Licencje, zezwolenia, druki i czekanie na decyzje urzędników – to codzienność polskich przedsiębiorców. Jak wynika z badania „PB” wśród Gazel Biznesu, właśnie szeroko pojęta biurokracja jest dziś główną barierą w rozwoju firm – deklaruje tak więcej niż co piąty przepytany przez nas przedsiębiorca (21 proc.). To zdecydowanie najwięcej w ponad czteroletniej historii badania.
Co ciekawe, biurokracja jest dziś większą barierą nawet niż problemy wynikające bezpośrednio z dekoniunktury polskiej gospodarki. Drugą najważniejszą przeszkodą wskazywaną przez przedsiębiorców jest problem z egzekwowaniem w terminie swoich należności i zatory płatnicze – jest to główna bariera dla 19 proc. przebadanych przez nas Gazel Biznesu. Na trzecim miejscu w tym zestawieniu plasuje się słaby popyt – odpowiada tak 15 proc. badanych.

Co jest przyczyną rosnącej uciążliwości biurokracji jako bariery w rozwoju firm? Prawdopodobnie częściowo wynika z tego, że administracja w Polsce po prostu się rozrasta. Mimo prowadzonej deregulacji (np. w Ministerstwie Gospodarki, a ostatnio też w Ministerstwie Sprawiedliwości) procedur, koncesji czy formularzy do wypełnienia z roku na rok przybywa.
Jednak rosnący odsetek firm wskazujących biurokrację jako główną barierę w rozwoju może też być – paradoksalnie – dobrą wiadomością. Może świadczyć o tym, że nasza gospodarka w ostatnich miesiącach po prostu przyspieszyła i inne problemy firm zmalały.
Odczuwalność biurokracji jest bowiem uznawana często za barometr koniunktury gospodarczej. Jeśli przedsiębiorcy wyjątkowo mocno uskarżają się w danym okresie na procedury administracyjne, to znaczy, że przestają im doskwierać inne, cykliczne problemy, np. słaby popyt czy kłopoty z płynnością finansową.




