Politycy znów biją w złotego
W piątek złoty otworzył się nieco mocniej do dolara i bez zmian do euro. Za dolara płacono 4,2378 zł wobec 4,2435 w czwartek, a za euro 3,8581 zł. Po znacznych zawirowaniach w ciągu dnia w piątek wieczorem za dolara płacono 4,23 zł, za euro zaś — 3,8920 zł.
Analitycy oczekiwali, że handel na rynku będzie niewielki Jednak na rynek powróciła płynność, chociaż z większymi transakcjami inwestorzy się wstrzymują. Z niepokojem oczekiwane jest także pierwsze po kilkudniowej przerwie notowanie na amerykańskich giełdach.
Spokój na rynku walutowym nie trwał jednak długo. Znów dali o sobie znać politycy. W piątek złoty zawirował po słowach Marka Belki. Faworyt w wyścigu o fotel ministra finansów uważa, że nasza waluta jest przewartościowana o 10 proc. i będzie się osłabiała, a inflacja na koniec roku będzie niższa niż 5 proc. Marek Belka powiedział także, że spodziewa się obniżki stóp procentowych o 400 pkt bazowych do połowy 2002 r. To nie jest dobra informacja dla złotego, podobnie jak deklaracja, że 50-mld deficyt budżetu 2002 r. aż w 25 proc. może być sfinansowany poprzez podwyżki podatków. Marek Belka nie wyklucza także kolejnej rewizji budżetu na 2001 rok.
Jego pesymistyczne wizje spowodowały osłabienie złotego o 0,5 proc. wobec dolara i 0,7 proc. do euro. Dolara wyceniono na 4,2478 zł wobec 4,2265 przed pojawieniem się komentarza Marka Belki, a euro na 3,9068 zł wobec 3,8785 zł wcześniej.