W przypadku rynków europejskich doszły do tego napięcia związane z wyborami parlamentarnymi w Wielkiej Brytanii i Francji. Całość uzupełniła się czekaniem na comiesięczne dane z rynku pracy w USA, które miały pomóc szacować przyszłość polityki monetarnej Fed. Z perspektywy końca tygodnia widać, iż mimo świątecznego wyciszenia indeksy na Wall Street – Nasdaq Composite i S&P500 – rosły na każdej sesji, a Europa poszukała zwyżek niesiona impulsami wzrostowymi z rynków amerykańskich i odreagowaniem spadków wywołanych szokującym dla inwestorów wynikiem pierwszej tury wyborów parlamentarnych we Francji.
Efektem była zwyżka DJIA o 0,68 procent, wzrost Nasdaqa Composite o 3,50 procent i umocnienie S&P500 o 1,95 procent. W Europie niemiecki DAX zyskał 1,25 procent, gdy francuski CAC wzrósł o 2,62 procent. Dodatkowo, amerykańskie indeksy S&P500 i Nasdaq Composite solidarnie wyznaczyły nowe historyczne maksima w perspektywach intra i zakończenia dnia. Z obowiązku należy też odnotować, iż S&P500, Nasdaq Composite i Nasdaq 100 solidarnie zameldowały się nad psychologicznymi barierami – odpowiednio – 5500 pkt., 18000 pkt. i 20000 pkt.
Patrząc na zachowanie giełd przez pryzmat publikowanych w poprzednim tygodniu danych makro, część siły rynków była zbudowana na rosnących wycenach prawdopodobieństwa obniżek ceny kredytu przez Fed. W istocie, po piątkowych danych z rynku pracy – wedle CME FedWatch Tool - rynek szacuje szanse na wrześniową obniżkę ceny kredytu przez Fed na około 80 procent, a grudniową na około 96 procent. Konsekwencją był spadek rentowności długu i wzrost apetytu na ryzyko, czego efekty widać po czterech wzrostowych sesjach w USA oraz wzrostach w Europie operującej od wyborów do Parlamentu Europejskiego w kontekście wzrostu ryzyka politycznego i awersji do aktywów w regionie. Z perspektywy końca tygodnia widać też, iż spadki na giełdach były traktowane raczej jako okazje do zakupów. W praktyce, gracze operują stale w modelu, w którym hossa pozostaje aktualna, a korekty – nawet w Europie obitej przez zamieszanie polityczne – traktowane są jako okazje do wejścia na niższych poziomach cenowych. W istocie, w piątek niemiecki DAX, który od pierwszej połowy maja jest w korekcie, znalazł się ledwie 1,3 procent od swojego szczytu hossy. W przypadku CAC, który skończył poprzedni miesiąc cofnięciem o przeszło 6 procent, zakończony tydzień zredukował czerwcowy spadek o blisko połowę. Całość sumuje się w obraz rynków, które zdają się pozycjonować pod dalsze zwyżki na Wall Street i nowe rekordy hossy w Europie.
Nie ma wątpliwości, iż na rynki akcji wróciły nadzieje na obniżki ceny kredytu i fazę, w której giełdy będą operowały w kontekście solidarnych obniżek ceny kredytu przez Rezerwę Federalną i Europejski Bank Centralny. W istocie, za ledwie trzy miesiące może pojawić się sytuacja, w której Fed i EBC będą obniżały stopy procentowe, co dołoży giełdom paliwa do kontynuacji hossy i obniży obawy przed spowolnieniem gospodarczym w USA. Testy tych nadziei będą przynosiły każde dane makro i każde wystąpienia przedstawicieli banków centralnych, w tym publikowane w bieżącym tygodniu odczyt inflacji CPI i PPI w USA oraz wtorkowe i środowe wystąpienia prezesa Rezerwy Federalnej przed komisjami w amerykańskim parlamencie.
Zanim jednak rynki będą mogły naprawdę skupić się na perspektywach polityki monetarnej w III i IV kwartale bieżącego roku, optymizm giełd przejdzie test siły w kontekście sezonu publikacji wyników kwartalnych, który w bieżącym tygodniu otworzy Wall Street. Na starcie, na plan pierwszy wybiją się wyniki sektora bankowego, który sumarycznie ma pochwalić się wzrostem zysków o przeszło 4 procent, gdy średnia dla rynku mierzonego indeksem S&P500 jest prognozowana na przeszło 8 procent. Giełdy – zwłaszcza amerykańskie – spotkają się z wynikami na wysokich pułapach, więc warto liczyć się z ryzykiem realizacji zysków, ale spadki będą ciągle traktowane jako okazje do zakupów przed wzrostową końcówką roku.
