PAŃSTWA UNII BRONIĄ RYNKU ZAMÓWIEŃ PUBLICZNYCH
Swoboda ubiegania się polskich firm o kontrakty w UE pozostaje fikcją
OTWARTY, ALE ZAMKNIĘTY: Rynki zamówień publicznych poszczególnych państw Unii, mimo formalnego ich otwarcia, charakteryzują się dużą liczbą ograniczeń, które stawiają na uprzywilejowanej pozycji rodzime podmioty — twierdzi Dariusz Piasta, p.o. dyrektora Departamentu Integracji i Współpracy Międzynarodowej Urzędu Zamówień Publicznych. fot. Grzegorz Kawecki
Większość krajów UE, mimo otwarcia swoich rynków zamówień publicznych dla firm z Polski, broni dostępu do nich za pomocą różnych barier formalnych. Czasami wynikają one z naturalnej chęci preferowania rodzimych przedsiębiorstw. Nieraz mają charakter odwetu za obowiązujące w Polsce preferencje dla firm krajowych. Kontynuujemy prezentację największych utrudnień, z jakimi mogą się spotkać polskie przedsiębiorstwa na unijnym rynku zamówień publicznych.
Teoretycznie rzecz biorąc, podstawy prawne, które gwarantują polskim firmom dostęp do zamówień w Unii Europejskiej, są bardzo solidne. Formalnie bowiem od 1 lutego 1994 roku, kiedy wszedł w życie Układ Europejski ustanawiający stowarzyszenie między Rzeczpospolitą Polską oraz Wspólnotami Europejskimi i ich państwami, polscy przedsiębiorcy mają zagwarantowany niedyskryminacyjny dostęp do zamówień publicznych w Unii Europejskiej. Trzeba jednak pamiętać, że są to zamówienia stosunkowo dużej wartości.
Drzwi na wpółotwarte
Strona polska jest zobowiązana do zapewnienia niedyskryminacyjnego dostępu do polskiego rynku zamówień publicznych przedsiębiorstwom ze Wspólnoty, czyli zrezygnowania z preferencji krajowych po zakończeniu okresu przejściowego — najpóźniej do 31 stycznia 2004 r. lub do momentu przystąpienia do Unii (zależnie co nastąpi wcześniej). Problemem jest więc praktyczna realizacja układu.
— Możliwości faktycznego uczestnictwa przedsiębiorstw Wspólnoty oraz polskich firm w procedurach przetargowych poszczególnych państw są dość ograniczone. Wynika to przede wszystkim z różnych uwarunkowań na rynku zamówień poszczególnych państw oraz braku konkretnych przepisów wykonawczych, które umożliwiłyby polskim przedsiębiorcom zwiększenie aktywności gospodarczej — twierdzi Dariusz Piasta, p.o. dyrektora Departamentu Integracji i Współpracy Międzynarodowej Urzędu Zamówień Publicznych.
Urząd Zamówień Publicznych w 1999 roku — o czym pisaliśmy w „Pulsie Biznesu” — pragnąc ułatwić start polskim przedsiębiorstwom zwrócił się z ankietą do radców handlowych polskich placówek dyplomatycznych i handlowych. W odpowiedzi uzyskał charakterystykę rynku zamówień publicznych w poszczególnych krajach. Urząd Zamówień Publicznych przygotowuje opracowanie wyników tej ankiety. Być może zostanie ono wydane w formie książkowej. Nim jednak to nastąpi, za zgodą UZP, prezentujemy skrócone informacje o rynku zamówień publicznych w krajach europejskich.
Teoria i praktyka
W ubiegłym tygodniu przedstawiliśmy warunki dostępu do zamówień publicznych w Austrii, Belgii i Danii. W krajach, które prezentujemy dziś, bariery zamówieniowe dla polskich firm są równie trudne do pokonania. Wygląda na to, że prawo swoje, a praktyka swoje, a polscy wykonawcy długo jeszcze będą musieli dobijać się do europejskich drzwi.
Autorka jest publicystką tygodnika „Rynek Zamówień Publicznych”