Pomyślne wiatry dominują na giełdach

Waldemar Borowski
opublikowano: 2008-11-27 07:48

Po  wzrostach Azji i najlepszej „byczej” serii od wiosny na Wall Street, GPW nie wypada skierować się na południe i fundusze powinny obronić zieloną strefę, tym bardziej, że niedźwiedzie mogą odłożyć atak do piątku.

Trwa dobra passa na rynkach kapitałowych. Złe dane z gospodarek są równoważone przez decyzje rządów i banków centralnych w największych krajach, a inwestorzy coraz bardziej wybiegają w przyszłośc  co do ich skutków. GPW dorównywała  innym giełdom podczas spadków, a teraz stara się im dotrzymać kroku w przeciwnej tendencji. Intensywne odreagowanie na akcjach banków, na prawie wszystkich parkietach świata, potwierdza wyraźną zmianę nastawienia inwestorów i nieco większy optymizm, co do głębokości i długości obecnego kryzysu. Wczorajszy wzrost indeksu S&P500 do 888 pkt., zbliża go znacznie do pierwszego oporu, na poziomie 916 pkt., którego przełamanie otwierałoby drogę przed dalszymi  znacznymi wzrostami i realizacją wersji świątecznego grudnia.       
Wczorajszy handel na Wall Street przebiegał zgodnie  z  powszechnym oczekiwaniem i  gracze nie widzieli powodów, a może trochę też nie chcieli ich widzieć, aby świętować w ponurych nastrojach. Tradycja amerykańskiego charakteru została więc dotrzymana. Kolejna porcja złych danych, świadcząca o pogarszającej się kondycji największej gospodarki, tylko na chwilę podcięła skrzydła bykom, które przeszły jednak szybko do ataku i nie oddały inicjatywy do końca sesji.

W natłoku fatalnych informacji, można jednak wychwycić te, które nieco poprawiają czarny scenariusz dla rynków. Po zapowiedzi Fed, o zaangażowaniu 800 mld dolarów w celu odblokowania kredytów hipotecznych i konsumenckich, bardzo wyraźnie spadło oprocentowanie tych pierwszych.   Średni koszt 30-letnich pożyczek hipotecznych, o stałym oprocentowaniu, spadł z 6,06 na 5,77 proc. Wrażenie zrobiła też decyzja Banku Chin, o obniżeniu stóp aż o 108 pkt. bazowych. Mniejszy koszt pieniądza w drugiej gospodarce świata powinien przełożyć się na zwiększenie przez nią popytu na surowce. To od razu odbiło się na notowaniach ropy, której kurs mocno skoczył na NYMEX   i to mimo wyraźnego wzrostu zapasów w USA.

Wall Street zakończył sesję w prawdziwie „dziękczynnych” humorach. Dow Jones wzrósł o 2,9 proc., a S&P500 o 3,5 proc. Zielony kolor w Nowym Jorku ponownie zapewniły banki, z Citigroup, którego akcjami zainteresowanie wyraził meksykański miliarder Carlos Slim i Wells Fargo na czele, ale wprost rewelacyjnie zachowały się walory General Motors i Forda. Kolejny udany dzień zaliczyły też parkiety azjatyckie, na których z oczywistych przyczyn najlepiej wypadły indeksy chińskie.

Bardzo dobra postawa graczy w Nowy Jorku powinna przełożyć się na przebieg sesji w Warszawie. Dzisiaj mogą zyskiwać przedstawiciele baraży surowcowej z KGHM i PKN Orlen na czele. Szczególnie firmy naftowe mają szansę wzbudzić zainteresowanie w związku ze zbliżającym się szczytem OPEC w Kairze. Mimo zwyżki cen ropy naftowej, na skutek obniżki stóp w Chinach, kartel może się jednak zdecydować na kolejne cięcie wydobycia o 0,5-1 mln baryłek dziennie. Znaczny wzrost zapasów w USA jest czynnikiem przemawiającym za takim rozwiązaniem. Także nasze banki nie mają powodów do przeceny, na fali odradzającego się popytu na  akcje sektora finansowego na świecie. Trochę zamieszania może za to wprowadzić na walorach TVN agencja Moody’s, która umieściła rating tej firmy na liście obserwacyjnej. Z mniejszych firm na uwagę zasługuje zachowanie Ganta, w którym fundusze zarządzane przez Ipopema TFI zwiększyły znacznie zaangażowanie.

Czwarty dzień z rzędu wzrostów na GPW  wprawia w lepszy nastrój inwestorów i wzmacnia ich wiarę w lepsze zakończenie roku, ale też rośnie obawa o kontynuację tej serii, bo przecież każda musi się kiedyś skończyć. Dzisiaj jednak,  jeśli pod koniec notowań chęć realizacji zysków weźmie górę, to nie powinno to specjalnie wzmocnić niedźwiedzi, a ich sukces wcale nie jest z góry przesądzony. Brak sesji na Wall Street nie daje im zbyt silnego pretekstu do testowania odporności i siły kupujących, tym bardziej, że można się spodziewać niewielkich obrotów.