Mawiają, że wszystko ma swoje piękno, tylko nie każdy je zauważa. Trzy fundusze twierdzą, że nie przegapiły biznesowej urody Booksy, start-upu znad Wisły. Warszawski Inovo, niemiecki Muller Medien i brytyjski Piton Capital uwierzyli, że aplikacja mobilna i serwis do zarządzania rezerwacjami np. w salonach piękności będzie kolejnym sukcesem technologicznym na miarę LiveChat. Łącznie zainwestowali 3 mln zł. Tym chętniej, że jeszcze niedawno oba zagraniczne fundusze zarobiły milionyna inwestycjach w firmy z tego segmentu.

Wizaż i taksówki
Dziesięć miesięcy temu Booksy zadebiutowało w Stanach Zjednoczonych i od tego momentu zdobyło tam ponad 2 tys. klientów biznesowych. W Polsce ma już ponad 300 partnerów w kilku największych miastach. Za pomocą Booksy zostało już zapisanych ponad 150 tys. wizyt na łączną kwotę ponad 4 mln USD (ponad 15 mln zł). Tyle liczby. A ludzie? Największym akcjonariuszem spółki jest Stefan Batory, znany m.in. z szefowania iTaxi. Udziały w start-upie mają też np. Agnieszka i Tomasz Zembrzyccy — założyciele Wizaz.pl, największego polskiego portalu o urodzie, sprzedanego Edipresse.
— Wiedząc, że pozyskamy inwestorów, podkręciliśmy marketing i tylko w lipcu pozyskaliśmy 600 klientów. Zwykle sprzedaje się pakiet podstawowy za 25 USD miesięcznie — mówi Stefan Batory.
To, co odróżnia Booksy od konkurencji, to odwrócenie modelu marketingu. Booksy dociera reklamą internetową tylko do właścicieli salonów urody, fryzjerów, kosmetyczek, masażystek. To oni płacą abonament i zachęcają klientów do korzystania z serwisu. Nie ponoszą przy tym ekstra opłat za nowych klientów.
— Okazuje się, że dzięki przejściu na Booksy klienci przychodzą regularniej, nie mają problemów z umawianiem się. Rejestracja wizyty trwa 30-50 sekund. Co ciekawe, 40 proc. osób dokonuje rezerwacji w czasie, gdy do salonunie da się już dodzwonić, bo po prostu jest zamknięty — podkreśla Stefan Batory.
Japońska gorączka
— Wierzymy, że to może być polska aplikacja, która podbije świat. Usługodawcy bardzo ją sobie chwalą i chętniej wybierają Booksy niż konkurencyjne serwisy i aplikacje mobilne — ocenia Tomasz Swieboda, prezes funduszu Inovo.
W Polsce, ale również w USA, 90 proc. małego i średniego biznesu usługowego z kategorii zdrowie & uroda wciąż prowadzi rejestrację wizyt na papierze. Booksy idzie za ciosem. Za pieniądze od inwestorów włoży w aplikację moduł do zarządzania m.in. programami lojalnościowymi oraz do analizy zachowań klientów. Już teraz w oczach inwestorów spółka warta jest około 20 mln zł, choć jej przychody w lipcu nie przekroczyły 250 tys. zł. Patrząc na gorączkę wycen w tym wycinku sieci, można oczekiwać, że to dopiero początek. W czerwcu Piton Capital, nowy inwestor w Booksy, sprzedał udziały w Treatwell działającym w Beneluksie i Niemczech. Wahanda (własność japońskiego Recruit Holding) kupiła całą spółkę za 34 mln EUR. Nieco wcześniej inny z inwestorów w Booksy — Muller Medien — sprzedał Wahandzie udziały w Salonmeister, działającemu w Niemczech i Austrii.
— Nasi inwestorzy mówią nam wprost: dotychczas żaden z ich biznesów w tym segmencie nie rósł w takim mocnym tempie jak Booksy — podkreśla Stefan Batory.