Ostatnia tak wysoka inflacja. Rynek czeka, co teraz zrobi RPP

Marek ChądzyńskiMarek Chądzyński
opublikowano: 2025-03-31 12:08

Seria słabych danych z gospodarki może podgrzewać w Radzie Polityki Pieniężnej dyskusję o początku obniżek stóp procentowych. Do listy argumentów „za” doszła właśnie inflacja, która okazała się niższa niż oczekiwano.

Z tego tekstu dowiesz się:

  • ile wyniosła inflacja w marcu
  • jakie są prognozy inflacji na kolejne miesiące
  • co będzie przyczyną spadku inflacji
  • czy Rada Polityki Pieniężnej już powinna obniżać stopy procentowe
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Tempo wzrostu cen w marcu wyniosło 4,9 proc. rok do roku - poinformował w poniedziałek Główny Urząd Statystyczny. To już trzeci miesiąc z rzędu z inflacją na tym poziomie. Odczyt za marzec był nieco niższy, niż szacował rynek (5-5,1 proc. rok do roku), ale co ważniejsze, za utrzymującym się podwyższonym wskaźnikiem CPI (bo ten publikuje GUS) stoją ceny żywności i nośników energii. Te pierwsze wzrosły o 6,7 proc. w skali roku, te drugie o 13,7 proc. To istotne, bo ekonomiści zwracają uwagę, że wraz ze stabilizacją CPI postępuje stopniowy spadek inflacji bazowej. A więc takiej, która lepiej pokazuje zmiany cen wynikające z procesów w gospodarce, bez wpływu czynników z zewnątrz, jak chociażby pogoda.

Inflację bazową oblicza Narodowy Bank Polski i eksperci szacują teraz, że jedna z najczęściej stosowanych miar takiej inflacji, czyli bez uwzględnienia cen żywności i energii, spadła w marcu do 3,5 proc. A to już górna granica odchyleń od celu inflacyjnego, którym kieruje się bank centralny w swoich działaniach. Cel inflacyjny to 2,5 proc. z możliwością odchylenia o 1 pkt proc. na plus lub minus.

Co zrobi Rada Polityki Pieniężnej

Dlatego w powszechnej opinii ekonomistów poniedziałkowe dane GUS ożywią dyskusję o obniżkach stóp procentowych w Polsce. Obecnie stopa referencyjna NBP to 5,75 proc., co nie zmieniło się od października 2023 r. I choć zapewne RPP nie obniży jej już teraz, na kończącym się w środę comiesięcznym posiedzeniu, to nie będzie mogła zignorować zupełnie ostatnich danych z gospodarki. Tym bardziej że inflacja w I kwartale średnio wyniosła 4,9 proc., tymczasem NBP w swojej marcowej projekcji szacował ją na 5,4 proc.

„Ostatnie dane o płacach i rewizja koszyka CPI, jak i dzisiejszy szacunek inflacji bazowej na podstawie wstępnego odczytu składają się na istotnie niższy przebieg inflacji CPI z wyłączeniem żywności, paliw i energii oraz wskazują, że na początku roku inflacja bazowa jest niższa o 0,6 pkt proc. niż w projekcji" – zwracają uwagę ekonomiści Banku ING w komentarzu do danych GUS.

Ich zdaniem wypowiedzi członków RPP sugerują nawet, że w Radzie stopniowo przewagę zdobywają zwolennicy łagodzenia polityki pieniężnej. Na razie wyraźnie to kontrastuje z jastrzębim nastawieniem prezesa banku centralnego Adama Glapińskiego, który wyklucza nawet dyskusję o obniżkach już teraz. Ale, jak piszą ekonomiści, możliwe, że już na środowym posiedzeniu RPP zostanie złożony wniosek o obniżkę stóp procentowych, chociaż na obecnym etapie nie ma w Radzie większości za jego przegłosowaniem.

„Nie zmienia to faktu, że wejście inflacji na ścieżkę niższą niż w projekcji NBP, jej dalszy spadek w najbliższych miesiącach zintensyfikują debatę o rozpoczęciu cyklu łagodzenia polityki pieniężnej w RPP" – oceniają eksperci banku.

Według nich gdy w lipcowej projekcji inflacji i PKB analitycy NBP zrewidują w dół swoje prognozy tempa wzrostu cen, to droga do obniżek stóp będzie otwarta. Do końca roku mogą one spaść nawet o 100 punktów bazowych.

Wysoka baza, ale i susza

Rynek dziś jest przekonany, że dane za pierwszy kwartał, gdy w każdym z miesięcy inflacja wyniosła 4,9 proc., to już tegoroczny inflacyjny pik. I teraz wskaźnik będzie już spadał.

Dlaczego? Zadziała przede wszystkim efekt wysokiej bazy z poprzedniego roku. W kwietniu 2024 r. przywrócono stawki VAT na żywność, co wtedy podniosło ceny. I wobec tej podwyższonej wówczas bazy teraz GUS będzie liczył zmianę cen. Podobny mechanizm zadziała w lipcu, gdy wejdziemy w nieco wyższą bazę cen energii. To od lipca ubiegłego roku nastąpiło ich częściowe uwolnienie.

„W najbliższych miesiącach inflacja będzie się obniżać, a w miesiącach letnich wskaźnik CPI może zbliżyć się do górnej granicy celu inflacyjnego NBP. W ostatnich miesiącach roku inflacja nieco wzrośnie, a skala wzrostu będzie zależała od decyzji rządu co do cen energii elektrycznej. Biorąc pod uwagę sytuację na hurtowym rynku energii elektrycznej, nie spodziewamy się, aby ewentualne odmrożenie cen prądu spowodowało silny impuls inflacyjny. Na koniec roku w naszej ocenie inflacja może ukształtować się na poziomie nieco powyżej 4 proc. rok do roku" – prognozują ekonomiści Banku Millennium.

Większymi optymistami są ich koledzy z Santander Bank Polska, którzy oceniają, że inflacja nie wyjdzie powyżej 3,5 proc. rdr między lipcem a grudniem tego roku. Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku, jest przekonany, że już w II połowie roku inflacja spadnie nawet do około 3 proc. A to już będzie wyraźnie w paśmie dopuszczalnych wahań od celu inflacyjnego NBP.

Ekspert zwraca jednak uwagę na ryzyko związane z obecną suszą: jeśli zbiory będą słabe, to w efekcie może to podbijać ceny żywności. To ceny towarów mogą, jego zdaniem, zrobić jakąś negatywną niespodziankę, ale już raczej nie ceny usług. Bo ceny usług napędzane były przez dużą dynamikę płac, która też przecież słabnie.

„Gremium głosujące za poziomem stóp procentowych widzi ryzyka nie tam gdzie trzeba (energia, ceny administrowane) i zwleka z obniżkami, choć okno do zmian stóp jest już otwarte. Póki co poza debatą są czynniki stricte popytowe (pakiety fiskalne w Europie), które uderzą na przełomie 2025/2026 roku. Brak pewności co do ich skali nie jest argumentem za niezmienianiem stóp procentowych. Zawsze w tym procesie będzie jakieś ryzyko na horyzoncie. W ostateczności przecież raz obniżone stopy można podnieść i to będzie absolutnie zgodne ze sztuką" – napisał Marcin Mazurek w mediach społecznościowych.