Cerar jako pierwszy przywódca kraju strefy euro opuścił nadzwyczajny szczyt, mimo że ten się jeszcze nie zakończył. Wrócił do kraju ze względu na zaplanowane wcześniej na poniedziałek spotkanie z sekretarzem generalnym NATO.
"Wciąż otwartą sprawą jest kwestia funduszu prywatyzacyjnego, który miałby być ustanowiony w Grecji i zarządzać procesem prywatyzacji w tym kraju" - powiedział szef słoweńskiego rządu dziennikarzom, wychodząc ze spotkania.
Nie sprecyzował jednak, w czym dokładnie leży problem, który mimo 16 godzin rozmów na szczycie eurolandu uniemożliwia zawarcie wstępnego porozumienia z Grekami.
Państwa strefy euro chcą, by Grecja przekazała do specjalnego funduszu powierniczego majątek państwowy wart do 50 mld euro. Dochody z jego prywatyzacji byłyby przeznaczone na pokrycie spłat zadłużenia Aten. Fundusz miałby być zarządzany przez Greków, ale pod nadzorem instytucji europejskich.
Wcześniej dyplomaci podawali, że Grecja byłaby w stanie zgodzić się na zapis o przekazaniu do funduszu majątku o wartości 17 mld euro.
W poniedziałek rano trwa przerwa w obradach państw strefy euro, w trakcie której porozumienie próbują przybliżyć szef Rady Europejskiej Donald Tusk, kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Francois Hollande oraz premier Grecji Aleksis Cipras.
W minionym tygodniu zagrożona bankructwem Grecja poprosiła strefę euro o wsparcie w wysokości 53,5 mld euro na okres trzech lat. Pieniądze mają pochodzić z Europejskiego Mechanizmu Stabilności.
