Tydzień temu polska branża filmowa miała święto. W Gdyni odbyła się jubileuszowa 50. edycja Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, w trakcie której główną nagrodę – Złote Lwy – otrzymał film Piotra Domalewskiego „Ministranci”. Srebrną statuetką musiała zadowolić się ubiegłoroczna triumfatorka Agnieszka Holland, która w tym roku nakręciła „Franza Kafkę” (polskiego kandydata do Oscara).
Statuetkę Agnieszce Holland wręczała Kamila Dorbach, formalnie od czerwca dyrektorka najważniejszej instytucji w polskiej branży, czyli Polskiego Instytut Sztuki Filmowej (PISF). To rozdysponowywane przez niego pieniądze są fundamentem budżetu dużej części krajowych produkcji. A apetyt na finansowanie jest olbrzymi.
PISF dysponuje rocznie kwotą ok. 250–300 mln zł pochodzącą m.in. z wpłat kin, stacji telewizyjnych, platform cyfrowych i dostawców VOD (1,5 proc. przychodów ze sprzedaży biletów, abonamentów i reklam). Drugim źródłem jest budżet państwa. Skala potrzeb jednak znacznie przekracza możliwości.
– W tym roku wpłynęło już prawie 2 tys. wniosków o dofinansowanie na łączną kwotę 1,2 mld zł. Naszym zadaniem jest odpowiedzialne gospodarowanie pieniędzmi, zarówno artystycznie, jak i finansowo – mówi Kamila Dorbach.
Kafkowska produkcja
Atmosfera wokół PISF w ostatnich miesiącach jest napięta. Leszek Bodzak, producent „Ministrantów", odbierając główną nagrodę w Gdyni mówił o „kafkowskich warunkach" powstawania filmu i dziękował poprzednim dyrektorom PISF za finansowe wsparcie produkcji.
O co chodzi? Sprawę szczegółowo opisywały m.in. „Gazeta Wyborcza" i portal Oko.press. Kamila Dorbach zastąpiła na stanowisku szefowej PISF Karolinę Rozwód, która zrezygnowała pod koniec października ubiegłego roku - jak twierdzi - pod presją przedstawicieli Ministerstwa Kultury. Presja miała być wywierana w związku z dotacjami przyznanymi przez Radosława Śmigulskiego, kierującego PISF za rządów Zjednoczonej Prawicy.
Po zmianie władzy do prokuratury trafiło m.in. zawiadomienie w sprawie dotacji przyznanej na produkcję „Ministrantów". Karolina Rozwód umowę dotacyjną jednak podpisała.
Poprzednia dyrektorka PISF - jak relacjonowała GW - uważa, że zmuszono ją do rezygnacji, bo chciała zdymisjonować swoją zastępczynię, czyli... Kamilę Dorbach. Ta po rezygnacji byłej zwierzchniczki przejęła jej obowiązki, a kilka miesięcy później wygrała konkurs na stanowisko dyrektorki. Zdaniem Oko.press decyzje, które podejmowała jako wicedyrektorka, mogą być obciążone wadami prawnymi. Zdaniem Kamili Dorbach – do wyjaśnienia są nieprawidłowości z czasów urzędowania poprzedników.
– Prokuratura prowadzi postępowanie przygotowawcze w sprawie nieprawidłowości przy podejmowaniu decyzji przez byłych dyrektorów. Abstrahuję od samego filmu „Ministranci”, w który wierzę, bo jest to dobre kino. Chcę wyraźnie zaznaczyć, że nie kierujemy żadnych zawiadomień przeciwko beneficjentom – mówi Kamila Dorbach.
Sądowe przepychanki
Kwestią umowy dotacyjnej dla filmu „Ministranci” zajmuje się dziś prokuratura, natomiast w sprawie – rzekomo – wymuszonej rezygnacji Karoliny Rozwód wypowiedział się niedawno sąd pracy, do którego była dyrektorka się odwołała. 22 września 2025 r. oddalił powództwo byłej szefowej PISF, uznając, że jej rezygnacja była dobrowolna i nie wynikała z nacisków ze strony resortu kultury.
Karolina Dorbach złożyła jednocześnie do tej pory 10 zawiadomień do prokuratury dotyczących działań poprzednich władz PISF. Najgłośniejsze zawiadomienie dotyczy Radosława Śmigulskiego i rzekomo wyrządzonej przez niego szkody w wysokości 4 mln zł.
- To dla mnie niezwykle trudne decyzje i ogromna odpowiedzialność. Prokuraturę informowały o możliwych nieprawidłowościach również inne organy kontrolujące instytut. Co więcej, wiele zawiadomień zainicjowały sygnały od przedstawicieli branży. Chciałabym podkreślić z całą mocą, że zawiadomienia nie są elementem zemsty czy odwetu, lecz obowiązkiem urzędnika – mówi Kamila Dorbach.
Sama na publikacje na temat personalnego zamieszania w PISF zareagowała żądaniami sprostowań i pozwami.
- Od początku swojego urzędowania spotykałam się z krytyką dotyczącą rzekomego braku transparentności i podatności na naciski polityczne. Negatywne publikacje bazowały na anonimowych źródłach. Dlatego dochodzę swoich praw w sądzie, bo chcę, by opinia publiczna poznała także mój punkt widzenia – mówi szefowa PISF.
Finansowe fundamenty
W międzyczasie PISF próbuje zajmować się tym, do czego dwie dekady temu został powołany, czyli wspieraniem polskiej kinematografii.
- Filmowcy, producenci i twórcy oczekują od dyrektora PISF otwartości na dialog i nowe pomysły, ale przede wszystkim – bycia sprawczym. O sukcesie frekwencyjnym filmu decyduje zdolność do skutecznej dystrybucji, czyli dotarcie do widza. Wprowadzenie tytułu do kin wymaga wiedzy, ale też funduszy. Dlatego zamierzamy wesprzeć ten proces i od przyszłego roku uruchamiamy specjalny program „Dystrybucja”. Mówiąc najprościej, jego celem jest wsparcie producentów w promocji filmów. Programem objęliśmy również krótkie metraże, co wyróżnia nas na tle większości krajów europejskich. Wymierne efekty obecnych decyzji PISF zobaczymy jednak najwcześniej za rok, dwa lata – mówi Kamila Dorbach.
Pieniądze do filmowców trafiają w ramach opracowywanych przez PISF programów operacyjnych.
- Programy operacyjne – począwszy od tego roku – współtworzą branża i organizacje filmowców. Powołałam jednocześnie grupę roboczą składającą się z przedstawicieli środowisk beneficjanckich, której celem jest wypracowywanie rekomendacji dotyczących programów operacyjnych na 2026 r. – mówi szefowa PISF.
Instytut zlecił też analizę międzynarodowych systemów zachęt audiowizualnych, w tym ulg podatkowych dla firm realizujących produkcje filmowe.
- Wyniki dostarczą nam wartościowego, praktycznego wkładu do nowych rozwiązań w Polsce. Rozpoczęliśmy również konsultacje ze Związkiem Banków Polskich nad wprowadzeniem mechanizmu poręczeń dla producentów. Celem tej inicjatywy jest zwiększenie dostępności finansowania bankowego dla nowych produkcji – tłumaczy Kamila Dorbach.