Inwestycji zagranicznych jest mniej, ale i tak dużo jak na kryzys
Nasza atrakcyjność inwestycyjna w czasie kryzysu wzrosła. Jednak przedsiębiorcy oczekują reform i wsparcia.
Do końca 2008 r. skumulowane bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Polsce sięgnęły już 161,4 mld USD. To więcej niż w Czechach (114 mld USD) czy Danii (150 mld USD), niewiele mniej niż w Irlandii (171 mld USD) — wynika ze Światowego Raportu Inwestycyjnego 2009, który przygotowała Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD).
Lider czy maruder
Profesor Zbigniew Zimny, konsultant raportu i przedstawiciel UNCTAD, zwraca uwagę, że Polska pod względem przyciągania inwestycji jest liderem w naszym regionie. Jednak trzeba pamiętać, że gdybyśmy odnieśli ich wielkość do dochodu narodowego lub do liczby mieszkańców, to wtedy wleczemy się gdzieś na końcu stawki.
Z raportu Ernst Young "Atrakcyjność inwestycyjna Europy 2009" wynika, że Polska jest liderem wśród krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Wyprzedzają nas za to Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Hiszpania. My natomiast wyprzedziliśmy Rumunię i Rosję, które dotychczas cieszyły się dużym zainteresowaniem zagranicznych inwestorów.
Inwestorzy — według analityków Ernst Young — oceniają Polskę jako kraj o doskonałym położeniu geograficznym, chłonnym rynku i wartościowych kadrach, a dodatkowo, w dobie globalnego kryzysu, stawiający skuteczny opór negatywnym tendencjom w gospodarce światowej.
Trudno o prognozy
Kryzys znacząco ograniczył bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Według raportu UNCTAD w Unii Europejskiej zmniejszyły się o 40 proc. w porównaniu z rokiem 2007 i wyniosły 503 mld USD. To skutek spadku inwestycji w Wielkiej Brytanii (o ponad 47 proc.), Niemczech (56 proc.), we Włoszech (57 proc.) oraz Francji (25,6 proc.).
Te same tendencje, chociaż w mniejszym wymiarze, obserwujemy w Polsce. Inwestycje zagraniczne na poziomie 16,5 mld USD są o prawie 27 proc. mniejsze niż w rekordowym 2007 r.
Jeszcze w lipcu Narodowy Bank Polski szacował napływ bezpośrednich inwestycji do naszego kraju na mniej niż 1 mld EUR. Po weryfikacji danych okazało się, że do sierpnia wyniosły one ponad 4,5 mld euro, czyli 68,6 proc. wyniku za ten sam okres roku ubiegłego.
W samym sierpniu zanotowano napływ 890 mln EUR, czyli większe niż przed rokiem. Na uwagę zasługuje fakt, że blisko połowa z tej kwoty to reinwestowane zyski firm. Weryfikacja danych pokazała, że negatywne saldo napływu inwestycji (- 43 mln EUR) zanotowano dotąd tylko w lipcu, a nie, jak wcześniej podawano, w pięciu miesiącach 2009 r.
Rozbieżność wyników podawanych przez NBP w sierpniu i październiku potwierdza, że przewidywanie napływu inwestycji do Polski w tym roku jest wyjątkowo trudne. Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ) prognozowała na początku roku napływ inwestycji na poziomie 7-10 mld EUR. Później obniżyła do 7 mld EUR.
W ubiegłym roku kwota ta wyniosła 10,97 mld EUR.
Większość bezpośrednich inwestycji zagranicznych, szczególnie tych dużych, pilotuje PAIiIZ. Potencjalni inwestorzy najchętniej lokują swoje przedsięwzięcia w specjalnych strefach ekonomicznych, gdyż mogą liczyć na rozmaite ulgi podatkowe.
Sławomir Majman, prezes PAIiIZ, podkreśla, że nasza atrakcyjność inwestycyjna w czasach kryzysu wzrosła.
— Na tle reszty krajów rozwiniętych wypięknieliśmy. Ku zaskoczeniu międzynarodowych kół gospodarczych okazało się, że Polska bardzo dobrze radzi sobie z kryzysem, zachowując jeden z najwyższych w Europie wyników wzrostu PKB oraz silny system finansowy. Zapewniamy potencjalnym inwestorom produkt, którego w 2009 r. na świecie najbardziej brakuje — stabilność ekonomiczną. W dzisiejszej sytuacji gospodarczej, oprócz faktycznej atrakcyjności inwestycyjnej Polski, ważna jest tzw. atrakcyjność postrzegana, która pozwoli nam odróżnić się od reszty krajów regionu. Z naszych badań wynika, że po raz pierwszy od trzech lat klimat się poprawił. Dlatego trzeba wykorzystać tę szansę, aktywnie pozyskując inwestorów— mówi Sławomir Majman.
Potrzebne reformy
Na decyzję inwestora o wybudowaniu na danym terenie zakładu wpływa wiele elementów — koszty transportu, czas przejazdu do innych miejsc Polski i Europy, sieć poddostawców, rynek pracy, gwarancje prawne, ceny mediów.
Jednak — jak dowodzą przykłady naszych południowych sąsiadów — różne zachęty inwestycyjne (zwolnienia podatkowe, realizacja inwestycji towarzyszących, a nawet dofinansowanie przedsięwzięcia) mają bardzo duży wpływ na podejmowane decyzje. W wielu przypadkach nawet decydujący.
Przedsiębiorcy zapytani przez Ernst Young o receptę na kryzys wskazali na konieczność przeprowadzenia gruntownych reform. Oczekują: reformy systemu finansowego, obniżenia składek na ubezpieczenie społeczne, podatków i innych obciążeń, inwestycje w projekty infrastrukturalne, gwarancji pożyczek dla biznesu i większego wsparcia dla sektora badań i innowacji.
161,4
mld USD tyle wyniosły skumulowane inwestycje zagraniczne w Polsce do końca 2008 roku …
22,9
mld USD … tyle w rekordowym 2007 roku…
16,5
mld USD …a tyle w roku 2008.