Warunki do inwestowania są coraz trudniejsze, bo gospodarka światowa pędzić nie będzie, a na rynkach akcji od siedmiu lat panuje hossa. Na dodatek w USA kwestią czasu jest podwyżka stóp procentowych. Nie znaczy to jednak, że na akcjach nie będzie można zarobić — trzeba tylko i aż dobrze wybierać faworytów. Swoich mają eksperci z TMS Brokers. — Dojrzała faza hossy oraz środowisko niskich stóp procentowych powodują, że na rynkach przez lata zakumulowano pośrednio i bezpośrednio znaczny kapitał. Na dodatek jest on bardzo wrażliwy, co przekłada się na zwiększoną podatność rynków akcji na szoki. W ostatnim roku mieliśmy trzy takie sytuacje: kryzys grecki, chiński i związany z niskimi cenami surowców. Z tą „chorobą” można jednak żyć, a lekarstwem na jej objawy są dywersyfikacja oraz kontrola ryzyka — uważa Paweł Jackowski, dyrektor departamentu zarządzania aktywami TMS Brokers. Sebastian Trojanowski zarządzający aktywami TMS Brokers uważa, że sytuacja w najważniejszej gospodarce — amerykańskiej — nie wygląda różowo. Firmy nie inwestują, a konsumpcja spada. Mimo wszystko eksperci z TMS Brokers bessy się nie obawiają, ponieważ ich zdaniem rynki surowcowe są w zupełnie innym punkcie niż w przedkryzysowym 2007 r., a inflacja odbija. Prognozują, że podwyżki stóp w czerwcu również nie będzie.
Nie oznacza to jednak, że amerykańska giełda jest dobrym miejscem do inwestowania — wręcz przeciwnie. Specjaliści z TMS uważają, że na Wall Street jest już drogo. Dlatego kapitał lepiej skierować na rynki strefy euro oraz na giełdy krajów wschodzących.
— Zakończył się cykl „delewarowania” europejskiego konsumenta. Warto więc postawić na spółki konsumpcyjne i przemysłowe z Europy. Zwraca uwagę wciąż niewygórowana wycena spółek z włoskiego indeksu FTSE/MIB oraz niemieckiego DAX. Potwierdza się również opinia o wymagającej wycenie rynku amerykańskiego. W strefie neutralnej pozostają hiszpański IBEX, niemieckie małe i średnie spółki, z wyłączeniem technologicznych, oraz spółki brytyjskie z indeksu FTSE100 — wylicza Sebastian Trojanowski. Potencjał do poprawy wyników mają, jego zdaniem, także firmy z krajów wschodzących, ale na tym tle Polska wypada jednak blado. Według TMS Brokers ryzyko polityczne i regulacyjne, a także marginalizacja OFE powodują, że inwestorzy zagraniczni będą omijać warszawską giełdę szerokim łukiem.
TMS Brokers ruszył z zarządzaniem
Dom maklerski wdrożył usługę asset management. Żeby z niej skorzystać, trzeba dysponować majątkiem w wysokości 50 tys. zł, bo tyle wynosi próg wejścia. Klient ma do wyboru pięć strategii: stabilnego wzrostu, zrównoważoną, absolutnej stopy zwrotu, dynamiczną oraz strategię indywidualną dopasowaną do wymagań inwestora. Portfele będą budowane na rynkach zagranicznych, co ma uniezależnić wyniki od koniunktury na GPW. Zarządzający będą wybierać spośród około 30 tys. instrumentów finansowych. Pieniądze klientów mają być deponowane w zagranicznym banku. Opłaty za zarządzanie wynoszą od 1 do 2,4 proc. (w zależności od strategii), a gdy zarządzający pobije benchmark, to wtedy pobierze tzw. opłatę za sukces w wysokości 18 proc. od nadwyżki. [JAG]
TMS Brokers ruszył z zarządzaniem
Dom maklerski wdrożył usługę asset management. Żeby z niej skorzystać, trzeba dysponować majątkiem w wysokości 50 tys. zł, bo tyle wynosi próg wejścia. Klient ma do wyboru pięć strategii: stabilnego wzrostu, zrównoważoną, absolutnej stopy zwrotu, dynamiczną oraz strategię indywidualną dopasowaną do wymagań inwestora. Portfele będą budowane na rynkach zagranicznych, co ma uniezależnić wyniki od koniunktury na GPW. Zarządzający będą wybierać spośród około 30 tys. instrumentów finansowych. Pieniądze klientów mają być deponowane w zagranicznym banku. Opłaty za zarządzanie wynoszą od 1 do 2,4 proc. (w zależności od strategii), a gdy zarządzający pobije benchmark, to wtedy pobierze tzw. opłatę za sukces w wysokości 18 proc. od nadwyżki. [JAG]