Polar może opuścić giełdę
UCIEKINIER: Inwestor Polaru, kierowanego przez Zbigniewa Szczypińskiego, może wkrótce wycofać spółkę z GPW. fot. G. Kawecki
Przejmując wrocławski Polar, francuska Grupa Brandt zamierza na bazie polskiej spółki stworzyć centrum strategiczne dla przyszłej ekspansji na rynki Europy Wschodniej. Równocześnie, produkty Polaru trafić mają na wymagające rynki zachodnie. Pod znakiem zapytania stoi także dalszy pobyt spółki na warszawskiej giełdzie.
Nowa strategia Grupy Brandt, (obecnie czwarte miejsce na europejskim rynku producentów sprzętu AGD) przewiduje do roku 2002 zdobycie przez Polar ponad 25-proc. udziału w polskim rynku (obecnie w granicach 20 proc.). W tym samym czasie Brandt chce dla siebie około 5 proc. naszego rynku.
Wyroby Polaru mają charakteryzować się na tle oferty Grupy Brandt średnim poziomem cenowym. Wyższa półka zarezerwowana będzie dla Brandta i jego sztandarowej marki „De Dietrich”.
Francuzi zamierzają dostarczać na polski rynek urządzenia kuchenne, których brak jest w ofercie Polaru. W ciągu najbliższych trzech lat, startując praktycznie od zera, chcą zdobyć aż 20 proc. tego segmentu rynku, czyli sprzedawać 70-80 tys. kuchni.
Po przejęciu Polaru łączna liczba zatrudnionych w Grupie Brandt pracowników wzrosła z 7 do 11,5 tys.
— Polski rynek ma ogromny potencjał wzrostowy, zaś Polar jest obecnie najlepszą firma produkującą sprzęt AGD w Polsce — mówi Moic Toulemonde.
Jak uważają francuscy specjaliści, polski rynek AGD został już wstępnie podzielony między kilku producentów. Około 50 proc. udziałów posiadają w nim łącznie Polar, Amica i Wrozamet. Pozostałą część opanowali zagraniczni producenci. Z tej pierwszej grupy Polar posiada dominującą pozycję w segmencie pralek i lodówek (80 proc. rynku). Znacznie słabszą pozycję zajmuje w przypadku kuchni (poniżej 30 proc.). Raczej nie należy oczekiwać, by Grupa zdecydowała się na uruchomienie w Polarze oddzielnej produkcji nowoczesnych kuchni, gdyż koszt uruchomienia nowej linii wynosi około 60 mln euro.
Znaczna część wyrobów Polaru ma trafić na rynki Europy Wschodniej. Ze względu jednak na ostre przepisy patentowe i chroniące znaki towarowe mało prawdopodobne wydaje się, by wyroby polskiej spółki mogły być pod nazwą Polar sprzedawane w krajach Europy Zachodniej. Np. w Niemczech nazwa Polar została już przez inną firmę zastrzeżona.
Dodatkową barierę stanowią także koszty promocji marki.
Nie do końca natomiast wiadomo, jak dalej będzie przedstawiała się sprawa notowań Polaru na warszawskiej giełdzie. Choć prezes Toulemonde powiedział, że została złożona przed KPWiG deklaracja pozostawienia polskiej spółki w publicznym obrocie, zaznaczył równocześnie, że każde rozwiązanie jest możliwe. Ewentualne wycofanie z giełdy uwarunkowane jest bowiem zarówno przejęciem pełnej kontroli nad spółką (Brandt dysponuje obecnie około 62 proc. głosów na WZA Polaru), jak i koniecznością wyemitowania akcji Brandta, które mogłyby być w postaci kwitów depozytowych notowane na GPW. O ile pierwszy warunek ma szansę zostać szybko spełniony (trwa bowiem wezwanie na sprzedaż pozostałych w obrocie akcji Polaru), o tyle spełnienie drugiego jest na razie problematyczne. Brandt nie jest notowany na giełdzie, a udziałowcy spółki nie podjęli nawet takiej decyzji. Gdyby jednak taka zapadła, same przygotowania do debiutu na giełdzie paryskiej zajęłyby od 6 do 9 miesięcy.