Od boomu do zapaści, czyli koniunktura w budownictwie

Gabriel ChrostowskiGabriel Chrostowski
opublikowano: 2024-07-25 20:00

Ekonomiści oczekiwali, że w tym roku budowlanka znajdzie się w dołku, ale mało kto przypuszczał, że zapaść będzie tak głęboka. Żeby branża na dobre odżyła, potrzebne są niższe stopy.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:
- dlaczego do niedawna w budownictwie było tak dobrze
- dlaczego i jak bardzo obecnie jest źle
- co pomoże branży wyjść z dołka

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ostatnie lata sprzyjały budownictwu. Wynikało to z boomu inwestycyjnego w sektorze przedsiębiorstw, które rekordowe zyski reinwestowały w środki trwałe, m.in. budynki i magazyny. To również zasługa kończącej się unijnej perspektywy budżetowej i roku wyborczego, które spowodowały znaczny wzrost w wydatkach publicznych na infrastrukturę. Kolejnym sprawcą był rządowy Bezpieczny kredyt 2 proc., który pobudził popyt na rynku mieszkaniowym.

Prędzej czy później eldorado musiało się skończyć. Nikt jednak nie przypuszczał, że zejście z górki będzie tak strome.

Od początku roku trwa głęboka zapaść w budownictwie. Czerwcowe dane GUS pokazały, że produkcja budowlano-montażowa kurczy się w tempie blisko 9 proc. rok do roku. Wyznaczony przez nas trend ujawnia, że sektor budowlany jest w dołku. Ostatni raz tak duży spadek nastąpił na przełomie lat 2020/21, gdy gospodarka borykała się jeszcze z kryzysem pandemicznym.

O ile na początku 2024 r. istotną rolę w recesji budowlanej odgrywały warunki atmosferyczne (styczeń był miesiącem mrozów), o tyle teraz to czynniki natury ekonomicznej są głównym rozgrywającym.

Po pierwsze, skończył się cykl inwestycyjny w sektorze przedsiębiorstw. Wyniki finansowe firm się pogorszyły, a bufory w marżach, które firmy zbudowały w minionych latach, są przeznaczane na podnoszenie wynagrodzeń, a nie np. na rozbudowę hal magazynowych. Przy tym wysokie realne stopy procentowe ograniczają potencjał przedsiębiorstw do inwestowania na kredyt.

Po drugie, wysokie realne stopy procentowe są też głównym hamulcowym w odradzaniu się kredytu dla gospodarstw domowych. A pauza w programach publicznych - pomiędzy ubiegłorocznym kredytem 2 proc. a tegorocznym na start - sprawia, że popyt na rynku mieszkaniowym zamarł.

Po trzecie wreszcie, trwa także przerwa w napływie funduszy europejskich. Poprzednia perspektywa budżetowa się skończyła, a pieniądze m.in. z Krajowego Planu Odbudowy zaczną stymulować gospodarkę, w tym branżę budowlaną, dopiero w przyszłym roku – na razie stygną na rachunkach rządowych.

Ożywienie w budownictwie powinno więc nadejść na przełomie 2024 i 2025 r., a na dobre branża rozkręci się dopiero, gdy znacznie spadną realne stopy.