Każdego roku druga połowa sierpnia to czas, w którym w całym kraju rodzice dzieci w wieku szkolnym jednoczą się — w narzekaniu na wysokie ceny podręczników. Komplet nowych książek to wydatek rzędu kilkuset złotych — nic dziwnego, bo podręczniki to obfite i pewne źródło dochodów dla wielu firm, od wydawców i nauczycieli po księgarskich detalistów, przeżywających w sierpniu oblężenie. Szkolne szaleństwo jest na tyle duże, że spółkom opłaca się otwierać księgarnie tylko na kilka tygodni w szczycie sezonu i z wypracowanych w tym czasie zysków utrzymywać się przez resztę roku. Tak działa m.in. wrocławski PIK, prowadzący sieć punktów z podręcznikami pod szyldem Podręczniki Panda i szykujący się do debiutu na małym parkiecie.
![CIĘŻAR WIEDZY: Zmieniające
się programy nauczania
sprawiają, że rodzice często nie
mają wyboru i muszą kupować
nowe — i droższe — podręczniki.
Księgarze lepsze marże
uzyskują jednak na książkach
używanych. [FOT. GK] CIĘŻAR WIEDZY: Zmieniające
się programy nauczania
sprawiają, że rodzice często nie
mają wyboru i muszą kupować
nowe — i droższe — podręczniki.
Księgarze lepsze marże
uzyskują jednak na książkach
używanych. [FOT. GK]](http://images.pb.pl/filtered/75049f21-c5f9-436e-9ff5-055d4a55a633/64c844ac-6128-5645-acfb-54ebf99cba94_w_830.jpg)
— Na NewConnect powinniśmy zadebiutować w najbliższy wtorek. Z emisji prywatnej zebraliśmy ok. 0,75 mln zł, które w sporej części już wydaliśmy na powiększenie sieci sprzedaży — mówi Paweł Żurowski, prezes i główny akcjonariusz PIK.
W ubiegłym roku PIK sprzedawał podręczniki w 10 punktach, głównie na tzw. wyspach handlowych we wrocławskich marketach. Wypracowały one 2 mln zł przychodów i 235 tys. zł zysku netto. W tym roku ma być dużo lepiej.
— Prognozowaliśmy na ten rok 7 mln zł przychodów i 1,8 mln zł zysku netto i powinniśmy to zrealizować. Mamy już dziś 36 punktów sprzedażowych — poza Wrocławiem m.in. w Opolu, głównych miastach województwa śląskiego czy w Poznaniu. Do 2015 r. w sezonie chcemy prowadzić co najmniej 60 punktów — mówi Paweł Żurowski. Spółka nie ujawnia jeszcze tego, ile z działających dziś — w szczycie sezonu — punktów z podręcznikami będzie funkcjonować przez cały rok.
— Mamy jeszcze 2-3 tygodnie do zakończenia sezonu, potem podejmiemy decyzje — w części punktów możemy wprowadzić inny niż podręczniki asortyment, który pozwoli na ich utrzymywanie przez cały rok, byśmy nie tracili dobrych miejsc. Rozkręcenie takiego punktu nie jest drogie — to koszt ok. 20-30 tys. zł, co zazwyczaj z nawiązką zwraca się od czerwca do połowy września, gdy klienci kupują podręczniki — mówi Paweł Żurowski.
Na rynku szkolnych pomocy naukowych od kilku lat panuje niepewność, związana z planowanym odpaleniem przez Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) projektu darmowych e-podręczników do kształcenia ogólnego. Proces ich tworzenia zbojkotowała i oprotestowała niemal cała branża księgarska, która uznaje państwowy projekt za groźną ingerencję w wolny rynek. Pierwsze e-podręczniki, przygotowane pod państwową pieczą, mają trafić do uczniów w 2015 r. W tym czasie PIK pracuje nad własnym projektem multimedialnym pod nazwą e-prymus.
— Jesteśmy na etapie zaawansowanych prac koncepcyjnych, rozmawialiśmy już z kilkoma szkołami o współpracy. To będzie platforma do prostych w obsłudze i atrakcyjnych gier edukacyjnych dla najmłodszych, która ma utrzymywać się z wpływów abonamentowych — mówi Paweł Żurowski.