"Podpisując Deklarację Kopenhaską z 1990 r. państwa członkowskie przyznały, że obecność obserwatorów może wzmocnić proces wyborczy" - przypomniał przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE Goran Lennmarker.
"Odmawiając zaproszenia obserwatorów Polska nie spełniła swoich zobowiązań i dała zły przykład, który może mieć negatywne konsekwencje dla przyszłości procesu mającego znaczenie w rozwoju demokracji w krajach OBWE" - napisał Lennmarker w oświadczeniu.
"To paradoks, że Polska podejmuje takie działanie w momencie, gdy jest państwem goszczącym na swoim terytorium biuro OBWE ds. instytucji demokratycznych i praw człowieka" - zaznaczył Lennmarker.
Także rzeczniczka biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) Urdur Gunnarsdottir wyraziła w poniedziałek nadzieję, że OBWE otrzyma zaproszenie na wybory parlamentarne w Polsce. Biuro ODIHR, funkcjonujące w ramach OBWE, mieści się w Warszawie. Powołano je w 1990 roku jako Biuro Wolnych Wyborów.
Gunnarsdottir przypomniała, że zgodnie z postanowieniami art. 8 Dokumentu Kopenhaskiego z 1990 roku, państwa członkowskie OBWE "zapraszają obserwatorów z innych państw członkowskich OBWE i stosownych instytucji prywatnych i organizacji, które mogą sobie tego życzyć".
W piątek rzecznik MSZ Robert Szaniawski potwierdził, że Polska odmówiła wydania zgody na przyjazd obserwatorów na październikowe wybory. Minister spraw zagranicznych Anna Fotyga oceniła w sobotę, że przedstawiona Polsce nota w sprawie przyjazdu obserwatorów OBWE na październikowe wybory parlamentarne jest "niestosownym dokumentem". Jak podkreśliła, "Polska jest krajem stabilnej demokracji". (PAP)