nakłady inwestycyjne mają wynieść 533 mld USD – to oznacza wzrost o 34 proc. r/r.
Zdaniem niektórych inwestorów dynamicznie rosnące zadłużenie Oracle stanowi spore ryzyko dla całej branży AI. Dług netto do EBITDA spółki za ostatni rok jest nawet 40-krotnie większy niż Mety lub Microsoftu.
– To nie jest pierwszoligowy hyperscaler. Kwestia nadmiernego zadłużenia Oracle'a nie determinuje sentymentu inwestorów do wielkich graczy. W najgorszym wypadku spółka będzie przegranym, ale to nie odwróci całego trendu. Podobnie jest w przypadku Mety. Te spółki próbują nadrobić zaległości. Jak w każdym wyścigu będą zwycięzcy i przegrani. Pytanie, na którym kilometrze maratonu jesteśmy, pozostaje otwarte, ale patrząc na poprzednie wielkie fale innowacji, jesteśmy raczej na dość wczesnym etapie – uważa Sebastian Trojanowski.
Pilniejszą sprawą będzie dostęp do mocy potrzebnej do zasilania powstające centra danych, podkreśla ekspert. Globalne zużycie energii elektrycznej przez centra danych ma się podwoić do 945 TWh do 2030 r., czyli niecałych 3 proc. zużycia globalnego, wynika z obliczeń Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA).
- Energia jest kluczowa. Jest to najbardziej istotne wąskie gardło w całym boomie inwestycyjnym dotyczącym centrów danych i może potencjalnie w przyszłości spowodować głębszą korektę. Problemy już są, ale są generalnie znane i pokonywane za pomocą innowacji, jak np. szersze stosowanie ogniw paliwowych przy centrach danych. Gorączka inwestycyjna sprawiła, że np. temat modernizacji sieci przesyłowych, który istniał od wielu lat, teraz stał się palący – wyjaśnia zarządzający Ipopemy.
Podkreśla, że w koszyku inwestycji w sztuczna inteligencje warto wyjść poza obręb wielkich dostawców usług chmurowych czy producentów czipów i rozważyć spółki dostarczające kluczową infrastrukturę energetyczną, jak np. GE Vernova. Firma działa w branży wytwarzania energii i już pod koniec 2024 r. podpisała szereg umów z deweloperami centrów danych na dostarczenie turbin gazowych o łącznej mocy 9 GW. To o 4 GW więcej niż łączna zdolność zainstalowana w Elektrowni Bełchatów. W tym roku na akcjach GE Vernovy inwestorzy zarobili ponad 80 proc.
