Jak zauważa agencja Bloomberg, poziom notowań na giełdzie w Mediolanie jest dokładną odwrotnością liczby wzmianek o byłym premierze pojawiających się w prasie. Od początku miesiąca magnat telewizyjny i polityk był bohaterem prasowych artykułów czterokrotnie częściej niż w ostatnich dniach stycznia. Przyczyna to zbliżenie się sondażowych notowań jego partii „Dom Wolności” do wyników popierającej rząd centrolewicy. W tym samym czasie indeks FTSE MIB załamał się o 4,2 proc. To nie pierwszy raz, kiedy Silvio Berlusconiemu udało się zachwiać krajową giełdą. Kiedy w grudniu oświadczył, że będzie ubiegał się o czwartą kadencję na fotelu premiera, wywołując blisko dziesięciokrotny wzrost zainteresowania swoją osobą, indeks FTSE MIB stracił 2,2 proc.
- Sondażowe zyski Berlusconiego to rzeczywiście powód do obaw. To populista, który tylko schlebia swoim wyborcom. Stara się wykorzystać niezadowolenie tych, którzy stracili na oszczędnościach budżetowych – komentował Matthieu Giuliani, zarządzający paryskiego Banque Palatine.
Notowania na giełdzie w Mediolanie poruszają się takt w takt za liczbą wzmianek o byłym premierze we włoskich mediach. Źródło: Bloomberg.
Były premier zapowiedział, że cofnie wiele z oszczędności wprowadzonych przez rząd Mario Montiego, w tym zlikwiduje podatek od nieruchomości. Przeciętna włoska rodzina posiadająca własne mieszkanie musi z tego tytułu zapłacić kilkaset euro. W rezultacie ugrupowanie miliardera zmniejszyło na początku lutego sondażowy dystans do prowadzącej centrolewicy do granic błędu statystycznego.
