O 14 proc. ma w 2017 r. wzrosnąć powierzchnia sklepów LPP w Rosji. To niebagatelna skala, bo rynek rosyjski generuje około 20 proc. sprzedaży właściciela takich marek, jak np. Reserved, Cropp czy House. Powierzchnia sklepów LPP na Ukrainie ma się zwiększyć 24 proc. Zresztą nie tylko LPP coraz większe nadzieje pokłada na Wschodzie.

Zaledwie we wrześniu 2016 r. obuwnicze CCC wykupiło swojego rosyjskiego franczyzobiorcę. Z jego dziewięciu sklepów zrobiło już 11. W 2017 r. chce otworzyć kolejne 20. O tyle samo liczbę sklepów z bielizną na Białorusi i Ukrainie chce zwiększyć Esotiq & Henderson (E&H). Oznacza to trzykrotny wzrost wobec stanu obecnego. Choć akurat ta firma stawia na rozwój modelu franczyzowego. Podobnie rozwija się pozagiełdowa Brandbq.
Na szyldach jej sklepów widnieje logo Medicine. Obecnie nosi je 16 placówek w Rosji i na Ukrainie. W 2017 r. liczba ta ma się zwiększyć o kilkanaście. Polskie firmy odzieżowe chcą na Wschodzie rozwijać nie tylko handel tradycyjny. E&Hplanuje w pierwszym kwartale 2017 r. wesprzeć biznes placówką wirtualną. W przypadku rynku rosyjskiego — gdzie nie ma sklepów — ma to być swoisty test.
Wejście w e-commerce na Ukrainie i w Rosji w 2017 r. planuje też LPP. W przypadku Rosji ma to być jednak nie test, ale sposób dotarcia na tamtejszą prowincję. — Pamiętajmy o skali tego kraju. Mówiąc o prowincji, mówimy nierzadko o miastach liczących 50-100 tys. mieszkańców — zaznacza Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP.
Konkurencja zmalała
Znamienne, że LPP już dawno weszło na rynki rosyjski i ukraiński. Ale to właśnie Rosja niemal 3 lata temu zaczęła pogrążać wyniki giganta. A właściwie rozpoczętaw lutym 2014 r. rosyjsko-ukraińska wojna o Krym. Wywołane nią osłabienie rubla i hrywny podważyło zresztą sens wielu biznesów odzieżowych na Wschodzie. Niejedna zachodnia firma wycofała się z tamtejszych rynków. Problemy dotknęły też lokalny biznes. Nad przepaścią stanął rosyjski potentat obuwniczy Centroobuw.
Tylko w pierwszym kwartale 2016 r. zamknął sto sklepów. W efekcie czynsze za lokale handlowe spadły. Równocześnie zmieniła się sytuacja walutowa. Rubel jest najmocniejszy od czternastu miesięcy.
— Najlepszym komentarzem do naszych rosyjskich planów jest to, co powiedział prezes Dariusz Miłek podczas spotkania z analitykami. Rosja jest takim krajem, że raz na 10 lat coś złego może się tam zdarzyć. Ale wchodzimy tam w takim momencie, że w ciągu następnych 10 lat jesteśmy w stanie zarobić na pokrycie ewentualnych strat. Obecnie jest to rynek, który najszybciej rośnie. W 2015 r. średnia sprzedaż z metra kwadratowego w Rosji stanowiła 70 proc. tego, co w Polsce. Obecnie jest to 95 proc. — mówi Piotr Nowjalis, wiceprezes CCC.
— Kursy walut się ustabilizowały. Konsumenci też się przyzwyczaili do innych poziomów cen — dodaje Krzysztof Bajołek, prezes Brandbq. Na Ukrainie konkurencja jest przy tym wyjątkowo mała.
— Ukraina jest biedniejsza od Rosji, a jej waluta jest mniej stabilna. Natomiast konkurencja jest mniejsza. Na Ukrainie Zara, główna marka Inditeksu, ma kilka sklepów, a H&M nie ma w ogóle — komentuje Przemysław Lutkiewicz.
— Konflikt rosyjsko-ukraiński wystraszył większość firm zachodnich. Konkurencja na Ukrainie jest niewielka. Stąd zainteresowanie, by się tam rozwijać. Tym bardziej że między Ukrainą a Unią Europejską jest podpisana umowa stowarzyszeniowa. Do tego społeczeństwo nie jest tak biedne, jak wskazują oficjalne statystyki. Wielu Ukraińców pracuje za granicą i przesyła do domu pieniądze — wyjaśnia Adam Skrzypek, prezes E&H.
Nie tylko u najludniejszych
Choć Rosja i Ukraina to obecnie główne cele ekspansji polskich firm odzieżowych na Wschodzie, to zainteresowanie zaczynają też budzić Białoruś i Kazachstan. Brandbq ma dwa sklepy na Białorusi i jeden w Kazachstanie. E&H ma już dwa sklepy na Białorusi. Myśli o pięciu. W Kazachstanie negocjuje z partnerem mającym własne sklepy.
— Pracujemy nad tym, by docelowo działały pod naszym brandem — informuje Adam Skrzypek. CCC myśli o Armenii, Azerbejdżanie, Kazachstanie i Białorusi, ale nie wybiera się tam wcześniej niż w 2018 r. Chce zebrać doświadczenia z rynku rosyjskiego. LPP nie ukrywa, że otwarcie pierwszych sklepów na Białorusi i w Kazachstanie to plan na 2017 r. Na Białorusi i w Kazachstanie głównym hamulcem w rozwoju polskich firm odzieżowych jest jednak brak nowoczesnych centrów handlowych, w jakich widziałyby sklepy pod swoją marką. © Ⓟ
OKIEM ANALITYKA
Kierunek ryzykowny, ale obiecujący
TOMASZ SOKOŁOWSKI
analityk Banku Zachodniego WBK
Co do zasady, Wschód to kierunek dość nieprzewidywalny. Spółki muszą się jednak gdzieś rozwijać. Polskie firmy mają tam szanse większe niż na Zachodzie. W przypadku takich jak LPP i CCC, które są już obecne za granicą, widać zresztą, że biznes na wschodzie i południu Europy idzie im dużo lepiej niż na zachodzie. Trudno powiedzieć, z czego to dokładnie wynika — może z gustów i mentalności klientów albo mniejszej konkurencji. Przyczyn jest na pewno mnóstwo, ale w efekcie wychodzi to, jak wychodzi. LPP i CCC w Polsce zaś już nie urosną. Co innego z mniejszymi firmami. Znalazłyby jeszcze miejsce w Polsce albo na południu Europy.