Na chińskiej platformie w Europie więcej od nas kupują tylko Hiszpanie i Francuzi. W czasie pandemii zakupy nie zmalały, ale inne są preferencje
W czasie pandemii ludzie siedzą w domach, o ile pozwala im na to praca, ale towary nadal krążą po świecie, w czym znaczący udział mają chińskie platformy e-handlowe. Na polskim rynku największą rolę odgrywa AliExpress z grupy Alibaba, gdzie zakupy robi około 5 mln Polaków. Obroty platformy szybko rosną. W ostatnim kwartale ubiegłego roku GMV, czyli łączna wartość produktów, którymi na platformie handlują niezależni sprzedawcy z Chin, była o blisko 50 proc. wyższa niż rok wcześniej. Nie ma jeszcze danych za pierwsze miesiące tego roku, gdy na preferencje zakupowe wpływała już pandemia koronawirusa, ale przedstawiciele AliExpressu są dobrej myśli.

— Polska jest dla nas trzecim co do wielkości rynkiem w Europie — większą sprzedaż generujemy tylko w Hiszpanii i Francji. Perspektywy są bardzo dobre. Gospodarka, pomijając efekt koronawirusa, rozwija się w szybkim tempie, a rynek e-commerce jest jednym z najbardziej dynamicznych w Europie. W ostatnich latach mocno zainwestowaliśmy w obecność w Polsce i innych krajach na kontynencie, co również ma wpływ na kształt i dynamikę rynku — dotychczasowi gracze musieli rozwinąć swoje usługi, by z nami konkurować — mówi Gary Topp, szef AliExpressu w Europie Środkowej i Wschodniej.
Zmiany preferencji
— Pandemia ma oczywiście wpływ na każdy biznes, ale z punktu widzenia sprzedaży nie odczuwamy jej negatywnych skutków. Nieco zmieniła się popularność poszczególnych kategorii. W czasie lockdownu klienci są bardziej zainteresowani m.in. produktami związanymi z wystrojem i wyposażeniem domu. Lepiej sprzedają się ekspresy do kawy czy urządzenia do sprzątania, a także produkty DIY, wykorzystywane przy remontach. Bardzo popularne są też oczywiście materiały ochronne, takie jak maseczki i rękawiczki — mówi Gary Topp.
Chińska grupa pracuje nad tym, by artykuły ochronne szybciej trafiały do europejskich klientów.
— Zainwestowaliśmy kilka lat temu w centralny europejski hub w belgijskim Liege, gdzie możemy przechowywać zapasy takich produktów. Dzięki temu terminy dostaw są krótsze, wynoszą czasem kilka dni — mówi Gary Topp. Niektóre kategorie sprzedają się nieco gorzej. — Widać mniejsze zainteresowanie np. artykułami modowymi, co wydaje się naturalne w sytuacji, gdy klienci więcej czasu spędzają w domu — mówi szef AliExpressu w regionie.
Za pośrednictwem serwisu do Polski trafiają produkty z Chin, ale sprzedaż w drugą stronę też się rozwija.
— Na naszej platformie T-Mall, obsługującejrynek chiński, dużą popularnością cieszą się m.in. kosmetyki polskich producentów — mówi Gary Topp.
Budowanie marki
W listopadzie ubiegłego roku grupa Alibaba podpisała umowę z InPostem, należącym do funduszu Advent. Dzięki niej polscy klienci AliExpressu uzyskali możliwość zamawiania produktów prosto do paczkomatów.
— Poprawa logistyki i skracanie czasu dostaw to jeden z naszych priorytetów. Współpraca z InPostem układa się bardzo dobrze, a dostawy do paczkomatów — zwłaszcza teraz, gdy unika się kontaktu osobistego — są bardzo popularne. Nie oznacza to jednak, że inne formy wysyłki nie cieszą się powodzeniem. W zakresie tzw. ostatniej mili ważnym partnerem jest dla nas Poczta Polska, stale szukamy też innych sposobów na poprawę logistyki — mówi Gary Topp.
Szef AliExpressu w regionie nie chce odnosić się do pytania o ewentualne zainteresowanie przejęciem InPostu, który Advent może wystawić na sprzedaż.
— Skupiamy się raczej na rozwoju współpracy z naszymi lokalnymi partnerami w zakresie logistyki czy obsługi płatności. W Polsce na tym etapie inwestujemy w obecność marketingową i budowę marki. Świetnie sprawdza się współpraca z influencerami z Instagrama czy YouTube’a. W ubiegłym roku byliśmy partnerami Cracow Fashion Week i transmitowaliśmy to wydarzenie naszym klientom ze wszystkich krajów. Chcemy wspierać więcej tego typu inicjatyw, by mocniej związać użytkowników z platformą — mówi Gary Topp.
Podpis: Marcel Zatoński