Objaśnienia Ministerstwa Finansów (MF) dotyczące rozliczania podatków od inwestycji realizowanych na podstawie umów partnerstwa publiczno- -prywatnego (PPP) nie są najlepsze dla firm w nich uczestniczących — uważa Rafał Brodecki, menedżer w Crido Taxand.
Twierdzi, że wbrew pozorom nie są też dobre dla sektora finansów publicznych. W PPP wykonawca, czyli partner prywatny inwestycji, zawiera długoterminową, najczęściej na 10-20 lat, umowę z partnerem publicznym, w której zobowiązuje się do budowy lub modernizacji danego składnika majątku w zamian za możliwość czerpania pożytków z jego użytkowania lub za stałe wynagrodzenie wypłacane od momentu oddania obiektu do użytkowania do zakończenia umowy (czyli według modelu opłaty za dostępność). Wiążą się z tym też zobowiązania utrzymania wybudowanej infrastruktury w należytym stanie — PPP jest umową na świadczenie określonej usługi. Niedawno model opłaty za dostępność doczekał się objaśnień MF w sprawie rozliczania podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) oraz podatku od towarów i usług (VAT). Według resortu podatki od części opłaty dotyczącej usługi budowy lub projektowania stają się należne w momencie oddania obiektu do użytkowania, mimo że płatność wynagrodzenia jest rozłożona w transzach w całym okresie obowiązywania umowy PPP.
— Czyli zarówno ten CIT, jak i VAT zostanie zapłacony przez przedsiębiorcę „z góry” na 10-20 lat. To nie będzie też korzystne dla sektora publicznego, bo racjonalnie działający partner prywatny obciąży go, uwzględniając daniny w swoim wynagrodzeniu — prognozuje Rafał Brodecki. Jak wyjaśnia, dla partnera prywatnego zobowiązanie do zapłaty VAT należnego z tytułu usługi budowy oraz CIT bezpośrednio po inwestycji jest wydatkiem analogicznym jak inne elementy budżetu projektu, czyli nakłady inwestycyjne czy finansowanie w trakcie budowy.