Praskie klimaty uwiodły Google’a

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2015-05-05 00:00

To już pewne: Warsaw Campus powstanie w Koneserze. Na terenie dawnej gorzelni mają wykluwać się najlepsze start-upy w regionie.

„1897-1970 Rektyfikacja Spirytusu” — głosi napis na jednym z okazalszych budynków na terenie Centrum Praskiego Koneser w Warszawie. Pod koniec roku nieopodal zawiśnie neon jednej z największych firm na świecie. Bo i owszem cukier krzepi, wódka lepiej, ale najlepszego kopa dają nowe technologie. Tak przynajmniej uważają władze Google’a. Już latem zeszłego roku Eric Schmidt, jeden z szefów koncernu, wizytował Warszawę, szukając lokalizacji dla Campusu Warsaw, miejsca mającego zwiększyć dynamikę innowacji i dać start-upom dostęp do nowych technologii oraz mentorów. Padło na Konesera. Kampusy Google’a działają lub będą działać m.in. w Londynie i Tel-Awiwie, Madrycie, Sao Paulo oraz Seulu. Warszawa awansowała do tej ligi, bo Polska to już nie tylko źródło taniej i dobrej siły inżyniersko-informatycznej, ale potencjalna wylęgarnia dobrych pomysłów.

W OPARACH BLASK:
W OPARACH BLASK:
Miało być Śródmieście, miała być Saska Kępa. Jest Koneser, w którym google’owski kampus ma przyciągać start-upowców z całego regionu.
Marek Wiśniewski

A na dobrych pomysłach Google nie zamierza oszczędzać: według informacji „PB” roczny budżet każdego z kampusów liczy co najmniej kilka milionach dolarów. Dostosowanie powierzchni neogotyckich budynków gorzelni do potrzeb technologicznego giganta pochłonie kolejne okrągłe sumy.

Rodzynek w wódce

Google będzie pierwszym dużym najemcą w rewitalizowanym właśnie centrum. Choć do kompleksu ma wprowadzić się pod koniec roku, początkowo zajmie jedynie część budynku kordegardy (jedyny obecnie nadający się do wynajmu). W 2017 r. Campus Warsaw przeniesie się do zaaranżowanych wnętrz w innym z budynków, docelowo zajmując około 2,5 tys. mkw. powierzchni. Dlaczego ulokuje się na Starej Pradze? Z pewnością nie jest to adres z wyszukiwarki, bo większości firm prawa strona Wisły wciąż nie kojarzy się z biurami. Prawie nikt nie buduje tu biurowców — choć w całej stolicy jest około 4,4 mln mkw. powierzchni biurowej, to w jej wschodniej części tylko… 184 tys. mkw.

— To lokalizacja bardzo nietypowa, ale dla firmy, która chce się wyrożniać, to dobry pomysł: blisko centrum miasta i metra, dodatkowo z nietypową architekturą i konceptem całego kompleksu — mówi Mateusz Polkowski z działu badań JLL.

Trampolina do Doliny

Google, który właśnie poinformował o rezygnacji z krakowskiego biura i wciąż toczy ciężkie prawno-lobbingowe boje z Komisją Europejską w sprawie rzekomego nadużywania pozycji monopolistycznej w Europie, nie chce w Warszawie zamrażać kapitału. Dlatego gigant z Doliny Krzemowej zdecydował się na wynajem powierzchni, która ma być start-upowym centrum dla całej Europy Środkowo-Wschodniej. Idea kampusu jest prosta: Google zapewnia młodym przedsiębiorcom technologicznym pełne wsparcie. Oprócz przestrzeni do pracy na terenie Konesera udostępnia specjalistów od marketingu, sprzedaży, technologii, doradzających w ramach rocznego abonamentu, wynoszącego kilkaset euro.

Docelowo w kampusie miejsce ma znaleźć nawet tysiąc przedsiębiorców, obecnie wynajmujących powierzchnię m.in. od stołecznych uczelni lub akademickich inkubatorów przedsiębiorczości. W tym sensie Warsaw Campus będzie pierwszym dużym, prywatnym przedsięwzięciem w ekosystemie start- -upów regionie. Będzie miał kluczową przewagę nad mniejszymi rywalami: najciekawsze projekty zauważone przez Google’a będą miały szansę błyskawicznie trafić do inwestorów zza Oceanu.

Przykład Szmula

Spacer po opustoszałym terenie Konesera nastraja raczej nostalgicznie. Nie ma ekip budowlanych, jest natomiast kilka podniszczonych budynków, resztki gruzu i senni stróże terenu, a za murem — spacerowicze w dresach.

— Konkurencja ofert biur z drugiej strony Wisły jest potężna, ale coraz więcej młodych osób osiedla się na Pradze, chcąc żyć blisko centrum, ale bez czynszów na poziomie Śródmieścia. Praga się podnosi — mówi Rafał Agnieszczak, inwestor internetowy i prażanin, którego firmy mieszczą się w praskiej kamienicy.

Google ma zatem realną szansę powtórzyć scenariusz, jaki w XVIII w. przerobił Szmul Zbytkower, udowadniając, że tereny po prawej stronie Wisły to dla biznesu wcale ziemia nie jałowa, lecz obiecana.

Zaproszenie na wódkę

Koneser to teren po gorzelni, który zamienia się w kompleks mieszkaniowo-handlowo-biurowy. Jego właścicielem jest BBI Development, którego partnerem w części komercyjnej jest Liebrecht & Woods. Inwestorzy liczą, że biznesmeni to zwierzęta stadne: najtrudniej będzie zachęcić pierwszych najemców, a im więcej ich będzie, tym łatwiej o kolejnych. Pomogą plany budowy — niemal po sąsiedzku — Portu Praskiego z mieszkaniami i biurami, program rewitalizacji Pragi oraz otwarta druga linia metra.

Zaproszenie na wódkę

Koneser to teren po gorzelni, który zamienia się w kompleks mieszkaniowo-handlowo-biurowy. Jego właścicielem jest BBI Development, którego partnerem w części komercyjnej jest Liebrecht & Woods. Inwestorzy liczą, że biznesmeni to zwierzęta stadne: najtrudniej będzie zachęcić pierwszych najemców, a im więcej ich będzie, tym łatwiej o kolejnych. Pomogą plany budowy — niemal po sąsiedzku — Portu Praskiego z mieszkaniami i biurami, program rewitalizacji Pragi oraz otwarta druga linia metra.