To pokazuje obecną sytuację na rynku sztuki. W domach aukcyjnych w Londynie i Nowym Jorku sprzedający szykują się do wyjścia z inwestycji po pęknięciu bańki spekulacyjnej. Niestety, chętnych na dzieła sztuki nowoczesnej jest niewielu.

- Wolałem ponieść stratę – wyznał Kantor, który w momencie desperacji próbował sprzedać obraz nawet na eBay'u. – Czuję się, jakby cena spadła do zera. To jak akcje, których kurs runął – dodał.
Ceny dzieł młodych artystów rosły na rynku sztuki jeszcze w 2014 roku. Wyceniano je jak akcje spółek technologicznych podczas rynku byka. Sprzedaż jednak zaczęła słabnąć pod koniec 2015 roku. W przypadku niektórych artystów nawet o 90 proc., do czego przyczyniła się duża podaż, ale także spadające ceny. Tłumaczone jest to pojawieniem się spekulantów, którzy kupowali dzieła, aby je odsprzedać z zyskiem, a nie trzymać dłużej.
- Kiedy ci spekulanci zdali sobie sprawę, że nie ma nowego nabywcy po wyższej cenie, wówczas rzucili się do sprzedaży prac zanim stracą wszystko – powiedział Todd Levin, dyrektor Levin Art Group, spółki doradzającej kolekcjonerom. – Popyt jest napędzany przez chciwość, a sprzedaż przez strach. To podręcznik ekonomii – dodał.