Zdarzenie miało miejsce w poniedziałek 7 lipca po godzinie 22. Tego dnia wieczorne burze nad lotniskiem w Cheyenne opóźniły starty wielu samolotów, w tym również rejsu Frontier Airlines do Denver.

Pracownika jednego z pobliskich lokali Domino's Pizza zdumiał telefon tuż przed zamknięciem restauracji. Dzwonił sam pilot samolotu Gerhard Bradner mówiąc, że potrzebuje "na już" pizzę dla 160 pasażerów oczekującego na lotnisku samolotu. - Właśnie wypuszczałem załogę do domu, ale zaraz ich zawróciłem, by zrealizować to nietypowe zamówienie. Przygotowaliśmy 35 placków, czyli tyle, co zwykle pieczemy przez cały dzień - wyznaje Andrew Ritchie, właściciel lokalu w rozmowie z Associated Press.
Dostawca wiózł zamówienie na lotnisko, ale nie wpuszczono go bezpośrednio do samolotu lecz kazano pudełka z pizzą przekazać obsłudze naziemnej linii. W sieci już krąży fotografia zrobiona chwilę potem przez jednego z pasażerów lotu, pokazująca jak stewardessa rozdaje je już na pokładzie Airbusa A320.
- Należy zadbać o swoją rodzinę, gdy zajdzie taka potrzeba. Od momentu wejścia na pokład pasażerowie są pod moją opieką, więc mam też obowiązek ich nakarmić - tłumaczył pilot w rozmowie z telewizją 9News z Kolorado.