Produkty lokalnych browarów sprzedają się coraz lepiej mimo spowolnienia rynku
Coraz więcej piwoszy docenia jakość, a rynek piw wysokogatunkowych notuje co roku kilkudziesięcioprocentowe wzrosty.
Nastały złote czasy dla producentów piw niszowych. Piwosze nie zrażają się już wysoką ceną i wybierają trunki z wyższej półki, których produkcja opiera się na naturalnych metodach.
— Ubiegły rok był dla nas bardzo dobry. Mimo sporych spadków na rynku piwa zanotowaliśmy niemal dwukrotny wzrost sprzedaży. A pierwszą połowę 2010 r. możemy uznać za rekordową. Obecna dynamika sprzedaży to od 30 do 40 proc. z kwartału na kwartał — mówi Paweł Dziedzic, dyrektor ds. rozwoju Browaru Cornelius.
Według Andrzeja Olkowskiego, prezesa Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich, zwrot nastąpił na przełomie 2007 i 2008 r., kiedy konsumenci zaczęli dostrzegać wady piwa produkowanego masowo.
Kwestia smaku
— Piwa z koncernów, niezależnie od marki, smakują prawie identycznie. Proces ich wytwarzania uległ daleko posuniętej standaryzacji. Duże koncerny produkują w technologii, polegającej na warzeniu wysoko stężonej brzeczki (półprodukt stosowany w produkcji), która przed rozlaniem do butelek jest rozcieńczana wodą oraz nasycana dwutlenkiem węgla. Dodatkowo koncerny używają chemicznych ulepszaczy oraz enzymów przyspieszających procesy fermentacji. Wszystko po to, aby maksymalnie przyspieszyć moment wejścia produktu końcowego na rynek. Rezultatem jest piwo, a ściślej mówiąc napój piwny, o płytkim, niewyróżniającym się smaku, bez pianki i bez wyraźnego zapachu — twierdzi Paweł Dziedzic.
Inwestycje w branży piw wysokogatunkowych idą więc pełną parą. Jak zauważa Andrzej Olkowski, producenci starają się zwiększyć produkcję bądź uruchamiają zakłady, które jeszcze do niedawna były zamknięte. Nie ma się co dziwić, bo piwo szybko znika z półek.
— Każde uwarzone piwo sprzedajemy niemalże na pniu i praktycznie nie utrzymujemy stanów magazynowych. Tak ogromne jest zainteresowanie klientów naszymi produktami — przekonuje Paweł Dziedzic.
Dodaje, że jest to bardzo komfortowa sytuacja. Jednak aby spełnić oczekiwania odbiorców browar planuje zwiększyć możliwości produkcyjne. Zaznacza przy tym, że nigdy ilość nie wzrośnie kosztem jakości produktów. Browar nie będzie chemicznie przyśpieszać produkcji, ani dodawać polepszaczy smakowych, jak to robią wytwórcy masowi.
Konkurencja
Nic więc dziwnego, że segmentem piw niszowych zainteresowali się również najwięksi gracze na rynku.
— Coraz więcej dużych browarów przemysłowych po uruchomieniu specjalnych marek, reklamuje się jako browary regionalne. Jednak piwa te są niższej jakości — przekonuje prezes Olkowski.
Prognozuje, że rynek produktów regionalnych będzie się rozwijał, ponieważ taka jest ogólnoeuropejska tendencja. Browary regionalne mają więc szansę zwiększyć swój udział w rynku nawet do 10 proc. Rosnące zainteresowanie oraz, co ważniejsze, wyniki sprzedaży potwierdzają tę optymistyczną prognozę.