Nerwy w polityce na razie nie przekładają się zbytnio na wzrost napięcia na rynku walutowym. W piątek po rannym osłabieniu do 3,82 zł za euro i 3,1660 zł za dolara później złoty odrobił część strat i ustabilizował się na kilka godzin. Po godz. 16:15 za jedno euro płacono 3,8050 zł, a za dolara 3,1550 zł. Dzisiaj rano za jedno płacono natomiast 3,8090 zł, a za dolara 3,1360 zł.
Ten tydzień i najpewniej także następne będą jednak zdominowane przez informacje jakie będą napływać z polityki. A tutaj cały czas wszystkie warianty są możliwe, a prawdopodobny jeszcze w piątek wariant koalicji PIS-Samoobrona-PSL staje się mniej prawdopodobny. Wicepremier Zyta Gilowska zasygnalizowała dzisiaj rano, że trudno będzie jej w rządzie z Andrzejem Lepperem, a i w samym PIS widać pewną niechęć do wprzęgania do rządu populistów. Co ciekawe dzisiejsza prasa („Rzeczpospolita”) zaczyna już pisać o możliwościach co do wariantu rozwiązania Sejmu już 1 lutego, a „Gazeta Wyborcza” spekuluje o „kwitach” ministra Wassermana, jakie miałby on zbierać m.in. na polityków. Co prawda na dzisiaj zapowiedziane zostały rozmowy liderów PO z prezydentem Lechem Kaczyńskim, ale coraz bardziej widać, że zmierzamy w kierunku wcześniejszych wyborów, chociaż proces ten nie będzie szybki. Takie rozegranie nie będzie oczywiście korzystne dla finansów publicznych (kolejne stratne miesiące) i dla złotego.
W piątek po południu Narodowy Bank Polski podał informacje o listopadowym deficycie C/A i handlowym, a także podaży pieniądza M3. Deficyty okazały się wyższe od prognoz (C/A wyniósł 539 mln EUR, a handlowy 368 mln EUR), a podaż pieniądza niższa (wzrost o 1,1 proc. m/m). Inwestorzy wprawdzie zignorowali jednak te informacje, gdyż w przeszłości wielokrotnie były one korygowane. Jednak wyraźny wzrost importu może sugerować, iż rośnie popyt krajowy, a to z kolei może sugerować nową tendencję – dalszego wzrostu deficytów, co w efekcie może niekorzystnie odbić się na złotym. Pytanie również ile istotnych kwestii jest w weekendowych wypowiedziach minister Zyty Gilowskiej, która stwierdziła, że resort finansów będzie bardziej ostrożnie podchodzić do operacji wymiany środków na rynku międzybankowym. Czy zatem będzie można spodziewać się zmiany tak krytykowanej polityki zarządzania długiem? Na razie wiceminister Cezary Mech poinformował, że w grudniu wymieniono waluty o wartości 1,09 mld zł, co w całym 2005 roku dało już 6,16 mld zł.
Dzisiaj uwaga rynków skupi się na danych makroekonomicznych, które mogą ożywić spekulacje co do obniżek stóp procentowych. Tyle, że trudno liczyć na to, aby RPP zdecydowała się na taki ruch w styczniu w kontekście niepewności politycznej. O godz. 16:00 opublikowane zostaną dane o inflacji w grudniu (oczekiwania 0,8 proc. r/r) i średniej płacy w przedsiębiorstwach (3,5 proc. r/r). Technika pokazuje, że najbliższe dni mogą przynieść stabilizację złotego – w przypadku EUR/PLN w przedziale 3,78-3,82, a USD/PLN 3,11-3,16.
Rynek międzynarodowy:
Piątek przyniósł osłabienie się dolara na rynkach światowych. W efekcie dzisiaj rano kurs EUR/USD powrócił w obserwowane wcześniej okolice oporów 1,2170-80. To wynik nieco gorszych danych makro z USA, ale i także zamieszania wokół irańskiego programu jądrowego i wypowiedzi sekretarza skarbu USA, Johna Snowa.
W piątek okazało się, że sprzedaż detaliczna w USA w grudniu okazała się nieco gorsza od oczekiwań. Wzrost wyniósł 0,7 proc. m/m i 0,2 proc. m/m z w wyłączeniem samochodów. Na rynku oczekiwano natomiast figur na poziomie odpowiednio 0,8 proc. m/m i 0,4 proc. m/m. Warta odnotowania jest jednak spora rewizja do góry danych za listopad (do 0,8 proc. m/m z 0,3 proc. m/m). Z kolei informacje o grudniowej inflacji cen produkcji sprzedanej przemysłu (PPI) pokazały jej wzrost o 0,9 proc. m/m, ale z wyłączeniem zmian cen żywności i energii tylko o 0,1 proc. m/m. Natomiast na rynku oczekiwano odczytu odpowiednio na poziomie 0,4 proc. m/m i 0,2 proc. m/m. Reasumując - z danych wynika, że gospodarka rozwijała się nieco wolniej przy niskiej presji inflacyjnej – a to nie są argumenty dla FED za przeciągnięciem końca cyklu podwyżek stóp procentowych. Z kolei wokół kwestii irańskiej robi się coraz bardziej gorąco, a niepokoić zaczyna nieprzejednane stanowisko tamtejszego prezydenta, który przyznał, że nie obawia się ewentualnych sankcji ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ta sprawa ma być jeszcze dzisiaj omawiana na forum ministrów spraw zagranicznych. Dzisiaj od rana na rynku dużo mówi się jednak o innej kwestii – dotyczy ona piątkowej wypowiedzi amerykańskiego sekretarza skarbu, Johna Snowa, który stwierdził, iż liczy się z tym, że niektóre kraje zdecydują się na dywersyfikację swoich dolarowych rezerw. Kilka dni temu zaprzeczyła temu Japonia, ale takiego posunięcia nie można wykluczyć ze strony Chin. Tamtejsza administracja sugerowała już, iż zamierza „zoptymalizować” strukturę swoich aktywów. Wielce prawdopodobne jest, iż będzie odbywać się to poprzez zmniejszenie zakupów amerykańskich papierów skarbowych, co oczywiście miałoby swoje negatywne skutki. Na razie jednak wszystko jest w „sferze dyplomacji” i podejmowanie na tej podstawie decyzji inwestycyjnych nie koniecznie mogłoby być właściwym rozwiązaniem.
Dzisiaj Amerykanie mają wolne z racji święta Martina Lutera Kinga. Rynek nie otrzyma zatem porcji danych makro, a uwaga może skupiać się co najwyżej wokół kwestii irańskiej i w/w kwestii dywersyfikacji. Wykres dzienny EUR/USD przypomina rollercoaster, co utrudnia postawienie prognozy na nieco dłużej. Z przebiegu krótszych okresów wynika jednak, że najbardziej prawdopodobne są oscylacje w przedziale 1,2110-1,2180.
Marek Rogalski