PG Silesia, czyli największa w Polsce prywatna kopalnia węgla kamiennego, wyciąga wnioski z brutalnej lekcji, którą zaserwował jej polski rząd. Widząc, że państwowe spółki energetyczne jedna po drugiej wiążą się kapitałowo z państwowymi kopalniami, robi to samo. Jej właściciel, czyli czeski koncern energetyczny EPH, złożył wiążącą ofertę kupna elektrowni Rybnik, należącej do francuskiego EDF.

Kto komu zapłaci?
O tym, że Francuzi dostali już wiążące oferty na Rybnik, mówiło się w kuluarach zakończonego w piątek Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Michał Herman, szef PG Silesia, był o to pytany w trakcie panelu dotyczącego górnictwa. Odpowiedział, że nie mogę udzielić komentarza. Nasi rozmówcy są jednak pewni — EPH złożyło ofertę. Ale Czesi nie są sami. Jest jeszcze ponoć co najmniej jedna oferta, ale nie udało nam się ustalić, kto ją złożył, ani tego, czy jest to podmiot polski czy zagraniczny. Dotychczas eksperci przewidywali, że wśród chętnych mogłyby się znaleźć firmy energetyczne kontrolowane przez skarb państwa — samodzielnie lub w konsorcjum.
Warta uwagi może być cena zaoferowana przez kandydatów na nowych właścicieli Rybnika. Według naszych informacji, jedna z ofert zawiera „ujemną cenę, jeśli weźmiemy pod uwagę konieczne inwestycje”. Gdyby doszło do transakcji, byłby to kolejny w ostatnich miesiącach przypadek sprzedaży aktywów energetycznych z „dopłatą” od sprzedającego. W kwietniu Vattenfall dopłacił EPH, które zostało w ten sposób właścicielem niemieckich elektrowni opalanych węglem brunatnym. Rozmówcy wskazują też, że Rybnik jest sprzedawany z wyłączeniem projektu budowy nowej elektrowni, o mocy 900 MW. EDF chciał ją budować, ale ostatecznie zrezygnował. Niewykluczone, że na ten projekt „ready to build” znajdą się państwowi chętni. Krzysztof Tchórzewski, minister energii, wspominał wszak, że polski system energetyczny potrzebuje jeszcze trzech-czterech nowych bloków.
Razem raźniej
Gdyby Francuzi przyjęli ofertę Czechów, to nieciekawe perspektywy PG Silesia mogłyby się poprawić. Ta prywatna kopalnia konkuruje z państwowymi gigantami, czyli Kompanią Węglową i Katowickim Holdingiem Węglowym. A te są w katastrofalnej sytuacji finansowej i są (jak KW) lub będą (jak KHW) wspierane przez firmy energetyczne. W ramach wsparcia, energetyka chętniej kupuje od nich węgiel, nie oglądając się na cenę. Cierpi na tym PG Silesia, która walczy o klienta ceną, co przy niskich globalnych cenach węgla daje krwawe efekty.
— W zeszłym roku zmniejszyliśmy zatrudnienie o 100 osób [z 1800 — red.], w tym roku odejdzie kolejna setka — mówi Michał Herman.
Gdyby EPH kupił Rybnik, dałoby to PG Silesia stabilny rynek zbytu. Kopalnia produkuje 1,2 mln ton węgla rocznie, a Rybnik zużywa go blisko 2 mln ton. Razem byłoby raźniej. — Gdy kopalnia należy do firmy energetycznej, daje to komfort. Można zawsze poprosić siostrzaną elektrownię, by odebrała węgiel, gdy mamy np. problem ze ścianą — potwierdza Krzysztof Szlaga, prezes kopalni Bogdanka, która w zeszłym roku została przejęta przez Eneę.
Bankructwo to dobre wieści
Integracja państwowej energetyki z państwowym górnictwem da jednak efekty tylkowtedy, gdy kopalnie przejdą restrukturyzację — organizacyjną i kadrową. Tomasz Rogala, prezes Kompanii Węglowej, obiecuje wprawdzie działania naprawcze, ale liczy też na wsparcie…. z Czech. W Czechach bankrutuje właśnie firma OKD, właściciel kilku kopalni węgla kamiennego.
— Otrzymujemy już zapytania od klientów OKD, rozglądających się za alternatywnymi dostawami surowca. To rynek na ok. 4 mln ton surowca — zauważa Tomasz Rogala.
Byłoby to błogosławieństwo dla polskiego sektora węglowego, borykającego się z nadpodażą węgla (na ok. 6 mln ton), a także z węglem zalegającym na zwałach. Przekleństwem jest natomiast napływ do Europy węgla z innych kontynentów. Krzysztof Szlaga, prezes Bogdanki, szacuje ten import na 200 mln ton rocznie.