Dodatkowa rentowność, jaką oferują europejskie obligacje korporacyjne o podwyższonym ryzyku (tzw. obligacje śmieciowe) spadła w ostatnich dniach poniżej 2,25 proc., oblicza agencja Bloomberg. To oznacza, że znalazła się poniżej całkowitej rentowności przynoszonej przez amerykańskie 10-letnie obligacje skarbowe (rentowność tych uważanych za najbezpieczniejsze na świecie obligacji jest punktem odniesienia dla globalnych rynków, przez co można ją interpretować jako stopę wolną od ryzyka).
W ten sposób, mimo presji na wzrost oficjalnych stóp Fedu, warunki finansowania przedsiębiorstw wcale nie muszą się pogarszać. To z jednej strony dobry prognostyk dla koniunktury, z drugiej oznaka największego od okresu sprzed kryzysu rozgrzania rynków aktywów ryzykownych. Jeśli jednak za wzór normalności przyjąć hossę z lat 2003-2007, to do szczytu koniunktury nie musi być blisko. Kiedy premia za ryzyko na europejskim rynku obligacji spadła rentowności amerykańskich obligacji 10-letnich w 2003 r., utrzymywała się poniżej niej aż do 2007 r., czemu towarzyszyła hossa na globalnych rynkach akcji.
