
Dzień zaczął się od ponad 7 proc. przeceny, w azjatyckim handlu surowiec taniał o niemal 5 USD, co wprowadziło traderów w konsternację, nie mogących wytłumaczyć racjonalnie takiego zachowania rynku. Zrzucano to nawet na tzw. gruby paluch, co w slangu oznacza błędnie wprowadzoną wartość zlecenia. Wydaje się, że doszło do nałożenia się kilku czynników, w tym obaw o recesję i spadek przyszłego popytu na ropę. Niemniej nerwowość rynku, może budzić zdziwienie tak jak i skala reakcji, co podkreśla fakt, że w piątej minusie handlu od otwarcia w Azji właściciela zmieniło ponad 3 tys. czerwcowych kontraktów na ropę, co jest raczej niespotykanym zjawiskiem. Po pięciu godzinach notowania powróciły do poziomu z środowego zamknięcia a następnie już do końca dnia kurs oscylował pomiędzy niewielkimi zyskami, a stratami.
Zdecydowanie spokojniejszy przebieg miała sesja na benchmarkowej, europejskiej odmianie Brent. Kiedy ruszył nią handel, korekta sięgała zaledwie nieco ponad 1 USD.
Ostatecznie na finiszu sesji na NYMEX, kontrakty na amerykańską odmianę ropy WTI taniały o niecałe 0,1 proc., tracąc 4 cent na poziomie 68,56 USD za baryłkę.