Płynna firma płynie po oceanie e-banków

Paweł Zielewski
opublikowano: 2006-07-28 00:00

W dzisiejszej bankowości korporacyjnej klasyczne kredytowanie przedsiębiorstw (bez związku z instrumentami rynku kapitałowego lub innymi usługami) przestało być celem samym w sobie, tym bardziej że silna konkurencja na rynku usług finansowych spowodowała, że oprocentowanie tradycyjnych kredytów nie zawsze pokrywa koszt ryzyka ich udzielania i utrzymywania. Banki przestały też być naturalnymi miejscami lokowania długo- lub średnioterminowych nadwyżek finansowych przedsiębiorstw. W efekcie, wiodące banki korporacyjne postanowiły rozwijać usługi dodane lub co najmniej bardziej wyrafinowane. Te usługi stały się uzupełnieniem kredytowania, niejednokrotnie je zastępując: zamiast po prostu udostępniać klientowi pieniądze, bank woli sfinansować i obsłużyć transakcje importowe swego klienta, pośredniczyć w realizacji płatności, przekazywać klientowi raporty o niezrealizowanych transakcjach, pomagać mu zarządzać ryzykiem odbiorców i wspomagać go w lepszym zarządzaniu uzyskiwanymi środkami.

Usługi cash management (CM) nie wymagają od banków przyjmowania znaczącego ryzyka kredytowego. Banki, mając uprzywilejowany dostęp do informacji o krótkoterminowej części bilansu swoich klientów, bazują na procesach finansowych firm, w których same uczestniczą i coraz częściej proponują swoim klientom insourcing (powierzenie w swoje ręce), czyli wykonywanie wybranych biznesowych procesów firm. Wyspecjalizowanie banków w realizacji takich usług i wykonywanie ich na dużą skalę z pewnością przyczyniają się do zmniejszenia kosztów i usprawnienia funkcjonowania wielu podmiotów gospodarczych.

Cash management przez lata był i nadal pozostaje głównie domeną banków, jednak coraz częściej usługi tego rodzaju świadczą bezpośrednio (lub na zlecenie banków) wyspecjalizowane firmy, wyrosłe na ogół z „domów software’owych”. Na rynku ważnymi dostawcami lub współ dostawcami tego rodzaju usług są też podmioty prowadzące izby rozliczeniowe, jak również operatorzy telekomunikacyjni.

Z drugiej strony, cash management, bywa też używane jako swego rodzaju słowo wytrych, ponieważ — niestety — zdarza się, że banki nadużywają tego terminu wkładając w jego treść własne definicje. Jednym słowem są tacy, którzy mianem CM określają standardową ofertę dla firm. Dotyczy to głównie małych banków, relatywnie nowych graczy na polskim rynku, stawiających dopiero pierwsze kroki w bankowości dla firm.

A przecież cash management to nie tylko wgląd do rachunku i proste transakcje. To bardzo wyrafinowana sfera działalności banku. Firma, która korzysta z pakietu CM, nie jest firmą małą. To oferta przeznaczona dla minimum średniej firmy (i tu warto zorientować się, który bank jak pojmuje termin średnia firma), a już na pewno dla korporacji (przyjmujemy, że korporacja to firma, której roczne obroty przekraczają 10 mln zł). CM to oferta dla firm, które zmagają się z masowymi płatnościami, niewielkimi kwotami, w gotówce, takiemi, które łatwo wymykają się spod kontroli. W CM jest też cała sfera bankowości transakcyjnej, której w jednym dodatku ogarnąć się naprawdę nie da. Generalnie CM to nie tylko niezmiernie szroka oferta banków, ale przede wszystkim... dziewiczy teren dla ich klientów.

Mnóstwo prawdy jest w słowach, że do usług typu cash management firma musi dorosnąć. Zaawansowana bankowość wymaga też od firmy sporej wiedzy, bez której albo firma rozminie się z ofertą, płacąc niepotrzebnie za rzeczy, z których nie korzysta, albo nie wykorzysta wszystkich możliwości, które oferuje jej bank. Bez względu na to, jaki to bank.

Nie da rady, mimo najszczerszych chęci, ogarnąć potencjału propozycji CM za jednym zamachem. Trudno też samodzielnie wgłębić się nawet w jeden z jego aspektów. Wykorzystanie możliwości oferty — jak nigdzie indziej — zależy od automatyzacji procesów, a co za tym idzie — od zdalnego do nich dostępu. I w tym momencie otwierają się szeroko drzwi do równie szerokiej bankowości internetowej dla firm. Oczywiście termin bankowość internetowa jest w tym przypadku mocno umowny, ponieważ zaawansowane technologicznie systemy niekoniecznie muszą być dostępne z poziomu przeglądarki sieciowej, I nie są, czego przykładem niech będzie część oferty Banku BPH, partnera dzisiejszego dodatku.

Sposród dziesiątek oryginalnych propozycji banków wybraliśmy te, które — naszym zdaniem — zasługują na większą uwagę. Proszę potraktować dzisiejszy dodatek jako wstęp do kolejnych, o wiele bardziej szczegółowych, rozkłądających na czynniki pierwsze wszystko to, co zostało dziś wspomniane.

Przyszłość relacji bank–klient korporacyjny opierać się będzie wyłącznie na kontakcie elektronicznym. Upowszechnienie podpisu elektronicznego będzie pierwszym krokiem do rewolucji, na którą firmy powinny przygotować się już teraz.

Pytanie o pieniądze

Jaki sposób dofinansowania spółki publicznej poleciłby pan dziś?

Waldemar Sadowski, analityk finansowy:

Obecnie najlepszym, a zarazem najszybszym sposobem dofinansowania spółek giełdowych są dotacje z funduszy Unii Europejskiej. Jest to sposób najtańszy — często wręcz darmowy — a zarazem nie zmusza spółki do przeprowadzania kolejnej emisji akcji.

Polecam pożyczkę na innowacje z funduszy unijnych, którą można dostać na 75 proc. wydatków kwalifikujących.

Z kolei Sektorowy Program Operacyjny dla małych i średnich przedsiębiorstw (tutaj maksymalne dofinansowanie osiąga 50 proc.) proponuje dotacje na doradztwo oraz dotacje na inwestycje.

Warto jednocześnie wspomnieć, że MRR Departament Koordynacji Programów Regionalnych ogłasza nabór do planu inwestycyjnego, programu operacyjnego „Rozwój Polski Wschodniej 2007-2013’’. Pojawił się też

„Program sąsiedztwa –Polska –Białoruś –Ukraina), powstał program operacyjny współpracy transgranicznej Polska – Czechy... Możliwości, jakie otwierają się przed firmami, są naprawdę szerokie.

Na marginesie — dziwi mnie, że sektorowy program operacyjny transportu, centralnie przeforsował dofinansowanie na metro w Warszawie (91mln EUR),a zaniedbuje wymianę gospodarczą w ramach Unii Europejskiej.

Ale tutaj Unia już myśli za naszą biurokrację i promuje program wsparcia transgranicznego w ramach odrębnego, nowego programu „Cel3”— Spójność unii Europejskiej 2007-2013’’. Skala wsparcia to 70 mld euro do 2013 r., więc będzie z czego czerpać dodatkowy kapitał na rozwój.

Warto czasem zajrzeć na stronę Phare, tutaj może jeszcze istnieć część niewykorzystanych środków unijnych za 2003 r.

No i na koniec dobra rada: to nic nowego, ale zadbajcie, przedsiębiorcy, o swój pakiet informacyjny. To jest najszybsza droga na uzyskanie kapitału.