Czeska firma Orlen Unipetrol wielkich pieniędzy na niezbędne inwestycje rafineryjne żąda… od rządu w Pradze – pisze dziennik „Lidové noviny”.
Orlen Unipetrol, czeski holding rafineryjno-petrochemiczny, to jedyny przetwórca ropy naftowej w kraju i właściciel m.in. największej sieci stacji benzynowych. Od 2005 r. należy do grupy Orlen, a od 2018 r. jest stuprocentową własnością płockiego koncernu.

Czeska firma - na skutek agresji Putina na Ukrainę i sankcji nałożonych na Rosję - stanęła teraz przed koniecznością poważnych inwestycji. Chodzi m.in. o przestawienie rafinerii z rosyjskiego surowca na inny oraz zwiększenie produkcji oleju napędowego. Orlen Unipetrol wcale nie pali się jednak do wykładania na te cele własne pieniądze. Przeciwnie – jak pisze czeska gazeta „Lidové noviny” („LN”), powołując się na anonimowe źródła – żąda tych pieniędzy od rządu.
„Próbują uzyskać 20 mld CZK (równowartość prawie 4 mld zł – red.)” – mówi jeden z informatorów dziennika. O przyznaniu takiej właśnie kwoty Orlen Unipetrol ma w najbliższych dniach rozmawiać z przedstawicielami ministerstw przemysłu i handlu oraz finansów. Gazeta twierdzi, że już w zeszłym tygodniu pisma w tej sprawie trafiły do obu resortów.
Pavel Kaidl, rzecznik prasowy Orlen Unipetrolu, którego cytują „LN”, nie zaprzeczył, ani nie potwierdził tych informacji.
„Przedstawiciele czeskiego państwa zgłosili pytanie o możliwość zwiększenia produkcji oleju napędowego w związku z odejściem od rosyjskiej ropy. Nasza firma w swojej długoterminowej strategii nie zakładała wzrostu produkcji takich paliw. Dlatego teraz wspólnie omawiamy różne scenariusze, jak rozwiązać tę sytuację technologicznie i inwestycyjnie” – powiedział Pavel Kaidl.
Orlen Unipetrol jest niechętny wielkim wydatkom inwestycyjnym m.in. dlatego, że w tym roku będzie musiał odprowadzić do czeskiego budżetu spore sumy w ramach tzw. podatku od nadzwyczajnych zysków. Już w zeszłym roku firma domagała się obniżenia stawki lub umorzenia jej „podatku wojennego”. Jej prezes Tomasz Wiatrak w wywiadzie dla „Hospodářskich novin” ostrzegał nawet, że konieczność zapłacenia tej daniny spowoduje, że Orlen Unipetrol nie będzie miał pieniędzy na inwestycje m.in. w produkcję oleju napędowego.
„Zdajemy sobie sprawę z nadzwyczajnego charakteru obecnej sytuacji, ale nie zgadzamy się z proponowanym rozwiązaniem. Aby odejść od rosyjskiej ropy nasza grupa będzie musiała przeprowadzić niezaplanowane wcześniej wielomiliardowe inwestycje zapewniające Czechom niezależność energetyczną” - mówił szef Orlen Unipetrolu jeszcze, gdy w Czechach toczyła się dyskusja na temat ewentualnej nowej daniny.
Ostatecznie czeskie Ministerstwo Finansów uznało, że Orlen Unipetrol będzie musiał zapłacić „podatek wojenny” w całości. Wyjaśnijmy, że u naszych południowych sąsiadów zasady naliczania tej daniny są surowsze niż w większości państw Unii Europejskiej. Podatek ma np. obowiązywać przez trzy lata, a jego wysokość może dochodzić aż do 60 proc. nadzwyczajnych zysków osiąganych z produkcji i sprzedaży energii elektrycznej, produktów przemysłu naftowego, paliw kopalnych, a także usług bankowych. Nadzwyczajny zysk określono przy tym, jako różnicę między podstawą opodatkowania w danym roku, a średnią podstawę opodatkowania z ostatnich czterech lat (2018-21), powiększoną o 20 proc.
Taka konstrukcja może mocno uderzyć w Orlen Unipetrol. Pavel Kaidl wyjaśnia, że podstawą do naliczania wysokości podatku są wyniki m.in. z okresu pandemii COVID-19, który dla rafineryjno-petrochemicznego holdingu był trudny i zamknął się stratą (prawie 6 mld CZK). Szefostwo Orlen Unipetrolu miało nadzieję, że późniejsze znacznie wyższe przychody pozwolą wypracować zysk, który będzie można przeznaczyć na inwestycje. Tymczasem ma być on znacznie pomniejszony.
„LN” spekulują, że w zamian na ewentualne dofinansowanie Orlen Unipetrolu wspomnianą kwotą 20 mld CZK czeski rząd może chcieć otrzymać udziały np. w rafineriach należących do holdingu. Chodzi o dwa zakłady w Litvínovie i w Kralupach, które – jak podaje sam Orlen Unipetrol – mają możliwość przerobu do 8,7 mln ton ropy naftowej rocznie.
Dziennik przypomina, że na podobnej zasadzie znacjonalizowano niemiecki koncern energetyczny Uniper, a państwo francuskie weszło do EDF.