Zbliżenie dyplomatyczne stolic zachodnioeuropejskich to nie zagrożenie, ale okazja dla nas, by dołączyć do tego grona. Istotne będzie przy tym nadanie realnej, sprawczej treści negocjowanemu obecnie traktatowi brytyjsko-polskiemu.
W Londynie panuje dziś ponadpartyjne przekonanie, że bezpieczeństwo kontynentu musi być priorytetem, a odstraszanie rosyjskiego imperializmu – realne i skuteczne. W brytyjskich dokumentach strategicznych ostatnich lat Rosja jest wprost definiowana jako bezpośrednie zagrożenie dla Zjednoczonego Królestwa. Ten ton nie jest jedynie zapisem w oficjalnych papierach – wyraźnie słychać go także w codziennej debacie politycznej i w działaniach rządu Keira Starmera. Widać go zarówno w relacjach z Ukrainą i partnerami europejskimi, jak i w sposobie prowadzenia rozmów z Donaldem Trumpem.
Keir Starmer dobrze rozumie, że po okresie dyplomatycznych turbulencji epoki brexitu Londyn musi na nowo odnaleźć swoje miejsce w relacjach europejskich. Proces ten przybiera formę nie tyle powrotu do dawnych schematów, ile nowego zakorzenienia tam, gdzie jest to dziś najbardziej potrzebne: poprzez wspólne budowanie nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego. Rząd Partii Pracy może tu pochwalić się konkretnymi sukcesami w ubiegłym miesiącu. Podczas pierwszego od 17 lat bilateralnego szczytu z Francją zacieśniono współpracę w sprawach odstraszania nuklearnego oraz przeciwdziałania nielegalnej imigracji. Brytyjczycy podpisali również traktat z Niemcami w Kensington zawierający klauzulę wzajemnego zobowiązania obronnego.
Europa pozostaje pierwotnym teatrem brytyjskich interesów, a NATO – podstawowym obszarem wzmocnienia zdolności obronnych. Nowe wyzwania, przed którymi staje kontynent, wymuszają jednak dalsze kroki: podniesienie wiarygodności odstraszania wobec Rosji i wzmocnienie europejskiego filaru bezpieczeństwa wobec ponaglania płynącego z Białego Domu. Nie jest to efekt nieprzewidywalności Donalda Trumpa, lecz głębszej zmiany w relacjach transatlantyckich. Waszyngton realizuje strategię priorytetyzacji. W obliczu globalnej rywalizacji oczekuje od partnerów europejskich większej odpowiedzialności za bezpieczeństwo kontynentu, sam koncentrując się coraz bardziej na Indopacyfiku i potencjalnej konfrontacji z Chinami.
Dlatego Londyn aktywnie włącza się w trend zawierania bilateralnych traktatów obronnych, uzupełniających natowską architekturę bezpieczeństwa. Polska dostrzega podobną potrzebę. Objawia się to w rosnącej aktywności ministra Sikorskiego w formatach europejskich. W pierwszej fazie rządu Donalda Tuska polski MSZ wzmocnił współpracę w ramach Trójkąta Weimarskiego. Jego poszerzenie do formatu Weimar Plus z udziałem innych przywódców europejskich stało się istotnym elementem dyplomacji zorientowanej na bezpieczeństwo w kontekście przejmowania przez Europę większej odpowiedzialności za zdolności obronne i wsparcie walczącej Ukrainy. Radosław Sikorski obecnie inicjuje także odnowienie sieci bilateralnych porozumień, co zapoczątkował podpisany w Nancy traktat z Francją.
Model działania, jaki wypracowuje Londyn, to wzór, w którym Polska musi znaleźć swoje miejsce. Opiera się on na wzmacnianiu spójności NATO przy równoczesnym zwiększaniu samodzielności jego europejskiego filaru. Brytyjczycy starają się integrować rodzące się koalicje bezpieczeństwa w sposób zgodny z potrzebami Sojuszu. W szczególności widoczne jest to w zakresie ich zaangażowania w bezpieczeństwo Morza Bałtyckiego. Koncentrują się przy tym na warstwie praktycznej – realnym zwiększaniu zdolności obronnych. Unikają pustych formatów opartych wyłącznie na dialogu politycznym.
Widać to także we współpracy na rzecz obopólnej obronności polsko-brytyjskiej. Jest ona w ostatnich trzech latach źródłem wielu owocnych projektów, na które składa się w tym czasie ponad 20 przypadków rozmieszczenia brytyjskich oddziałów wojskowych na terenie Polski. Warto odnotować chociażby udział lotnictwa RAF w ramach NATO Air Policing realizowanego na flance wschodniej, rozlokowanie brytyjskiego systemu rakietowego Sky Sabre dla obrony lotniska w Rzeszowie czy też wsparcie ze strony Royal Engineers na granicy polsko-białoruskiej.
Zbliżenie dyplomatyczne między Londynem, Paryżem i Berlinem – tworzące format E3 – wzbudziło ostatnio w Warszawie obawy, że Polska może zostać pominięta w procesie kształtowania się nowej europejskiej architektury bezpieczeństwa. Tymczasem format ten może przynieść wymierne korzyści także dla nas. Po pierwsze, nie jest on ucieczką od zobowiązań wobec NATO. Wprost przeciwnie, powiązania bilateralne stolic zachodnioeuropejskich m.in. wzmacniają ich zdolności produkcyjne w zakresie obronności. Szczególnie istotna jest tu pojawiająca się koordynacja odstraszania nuklearnego między Londynem a Paryżem – jedynymi europejskimi państwami dysponującymi bronią jądrową.
Z polskiej perspektywy aktywność Londynu to okazja, nie zagrożenie. Warszawa powinna włączyć się w ten proces, zwiększając własny potencjał odstraszania. Może to zrealizować poprzez udział w pogłębionym dialogu brytyjsko-francuskim w kwestiach nuklearnych, podkreślając znaczenie tych zdolności dla bezpieczeństwa flanki wschodniej NATO. Powinniśmy także zachęcać partnerów zachodnich do częstszych ćwiczeń wojskowych na terytorium Polski.
Wbrew istniejącym obawom Londyn nie wyklucza Polski z sieci nowych traktatów bezpieczeństwa. Prace nad polsko-brytyjskim traktatem – zapowiedziane w deklaracjach Donalda Tuska i Keira Starmera ze stycznia 2025 r. – otwierają Warszawie pełnoprawne miejsce w strukturze bilateralnych zobowiązań największych europejskich stolic. Kluczowe jednak będzie to, czy uda się sprawnie opracować projekty wykonawcze, które wniosą realną treść we współpracę Warszawy i Londynu. Warto, by – podobnie jak w przypadku świeżego traktatu brytyjsko-niemieckiego z Kensington – szczególne miejsce zajęły w nim inwestycje w technologie podwójnego zastosowania. Przełomowe rozwiązania – od sztucznej inteligencji przez technologie kosmiczne po innowacje w sektorze obronnym – to dziś nie tylko narzędzia podnoszenia odporności państwa, ale i dźwignie gospodarcze, które mogą nadać polsko-brytyjskiemu partnerstwu strategiczną głębię. Mogłyby one stać się świetnym dodatkiem do już realizowanych wspólnie projektów fregaty "Miecznik" oraz współpracy przemysłowej w ramach programu obrony powietrznej Narew.
Bartłomiej Kot jest ekspertem ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa związanym z Aspen Institute CE. Jego praca koncentruje się na relacjach transatlantyckich oraz zmieniającym się paradygmacie bezpieczeństwa europejskiego. Przez ponad sześć lat pełnił funkcję dyrektora programowego Warsaw Security Forum, gdzie kształtował dialog międzynarodowy dotyczący bezpieczeństwa regionalnego. Doradza również polskim parlamentarzystom w zakresie relacji polsko-amerykańskich i polsko-brytyjskich.

