Ożywienie gospodarcze w kraju, korzystny wynik wyborów we Francji oraz wzrost globalnego apetytu na ryzyko zachęcają zagranicznych inwestorów do inwestowania w polskie aktywa. Widać to po różnicy w rentownościach 10-letnich obligacji polskiego i niemieckiego rządu. Ta różnica, interpretowana jako premia za ryzyko inwestowania w polskie aktywa (nie tylko w obligacje, ale też w akcje, na których wycenę wpływ ma koszt kapitału, związany z rentownością obligacji), spadła po pierwszej turze wyborów we Francji najniżej od pięciu miesięcy. To może oznaczać koniec trwającej od ponad dwóch lat tendencji powiększania się polskiej premii za ryzyko, związanej ze słabym wzrostem i obawami o krajową politykę.
Premia spadła do 309 punktów bazowych (jeszcze w styczniu sięgała nawet 363 punktów) i była najniższa od listopada (wówczas ryzyko skoczyło, wychodząc najwyżej od czterech lat, pośród obaw, że realizacja programu Donalda Trumpa doprowadzi do ucieczki inwestorów z rynków wschodzących do USA). Jednak teraz wysokie prawdopodobieństwo pokonania Marine Le Pen przez Emmanuela Marcona oddala ryzyko wyjścia Francji ze strefy euro. Tymczasem według agencji Moody’s wzrost gospodarczy w Polsce przyspieszy w tym roku do 3,2 proc., co wywarłoby korzystny wpływ na deficyt budżetowy.
Ostatni spadek ryzyka to dopiero początek powrotu globalnych inwestorów do polskich aktywów, podpowiada analiza techniczna wykresu. Wszystko dlatego, że wartość premii wybiła się dołem z kanału wzrostowego, opisującego ją od 2015 r., a to zmieniło obowiązującą tendencję na spadkową. Zdaniem Krystiana Jaworskiego, ekonomisty Credit Agricole, rentowności polskich obligacji będą dalej relatywnie obniżać się na tle stanowiących bezpieczne schronienie papierów niemieckich. Jeśli Emmanuel Marcon zgodnie z oczekiwaniami wygra drugą turę wyborów we Francji, będzie to skutkowało nową falą zakupów aktywów ryzykownych, tłumaczył specjalista w rozmowie z agencją Bloomberg.
