Barbara Woźniak
WARSZAWA (Reuters) - Na sobotnim posiedzeniu rząd formalnie przyjął projekt budżetu na 2003 rok zakładający szybszy wzrost gospodarczy oraz mniejszy od tegorocznego deficyt budżetowy, powiedział w sobotę minister pracy Jerzy Hausner.
W poniedziałek premier Leszek Miller wraz z ministrem finansów Grzegorzem Kołodko mają przekazać projekt budżetu Marszałkowi Sejmu Markowi Borowskiemu.
"Dziś Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy budżetowej (...) i tym samym rząd dotrzyma normy konstytucyjnej, bowiem Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej przewiduje, że rząd jest zobowiązany przekazać projekt ustawy budżetowej do parlamentu do dnia 30 września" - powiedział na sobotniej konferencji prasowej Hausner.
W komunikacie przygotowanym na konferencję po posiedzeniu rządu podano, że Rada Ministrów sądzi, iż prace w parlamencie będą przebiegały tak intensywnie, że możliwe będzie uchwalenie budżetu przed końcem 2002 roku.
"Rada Ministrów zobowiązała wszystkich ministrów i dysponentów części budżetowych do takiego zaangażowania w prace komisji sejmowych i senackich, które przyczyni się do uchwalenia ustawy budżetowej do końca 2002 roku" - podano.
Przyjęty w sobotę przez rząd projekt budżetu na 2003 rok zakłada wzrost Produktu Krajowego Brutto (PKB) na poziomie 3,5 procent wobec oczekiwanych przez Ministerstwo Finansów w tym roku 1,2 procent.
Przyszłoroczny wzrost zakładany przez rząd jest o 0,5-1,0 punktu procentowego większy niż przewiduje rynek. Taka prognoza pozwala rządowi założyć wyższe wpływy do budżetu z tytułu podatków i zwiększyć wydatki bez rozszerzania deficytu budżetowego.
Deficyt budżetowy ma wynieść 38,7 miliarda złotych, czyli 4,9 procent PKB wobec 5,4 procent w tym roku. Deficyt finansowany ma być głównie ze źródeł krajowych, z których resort spodziewa się pozyskać 33,6 miliarda złotych. Z prywatyzacji przeznaczono 7,4 miliarda złotych na finansowanie deficytu.
Projekt budżetu zakłada, że wydatki państwa mają wynieść 193,5 miliarda złotych, co oznacza wzrost o 2,2 procent powyżej poziomu inflacji. Dochody budżetowe mają wynieść 154,76 miliarda, czyli realnie 4,3 procent więcej niż w 2002 roku.
Rząd de facto zerwał w ten sposób z wcześniej przyjętymi zasadami, które miały pomóc w kontroli wydatków państwa. Poprzedni minister finansów Marek Belka założył bowiem wzrost wydatków w najbliższych latach na poziomie "inflacja plus jeden punkt procentowy".
Kołodko bronił swojego planu budżetu mówiąc, że bez szybszego wzrostu płac w sektorze publicznym, w którym pensje w 2002 roku zostały zamrożone z powodu cięć budżetowych, ograniczenia wydatków byłyby utrzymane.
Zgodnie z przyjętym projektem deficyt ekonomiczny ma wynieść w 2003 roku 4,5 procent wobec 4,9 procent w tym roku.
Rząd założył też w strategii na lata 2003-2005 utrzymanie wielkości długu publicznego na poziomie poniżej 55 procent PKB.
Dług publiczny w 2003 roku ma wynieść 52,5 procent PKB wobec 49,8 procent w tym roku. W roku 2004 ma wynieść 52,7-54,2 procent, a w 2005 roku 51,2-54,0 procent PKB.
"Wymaga to ścisłej koordynacji średnioterminowej polityki fiskalnej i gospodarczej oraz zarządzania długiem publicznym" - podano w komunikacie.
Projekt budżetu zakłada także obniżenie podatku od przedsiębiorstw o jeden punkt procentowy, do 27 procent, a nie o cztery punkty, jak wcześniej zakładano.
Analitycy sceptycznie podchodzą do planu budżetu, który zakłada tak "optymistyczny" wzrost gospodarczy w przyszłym roku. Wielu ekonomistów krytykuje ten budżet i uważa, że rząd zdecydował się na poluzowanie polityki fiskalnej.
Niektórzy specjaliści uważają też, że deficyt budżetowy może być znacznie większy od zakładanego przez rząd. Według przedstawicieli Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych deficyt budżetowy może wynieść w 2003 roku od 47 do 48 miliardów złotych.
Zdaniem przedsiębiorców, przyszłoroczny budżet nie spowoduje też spadku bezrobocia, które jest obecnie na poziomie ponad 17 procent, ani poprawy sytuacji gospodarczej.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))