Polskie QE zależy od wartości złotego

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2020-10-20 22:00

Dalsze wyraźne osłabienie krajowej waluty pokrzyżuje plany skupu obligacji przez NBP, co ograniczy skalę fiskalnego wsparcia gospodarki.

Jesienna fala epidemii COVID-19 wyniosła kurs euro tuż pod pułap 4,60 zł, notowany ostatnio na dnie krachu z marca, a wcześniej przez kilka tygodni na dnie kryzysu finansowego. Takie osłabienie złotego wciąż nie jest dla twórców polityki pieniężnej powodem do niepokoju, wynika z ostatnich wypowiedzi Grażyny Ancyparowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Łagodząc w ostatnich miesiącach politykę, władze monetarne nie zmierzały do celowego osłabienia złotego, a wysoki kurs euro nie jest dla RPP problemem, dopóki utrzymuje się poniżej pułapu 5 zł, powiedziała Grażyna Ancyparowacz, cytowana przez PAP. Jednak zdaniem Piotra Matysa, stratega walutowego Rabobanku, notowania na rynku walutowym będą miały kluczowe znaczenie dla dalszego kształtu polityki pieniężnej w Polsce.

„Zdecydują one o skali skupu obligacji przez NBP” — przewiduje specjalista we wtorkowej nocie do klientów.

W najbliższych dniach rząd powinien przedstawić nowy pakiet wsparcia dla przedsiębiorstw dotkniętych przez obostrzenia wprowadzone w celu zahamowania wzrostu liczby zakażeń, zapowiada Piotr Matys. Jego realizacja będzie wymagała skupu obligacji przez NBP, tak aby rząd mógł utrzymać niski koszt finansowania.

„Choć Grażyna Ancyparowicz zapowiedziała, że skup obligacji będzie nieograniczony, to instytucja nie ma wolnej ręki w tej kwestii” — pisze strateg Rabobanku.

Jego zdaniem poważniejsze osłabienie złotego znacznie nasiliłoby presję inflacyjną, pogorszyło nastroje konsumentów oraz skutkowało zmniejszeniem konsumpcji. Wyższy kurs euro szkodziłby importerom, a jednocześnie podwyższona zmienność w notowaniach byłaby niekorzystna dla eksporterów. Taka kumulacja negatywnych czynników zmusiłabyNBP do interweniowania w celu ustabilizowania sytuacji na rynku, ostrzega Piotr Matys.

„Bank musiałby poważnie rozważyć zmniejszenie skali skupu obligacji, ograniczając pole manewru, jakie ma polityka fiskalna, a nawet podnieść stopy procentowe na długo przed tym, jak gospodarka wróci na ścieżkę stabilnego wzrostu” — wylicza specjalista.

Choć wiele banków centralnych nie musi obawiać się o siłę walut przy prowadzeniu skupu aktywów, to NBP nie ma takiego komfortu. Wszystko dlatego, że złoty nie jest walutą rezerwową, a to oznacza, że inwestorzy mogą zablokować dalszy skup aktywów, wyprzedając złotego. Niepokój na rynku może się nasilić, jeśli skup aktywów będzie coraz bardziej przypominał zamianę zadłużenia na pusty pieniądz (tzw. monetyzację długu).

„Stałe finansowanie rządu przez bank centralny może okazać się dla inwestorów nie do przełknięcia i wywołać niekontrolowaną wyprzedaż złotego. Negatywne skutki monetyzacji długu byłyby szczególnie dotkliwe, jeśli NBP finansowałby programy pozwalające rządowi na znaczne zwiększenie skali interwencji w gospodarkę lub konsolidowanie władzy” — podsumowuje Piotr Matys.