Palladia: Zwrot na dolarze

Palladia Capital Markets
opublikowano: 2005-05-09 10:06

Piątkowa sesja przyniosła dalsze umocnienie się naszej waluty. Kurs EUR/PLN pokonał okolice 4,12 zł, a USD/PLN odbił się od rejonu 3,1850 zł.

Piątkowa sesja przyniosła dalsze umocnienie się naszej waluty. Kurs EUR/PLN pokonał okolice 4,12 zł, a USD/PLN odbił się od rejonu 3,1850 zł.

Podobnie jak wcześniej polityka nie sprawiła inwestorom niespodzianek. Premier Marek Belka złożył na ręce prezydenta wniosek o dymisję gabinetu, której tej nie przyjął. Prezydent Aleksander Kwaśniewski zaapelował przy tym do posłów, aby w okresie kilku najbliższych miesięcy nie uchwalali w Sejmie projektów ustaw, które mogą być szkodliwe dla budżetu i gospodarki – chodzi tu o tzw. ustawy wyborcze. Dodał, iż każdy taki pomysł będzie przez niego wetowany. Z kolei premier Marek Belka przyznał, że celem rządu na najbliższe miesiące będzie opracowanie projektu przyszłorocznego budżetu (do czego zaprosił on także opozycję) i dokończenie prywatyzacji. Te deklaracje zostały dobrze przyjęte przez rynek, gdyż dają kilka miesięcy wytchnienia. Inwestorzy będą teraz zwracać uwagę na wyniki sondaży wyborczych i na to co będzie się działo na rynkach zagranicznych. A tam w piątek po południu doszło do wyraźnego umocnienia się walut względem wszystkich walut po tym jak opublikowane zostały nieoczekiwanie dobre dane z tamtejszego rynku pracy. W takiej sytuacji złoty może, choć nie musi nieznacznie stracić na wartości (wydaje się, że tzw. carry trade to już pomału przeszłość i odwrotna korelacja z dolarem będzie w najbliższych tygodniach zanikać).

Weekend nie przyniósł wielu nowych informacji. Premier Belka znalazł się na kongresie założycielskim Partii Demokratycznej, jednak nie zgłosił do niej wyraźnego akcesu (choć można to uznać za zabieg czysto medialny). W Sejmie Samoobrona zamierza zbierać podpisy pod wnioskiem wotum nieufności dla rządu, choć takie propozycje w najbliższym czasie będą skazane na klęskę – ostatnie głosowania pokazały, że poparcie w Sejmie dla obecnego status quo cały czas się utrzymuje. W najbliższych dniach rynek nie otrzyma istotnych danych makroekonomicznych. W takiej sytuacji wpływ na złotego będą miały wydarzenia na rynku globalnym – już w przyszłym tygodniu mogą powrócić kwestie związane z europejską konstytucją. Referendum we Francji zostało zaplanowane na 29 maja i tak naprawdę gwarancji, że traktat zostanie przyjęty nie ma. Warto tutaj dodać, że następna po Francji jest Holandia (1 czerwca) i tutaj także społeczeństwo nie jest zbytnio ufne brukselskim technokratom.

Z technicznego punktu widzenia na początku tygodnia możemy być jednak świadkami korekty złotego, która jednak nie będzie żadnym zaskoczeniem po tak sporym umocnieniu naszej waluty jakie miało miejsce w zeszłym tygodniu. Dla EUR/PLN oporami są okolice 4,14-4,15, a dla USD/PLN rejon 3,23-3,25. Wsparciami są odpowiednio strefa 4,10-4,12 dla EUR/PLN i 3,18-3,20 dla USD/PLN.

Rynek międzynarodowy

Piątkowa sesja przyniosła wyraźny zwrot na rynku i to w mało oczekiwanym kierunku – amerykański dolar wyraźnie zyskał na wartości do wszystkich par walut. Do czasu publikacji danych z USA o godz. 14:30 europejska waluta jeszcze nieznacznie zyskiwała na wartości po tym jak w południe nadeszły nieco lepsze informacje z Niemiec o zamówieniach w tamtejszym przemyśle w marcu. Wszystko odwróciło się po godz. 14:30 kiedy to okazało się, że w kwietniu w amerykańskiej gospodarce powstało aż 274 tys. nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych, a dane za luty i marzec zostały zrewidowane do góry (odpowiednio do 300 tys. i 146 tys. etatów). Wyraźnie poprawiła się sytuacja w budownictwie, gdzie przybyło 47 tys. miejsc pracy, czyli najwięcej od marca 2004 r. Rynek zwrócił także uwagę na wzrost średniej płacy godzinowej w kwietniu, która wynosi już 16 dolarów za godzinę, a średni tydzień wydłużył się do 33,9 godzin z 33,7 godzin w marcu i był najdłuższy od września 2002 r. Rynek odebrał te informacje jako sygnał, iż ryzyko spowolnienia gospodarki USA wyraźnie spadło, a FED będzie nadal i dłużej (co jest bardzo istotne) podwyższał stopy procentowe. Przypomnijmy, że jeszcze pod koniec marca mówiło się, że główna stopa funduszy federalnych wzrośnie w tym roku do poziomu 4,0 proc., a w kolejnych tygodniach oczekiwania te spadły do poziomu 3,5 proc. (obecnie stopa wynosi 3,0 proc.). Po piątkowych danych wzrosły one do poziomu 3,75 proc. – dealerzy oceniają, że do podwyżek (o 25 p.b.) dojdzie w czerwcu, sierpniu i listopadzie, z przerwami we wrześniu i grudniu.

Przez weekend rynki czekały na informacje z Chin odnośnie możliwej rewaluacji juana do której nie doszło i najpewniej szybko nie dojdzie – w efekcie na wartości stracił japoński jen. Dzisiaj informacji nie będzie wiele. Spotkanie szefów banków centralnych grupy G-10 najpewniej wiele nie wniesie, podobnie jak zaplanowane na dzisiaj dane makroekonomiczne z Niemiec i USA. Rynek pomału pozycjonuje się pod środową publikację bilansu płatniczego USA za marzec, gdzie oczekuje się wzrostu do 61,7 mld USD. Jednak podobnie jak w ubiegłym miesiącu dane te niekoniecznie muszą zaszkodzić dolarowi, jeżeli inwestorzy wytłumaczą je sobie tylko wysokimi cenami ropy.

Podsumowując, piątkowe dane pokazały, że dolar ma szanse w najbliższych tygodniach zyskiwać, a trzyletnia linia trendu wzrostowego na EUR/USD została złamana. Pierwszym istotnym poziomem do pokonania będą okolice 1,2750-1,2760, a kiedy to nastąpi rynek będzie kierować się w stronę 1,2450-1,2500. Najbliższymi oporami są okolice 1,2840, a później 1,2870.