Trwa dobra passa na rynkach kapitałowych. Złe dane z gospodarek są
równoważone przez decyzje rządów i banków centralnych w największych krajach, a
inwestorzy coraz bardziej wybiegają w przyszłośc co do ich skutków. GPW
dorównywała innym giełdom podczas spadków, a teraz stara się im dotrzymać
kroku w przeciwnej tendencji. Intensywne odreagowanie na akcjach banków, na
prawie wszystkich parkietach świata, potwierdza wyraźną zmianę nastawienia
inwestorów i nieco większy optymizm, co do głębokości i długości obecnego
kryzysu. Wczorajszy wzrost indeksu S&P500 do 888 pkt., zbliża go znacznie do
pierwszego oporu, na poziomie 916 pkt., którego przełamanie otwierałoby drogę
przed dalszymi znacznymi wzrostami i realizacją wersji świątecznego
grudnia.
Wczorajszy handel na Wall
Street przebiegał zgodnie z powszechnym oczekiwaniem i gracze
nie widzieli powodów, a może trochę też nie chcieli ich widzieć, aby świętować w
ponurych nastrojach. Tradycja amerykańskiego charakteru została więc dotrzymana.
Kolejna porcja złych danych, świadcząca o pogarszającej się kondycji największej
gospodarki, tylko na chwilę podcięła skrzydła bykom, które przeszły jednak
szybko do ataku i nie oddały inicjatywy do końca sesji.
W natłoku fatalnych informacji, można jednak wychwycić te, które nieco poprawiają czarny scenariusz dla rynków. Po zapowiedzi Fed, o zaangażowaniu 800 mld dolarów w celu odblokowania kredytów hipotecznych i konsumenckich, bardzo wyraźnie spadło oprocentowanie tych pierwszych. Średni koszt 30-letnich pożyczek hipotecznych, o stałym oprocentowaniu, spadł z 6,06 na 5,77 proc. Wrażenie zrobiła też decyzja Banku Chin, o obniżeniu stóp aż o 108 pkt. bazowych. Mniejszy koszt pieniądza w drugiej gospodarce świata powinien przełożyć się na zwiększenie przez nią popytu na surowce. To od razu odbiło się na notowaniach ropy, której kurs mocno skoczył na NYMEX i to mimo wyraźnego wzrostu zapasów w USA.
Wall Street zakończył sesję w prawdziwie „dziękczynnych” humorach. Dow Jones wzrósł o 2,9 proc., a S&P500 o 3,5 proc. Zielony kolor w Nowym Jorku ponownie zapewniły banki, z Citigroup, którego akcjami zainteresowanie wyraził meksykański miliarder Carlos Slim i Wells Fargo na czele, ale wprost rewelacyjnie zachowały się walory General Motors i Forda. Kolejny udany dzień zaliczyły też parkiety azjatyckie, na których z oczywistych przyczyn najlepiej wypadły indeksy chińskie.
Bardzo dobra postawa graczy w Nowy Jorku powinna przełożyć się na przebieg sesji w Warszawie. Dzisiaj mogą zyskiwać przedstawiciele baraży surowcowej z KGHM i PKN Orlen na czele. Szczególnie firmy naftowe mają szansę wzbudzić zainteresowanie w związku ze zbliżającym się szczytem OPEC w Kairze. Mimo zwyżki cen ropy naftowej, na skutek obniżki stóp w Chinach, kartel może się jednak zdecydować na kolejne cięcie wydobycia o 0,5-1 mln baryłek dziennie. Znaczny wzrost zapasów w USA jest czynnikiem przemawiającym za takim rozwiązaniem. Także nasze banki nie mają powodów do przeceny, na fali odradzającego się popytu na akcje sektora finansowego na świecie. Trochę zamieszania może za to wprowadzić na walorach TVN agencja Moody’s, która umieściła rating tej firmy na liście obserwacyjnej. Z mniejszych firm na uwagę zasługuje zachowanie Ganta, w którym fundusze zarządzane przez Ipopema TFI zwiększyły znacznie zaangażowanie.
Czwarty dzień z rzędu wzrostów na GPW wprawia w lepszy nastrój
inwestorów i wzmacnia ich wiarę w lepsze zakończenie roku, ale też rośnie obawa
o kontynuację tej serii, bo przecież każda musi się kiedyś skończyć. Dzisiaj
jednak, jeśli pod koniec notowań chęć realizacji zysków weźmie górę, to
nie powinno to specjalnie wzmocnić niedźwiedzi, a ich sukces wcale nie jest z
góry przesądzony. Brak sesji na Wall Street nie daje im zbyt silnego pretekstu
do testowania odporności i siły kupujących, tym bardziej, że można się
spodziewać niewielkich obrotów.