Zmiany podatkowe, zapowiadane w Polskim Ładzie, mogą zachęcić przedsiębiorców do przekształcania jednoosobowych działalności gospodarczych w spółki z ograniczoną odpowiedzialnością.
– Za tym pójdzie wzrost zainteresowania polisami D&O – uważa Aleksander Chmiel, dyrektor ds. reasekuracji ubezpieczeń finansowych w firmie Smartt Re.

Większa odpowiedzialność
D&O to dobrowolne ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej dla członków organów zarządczych lub nadzorczych w spółce, a także osób pełniących funkcje menedżerskie na niższych szczeblach. Pokrywa wypłaty, do których zobowiązany jest ubezpieczony w związku z odpowiedzialnością za błędy popełnione w trakcie pełnienia swojej funkcji. To mogą być odszkodowania, zaległości publicznoprawne, kary administracyjne, ale również koszty obrony prawnej lub naprawy wizerunku. Szkody zgłaszane z polis D&O najczęściej dotyczą nieterminowego złożenia wniosku o upadłość spółki, przekroczenia pełnomocnictw, wprowadzenia inwestorów w błąd lub narażenia firmy na znaczną szkodę majątkową.
– Zakładam, że przedsiębiorcy, którzy podejmą decyzję o przekształceniu jednoosobowej działalności gospodarczej w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, będą skłonni podjąć kolejne kroki, aby zabezpieczyć swój prywatny majątek. Jako właściciele spółki z ograniczoną odpowiedzialnością odpowiadają co prawda do wysokości wniesionego wkładu, ale już jako członkowie jej zarządu lub rady nadzorczej mogą ponosić znacznie szerszą odpowiedzialność – przewiduje Aleksander Chmiel.
Zdaniem Urszuli Stańczak, wiceprezes firmy International Risk & Corporate Advisory (IRCA), zainteresowanie D&O może wzrosnąć w przypadku firm, których działalność osiągnęła poziom dużych spółek.
– W przypadku takich podmiotów większa odpowiedzialność menedżerów wynikająca ze wzrostu ilości różnego rodzaju formalności prawnych oraz możliwości powstania nowych roszczeń powinna być zabezpieczona polisą D&O – mówi Urszula Stańczak.
Nienasycony rynek
W Polsce z polis D&O może korzystać między 6 a 9 tys. firm. To niewiele w porównaniu z liczbą zarejestrowanych spółek kapitałowych, których według danych GUS jest w Polsce ponad pół miliona.
– Teoretycznie liczba umów ubezpieczenia D&O mogłaby wzrosnąć nawet kilkukrotnie, jeżeli spojrzymy na to, ilu nowych spółek kapitałowych możemy spodziewać się w najbliższym czasie – twierdzi ekspert Smartt Re.
Limit odpowiedzialności przyjmowany przez towarzystwa ubezpieczeniowe na pojedynczej umowie D&O wynosi średnio około kilkunastu milionów złotych. Zdecydowana większość umów jest zawierana na sumy nieprzekraczające 10 mln zł, ale jednocześnie największe przedsiębiorstwa w Polsce legitymują się umowami na sumy rzędu kilkuset milionów złotych lub euro.
Składki dla najmniejszych podmiotów prowadzących działalność produkcyjną i mających stabilne wyniki finansowe mogą zaczynać się już od niecałego 1 tys. zł. Z kolei duże przedsiębiorstwa albo podmioty działające w sektorze usług finansowych lub w szeroko pojętym sektorze energetycznym muszą już na starcie, niezależnie od wybranego limitu odpowiedzialności, liczyć się z wydatkiem rzędu kilkudziesięciu lub kilkuset tysięcy złotych.
– Porównując składki do wielkości otrzymywanych limitów, ubezpieczenia D&O cechują się dosyć atrakcyjnym kosztem kapitału, gdyż liczone w ten sposób stawki oscylują z reguły w granicach 1-2 promili. W szczególnych przypadkach mogą zejść poniżej 0,6 promila, ale potrafią też urosnąć do przeszło 1 procenta – wylicza Aleksander Chmiel.
Jego zdaniem limit odpowiedzialności ubezpieczyciela nie powinien być niższy niż 5 mln zł.
Ochrona fiskalna
Paweł Wojskowicz, dyrektor obsługi klienta w dziale FinPro (ubezpieczenia finansowe i profesjonalne) firmy brokerskiej Marsh Polska, nie spodziewa się wzrostu zainteresowania polisami D&O po wejściu w życie Polskiego Ładu.
– Przekształcenie jednoosobowej działalności w przypadku spółki, której udziałowiec jest jednocześnie prezesem i osobą odpowiadającą za przychody, nie będzie wiązać się z jego punktu widzenia ze zwiększeniem odpowiedzialności. Osoby takie mogą wręcz nie postrzegać ryzyka menedżera jako wystarczająco dotkliwego i wymagającego dodatkowego zabezpieczenia, zwłaszcza jeśli spółka nie będzie mieć pracowników albo działać w segmencie nadzorowanym przez regulatorów – mówi Paweł Wojskowicz.
Natomiast Sylwia Kozłowska, dyrektor departamentu OC w firmie Willis Towers Watson Polska, zwraca uwagę, że jednoosobowe działalności to mikroprzedsiębiorstwa, a nie wszyscy ubezpieczyciele interesują się takim portfelem klientów. Inna sprawa, że sytuacja na rynku polis D&O obecnie jest trudna.
– Dla takich firm to nie jest dobry moment na zakup po raz pierwszy ochrony D&O. Zwłaszcza w sytuacji, gdy po pandemii wyniki finansowe się pogorszyły. Tutaj można spodziewać się oporu ze strony ubezpieczyciela bądź mało interesującej oferty – mówi Sylwia Kozłowska.
Dodaje, że generalnie zainteresowanie menedżerów polisami D&O rośnie. Ale dotyczy to organizacji co najmniej średniej wielkości.
– Tam, gdzie nie ma rozdziału między właścicielem a zarządem, poczucie zapotrzebowania na taką ochronę wydaje się wyraźnie niższe, by nie powiedzieć znikome. Biorąc pod uwagę ekspozycję ryzyka, firmy te bardziej powinny koncentrować się na produktach ochrony fiskalnej, które w realiach polskiej rzeczywistości mają szansę zostać wykorzystane częściej niż D&O – radzi Sylwia Kozłowska.
– W zakresie zainteresowania wszystkich podmiotów zmieniających formę z jednoosobowej działalności gospodarczej na spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością powinien znaleźć się obszar ubezpieczenia ochrony karnej skarbowej – wtóruje jej Urszula Stańczak.
Tłumaczy, że rejestracja spółki z ograniczoną odpowiedzialnością związana jest z koniecznością prowadzenia pełnej księgowości. W porównaniu z księgowością uproszczoną jest ona bardziej skomplikowana, wymaga od przedsiębiorcy więcej zaangażowania i może skutkować większą liczbą pomyłek.
– Ubezpieczenie ochrony karnej skarbowej zabezpiecza właśnie ten obszar funkcjonowania firmy i tutaj można spodziewać się wzrostu zainteresowania – podkreśla Urszula Stańczak.