PKN Orlen, największy zakład rafineryjno-petrochemiczny w kraju, nie odczuwa zmniejszenia dostaw gazu. Produkcja przebiega tam bez zakłóceń - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik prasowy płockiego koncernu Dawid Piekarz.
Polskie Górnictwa Naftowe i Gazownictwo SA (PGNiG) poinformowało w poniedziałek o spadku ciśnienia na punkcie zdawczo-odbiorczym gazu na granicy polsko-ukraińskiej w Drozdowiczach. "Oznacza to zmniejszenie dostaw gazu z kierunku ukraińskiego. Jest to efekt decyzji rosyjskiej firmy Gazprom o ograniczeniu dostawy gazu rosyjskiego dla Ukrainy. Ograniczenie to stanowi 14 proc. całości zużywanego w Polsce gazu" - podała spółka w komunikacie.
PGNiG oświadczył, iż w związku z zaistniałą sytuacją w celu pokrycia występującego niedoboru gazu z importu, rozpocznie zwiększanie poboru z podziemnych magazynów gazu.
Rzeczniczka PGNIG Małgorzata Przybylska-Bielecka poinformowała PAP, że jeszcze w poniedziałek spółka ta spodziewa się odpowiedzi w sprawie zwiększenia dostaw rosyjskiego gazu przez Białoruś do Polski.
Jak powiedziała Przybylska-Bielecka, PGNIG pozostaje w tej sprawie w kontakcie ze stroną rosyjską i białoruską, do których została wysłana "wymagana w takiej sytuacji korespondencja". "Spodziewamy się, że uzyskamy na nią odpowiedź jeszcze dziś" - dodała Przybylska-Bielecka.
W niedzielę minister gospodarki Piotr Woźniak uspokajał, że odbiorcy indywidualni w Polsce nie odczują spadku ciśnienia gazu, płynącego z Rosji.
"Jeżeli te ograniczenia się utrzymają ze strony wschodniej, to istnieje pewna szansa, że uda się te same ilości gazu wysterować po stronie wschodniej, na przejściu w Wysokiem Litewskiem (z Białorusią) i wtedy sytuacja w ogóle wróci do normy" - tłumaczył Woźniak.
Pytany o to, jaka w tej sprawie jest alternatywa przesyłu gazu przez Białoruś, odparł, że "zobaczymy, jak sprawnie będzie przeprowadzał rozmowy PGNiG ze swoim białoruskim handlowym partnerem" i - jak dodał - polski operator przesyłu gazu Gaz-System z białoruskimi operatorami.