Podatek sklepowy będzie progresywny

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2016-01-10 22:00

Ministerstwo Finansów wkrótce przedstawi konkretną propozycję podatku od obrotów sklepów. Nie będzie kryterium powierzchni.

Ofensywę legislacyjną Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich tygodniach prowadzili przede wszystkim parlamentarzyści, zgłaszający i błyskawicznie przegłosowujący poselskie projekty ustaw.

WARTO ROZMAWIAĆ:
WARTO ROZMAWIAĆ:
Przedstawiony przed wyborami projekt podatku od obrotów sklepów wielkopowierzchniowych wywołał protesty wszystkich na rynku: tak polskich, jak zagranicznych przedsiębiorców — małych i dużych. Przedstawiciele rządu, wraz z premier Beatą Szydło, spotkali się z branżą i mają przedstawić nowe rozwiązanie.
Marek Wiśniewski

W przypadku jednego ze sztandarowych projektów nowych władz, czyli nowego podatku dla sklepów, będzie inaczej — projekt przedstawi rząd, co oznacza, że będą musiały odbyć się oficjalnie konsultacje społeczne. Stanie się to już wkrótce. W piątek przedstawiciele rządu i działających w Polsce sieci handlowych spotkali się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM), by dyskutować o formule zapowiadanego „podatku od supermarketów”.

Po kilku godzinach dyskusji, w której wzięła udział premier Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki i minister finansów Paweł Szałamacha, a także około 100 przedstawicieli branży, wiadomo jedno — będzie jeszcze więcej dyskusji. Strona rządowa zapowiada, że konkretny projekt zostanie zaprezentowany na początku przyszłego tygodnia.

— Projekt, który ma przygotować resort finansów, będzie uwzględniał postulaty zgłaszane przez przedstawicieli branży. Myślę, że kryterium powierzchniowe pójdzie w zapomnienie. Proponowane są różne progi podatkowe i skale progresji, trzeba znaleźć wariant pośredni i umiarkowany. Projekt będzie jeszcze uzgadniany z innymi ministerstwami i konsultowany ze stroną społeczną — mówi Henryk Kowalczyk, minister w KPRM i szef komitetu stałego Rady Ministrów.

Przypomnijmy, że Prawo i Sprawiedliwości w kampanii wyborczej przedstawiło projekt, który zakładał opodatkowanie obrotów sklepów, których powierzchnia przekracza 250 mkw. Zakładano, że przyniesie to około 3,5 mld zł wpływów budżetowych. Teraz szacunki są skromniejsze — mówi się o 2 mld zł.

— Pierwszy krok został zrobiony, ważne, że wysłuchano głosu wszystkich zainteresowanych — tak polskich, jak i zagranicznych sieci. Czekamy na konkretną rządową propozycję — mówi Michał Sadecki, prezes Polskiej Grupy Supermarketów, zrzeszającej m.in. sklepy działające pod szyldem TopMarket.

Rząd podkreśla, że podatek — nadal nazywany w oficjalnej komunikacji „podatkiem od hipermarketów”, choć prawdopodobnie obejmie wszystkie sklepy z branży, niezależnie od powierzchni, oprócz tych z obrotami poniżej 10 mln zł — jest dla niego jednym z priorytetów i ma służyć tak zdobyciu pieniędzy na realizację programów prospołecznych, jak i wyrównaniu szans w branży, w której dominują potężne koncerny zagraniczne.

— Chcemy powiedzieć polskim kupcom, polskim firmom rodzinnym, że dajemy im narzędzie, które da im szansę konkurowania i utrzymywania się na rynku — mówiła przed spotkaniem z branżą premier Beata Szydło.

Rząd chce, by nowy podatek zaczął obowiązywać od drugiego kwartału tego roku. Jego ostateczna konstrukcja na pewno będzie nie w smak dużej części rynku. Zagraniczne sieci, zrzeszone w Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, postulowały wprowadzenie podatku liniowego, identycznego dla wszystkich sklepów.

Tymczasem organizacje polskich handlowców postulowały wprowadzenie skali progresywnej — by najwięksi gracze (głównie należący do zagranicznego kapitału) odprowadzali proporcjonalnie większą część przychodów do budżetu. Między polskimi firmami jednak również nie było zgody co do tego, jakie konkretnie powinny być stawki podatkowe. © Ⓟ