Czeska platforma inwestycyjna szuka podmiotów z rynku finansowego, które będą pozyskiwać klientów dla jej usług.
Cztery i pół miesiąca po złożeniu rezygnacji z funkcjo członka zarządu Nobel Funds TFI i niespełna dwa po dacie jej wejścia w życie Mikołaj Raczyński odnalazł się w platformie Portu. To odnoga czeskiego domu maklerskiego Wood & Company, specjalizująca się w umożliwianiu klientom detalicznym inwestowania w portfele złożone z ETF-ów. Klienci Portu mogą budować własne strategie w oparciu o 60 ETF-ów i 49 akcji, ale podstawowa usługa to portfele na miarę i strategie tematyczne, jak Portu zwie zdefiniowane przez siebie portfele z okresowym rebalancingiem. Firma działa w Czechach, na Słowacji i w Polsce. Mikołaj Raczyński został w Portu dyrektorem inwestycyjnym na te trzy kraje.
- Będę pracował nad tym, by portfele na miarę czy strategie tematyczne były jak najlepiej skonstruowane. Nie jest tak, że raz przygotowanego portfela nigdy się już nie zmienia. Analizujemy, czy te portfele są odpowiednio skonstruowane na moment, w którym jesteśmy. Niemniej to cały czas inwestowanie głównie pasywne, więc nie planujemy gruntownych zmian w procesie inwestycyjnym. Natomiast jakieś drobne modyfikacje mogą się wydarzyć – mówi Mikołaj Raczyński.
Nie wyklucza, że pojawi się więcej strategii tematycznych. Zastrzega jednak, że firma nie chce zarzucić klientów zbyt dużą liczbą propozycji.
Powtórzyć sukces
Równocześnie z objęciem stanowiska dyrektora inwestycyjnego całego Portu, Mikołaj Raczyński został szefem platformy na Polskę. Polskojęzyczną wersję swojego serwisu internetowego Portu uruchomiło w sierpniu 2022 r. W Czechach ruszyło w 2017 r.
- Na rynku czeskim w ciągu kilku lat udało się Portu pozyskać równowartość 3,5 mld zł aktywów i 185 tys. zarejestrowanych użytkowników. To bardzo dużo jak na kraj znacznie mniejszy od Polski. Chcielibyśmy powtórzyć ten sukces na rynku polskim. Będziemy dążyć do tego, by Portu było platformą pierwszego wyboru dla każdego inwestora, czy to początkującego, czy bardziej doświadczonego – zaznacza Mikołaj Raczyński.
Unika jednak jakichkolwiek deklaracji dotyczących pozyskania w Polsce konkretnych aktywów w określonym czasie.
Portu oferuje swoje usługi wyłącznie przez stronę internetową i aplikację mobilną. Dotychczasowe doświadczenia z polskiego rynku są takie, że niełatwo pozyskiwać czysto internetową drogą klientów inwestujących w fundusze otwarte lub oparte na ETF-ach gotowe strategie inwestycyjne. Mikołaj Raczyński, twierdzi jednak, że mentalność klientów się zmienia. Na rynek wchodzą nowe pokolenia, które wolą korzystać z aplikacji mobilnej niż iść do okienka.
Wzorem czeskiego Air Banku
Portu chce jednak w Polsce nie tylko czekać na zmianę pokoleniową, ale szuka partnerów biznesowych, którzy pomogliby firmie w pozyskiwaniu klientów. Wzorem ma być strategia przyjęta na czeskim rynku, gdzie partnerem portu jest m.in. Air Bank. Bank należący do Renaty Kellnerovej, najbogatszej osoby w Czechach, oferuje usługi Portu swoim klientom.
- Ta współpraca dobrze się przyjęła. Pozwoliła pozyskać wielu klientów i znaczne aktywa, ale partnerów w modelu business to business Portu ma w Czechach więcej. W Polsce chcielibyśmy pozyskać solidnego, dużego partnera w bardzo podobnym modelu do tego jaki funkcjonuje we współpracy z Air Bankiem. Zainteresowanie jest. Rozmawiamy już z kilkoma podmiotami. Natomiast za wcześnie, by mówić o konkretach. Zwłaszcza, że sama marka Portu jest w Polsce nowa, dla wielu zupełnie jeszcze nieznana – informuje Mikołaj Raczyński.

Teoretycznie pozyskanie klienta w internecie jest dużo tańsze niż metodami tradycyjnymi, ale nie jest to takie proste, jak się wydaje. Zakładam, że walka o klientów z czasem przeniesie się wyłącznie do internetu. Nie wierzę, że utrzymają się klasyczni sprzedawcy. Na razie jednak jest ciężko i nie widać oznak poprawy. Konkurencja jest duża i rośnie. Często są to firmy o wątpliwej reputacji. W reklamach Google niektóre z nich pozycjonują się pod naszą markę. O klientów w internecie zabiegają też tradycyjne banki. One z kolei mają dużo większe pieniądze na promocję, a wyłącznie w internecie trudniej jest budować zaufanie do marki. Jeśli człowiek idzie ulicą i widzi oddział banku, to jednak jest namacalne i budzi u niego większe zaufanie, niż oferta czysto internetowa.