Na światowych rynkach obligacji trwa wyprzedaż papierów. W Polsce inwestorzy raczej czekają na wyniki referendum unijnego niż na zakończenie wojny. Z drugiej strony za granicą inwestorzy uciekają w kierunku akcji. W Polsce takiej możliwości raczej nie ma.
Wyprzedaż obligacji skarbowych w USA trwa od momentu, gdy wojska koalicji antyirackiej zbliżyły się do Bagdadu. Pierwsze informacje o wejściu Amerykanów do irackiej stolicy tylko wzmocniły ten trend — ceny papierów w Niemczech i USA spadały jeszcze mocniej, a rentowności rosły. Inwestorzy doszli do wniosku, że wojna dobiega powoli końca i należy systematycznie zamykać pozycje w papierach skarbowych, by przeprosić się z rosnącymi rynkami akcji.
W Polsce sytuacja jest inna. W ubiegłym tygodniu — przy popycie przekraczającym 15 mld zł — resort finansów sprzedał całą pulę 2-letnich obligacji wartości 3,5 mld zł. Na uzupełniającej aukcji uplasował jeszcze papiery za kolejnych 700 mln zł. Ceny obligacji na rynku wtórnym jeszcze bardziej wzrosły. Dopiero podczas ostatnich sesji doszło do lekkiej korekty i stabilizacji cen na obecnych poziomach. Intensywnej wyprzedaży papierów na polskim rynku obligacji na razie nie widać.
Zdaniem analityków, tak już będzie. Za granicą, jeśli pojawiają się korzystne informacje z frontu, inwestorzy wychodzą z bezpiecznych inwestycji i wchodzą na rynki obarczone większym ryzykiem. Takimi inwestycjami dla zachodnich funduszy są nie tylko akcje, ale również papiery skarbowe państw kandydujących do UE.
— Rentowności polskich obligacji nadal są bardzo atrakcyjne. Jednak inwestorzy w naszym kraju muszą zwracać uwagę na dwie zasadnicze sprawy. Pierwsza to sytuacja międzynarodowa, a druga to czerwcowe referendum. Dlatego inwestorzy zagraniczni tak niechętnie sprzedają jeszcze polskie papiery — mówi Marek Zuber, główny ekonomista TMS.
W oczekiwaniu na kolejne informacje z Iraku aktywność graczy w Polsce słabnie. Ale nikt nie sprzedaje obligacji na gwałt.
Inna sprawa, że polski rynek finansowy jest wciąż za mały nawet dla niektórych rodzimych instytucji. Wejście naszego kraju do UE może tą sytuację poprawić. Jednak na razie duzi inwestorzy nie mają żadnej alternatywy — dlatego trzymają obligacje. Zmiany w rentownościach papierów są więc znacznie mniejsze niż na zagranicznych rynkach.
— Polscy inwestorzy, a przede wszystkim fundusze emerytalne, nie bardzo mają gdzie inwestować. Ich portfele w 50-60 proc. składają się z obligacji skarbowych. Natomiast polski rynek akcji jest dla nich mało atrakcyjny. Dopiero informacja o zakończeniu wojny w Iraku może bardziej poruszyć notowania obligacji w Polsce. Jednak w dłuższej perspektywie takie wydarzenia jak referendum unijne na Węgrzech, a później w Polsce, będą umacniać rynek — mówi Przemysław Magda, analityk Citibanku Handlowego.