ING Bank Śląski od wielu kwartałów wieszczył ożywienie w kredytach inwestycyjnych dla firm, jednak rzeczywistość okazywała się mniej różowa od prognoz. Tak też było w pierwszych trzech miesiącach tego roku, które przyniosły zastój akcji kredytowej przy jednoczesnym dwucyfrowym tempie wzrostu bazy depozytów.
Zaburzona równowaga
Wartość portfela kredytowego w segmencie bankowości korporacyjnej, do którego należą zarówno średnie i duże firmy, przedsiębiorcy, jak też klienci strategiczni (grupy kapitałowe) nie zmieniła się rok do roku, zaś w skali kwartału wzrosła zaledwie o 1 proc. W tym czasie przyrost depozytów sięgnął 11 proc., a bank pozyskał 17,7 tys. nowych klientów.
- Pierwszy kwartał powiał optymizmem, choć nie widać jeszcze tego w liczbach. Mamy więcej zapytań zarówno o kredyt inwestycyjny, jak też obrotowy. Bardzo widoczne są natomiast nadpłaty, wcześniejsze spłaty kredytów, bo przedsiębiorstwa mają się dobrze, mają dużo pieniędzy - mówi Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.
Z cokwartalnej ankiety Narodowego Banku Polskiego przeprowadzanej wśród banków wynika, że od stycznia do końca marca popyt na kredyty długoterminowe dla dużych przedsiębiorstw wzrósł głównie w wyniku większego zapotrzebowania na finansowanie procesów fuzji i przejęć. Ponad połowa banków oczekuje, że wzrost popytu utrzyma się także w drugim kwartale.
- Mamy rosnącą akcję kredytową, zwiększenie zapotrzebowania na kredyt, ale jednocześnie bardzo wysokie wcześniejsze spłaty i nadpłaty we wszystkich segmentach. To powoduje, że mamy nierównowagę w dopływie środków do sektora i do naszego banku. Pogłębia się luka między przyrostem depozytów i kredytów. Słabości wynikające z braku inwestycji na rynku korporacyjnym dają się odczuć – mówi Brunon Bartkiewicz.
W jego ocenie odbicie w kredytach inwestycyjnych będzie widoczne pod koniec roku, a mocniejszy efekt napływu środków z KPO będzie widoczny w 2025 r.
- Marzy mi się 5 proc. wzrostu PKB, bo jest on nam potrzebny i mamy do tego potencjał. Polska radzi sobie nieźle, ale potrzebuje szarpnięcia inwestycyjnego – mówi Brunon Bartkiewicz.
Podatkowa blokada
- Dzisiaj kredyty dla przedsiębiorstw w stosunku do PKB w Polsce to zaledwie 11 proc. Przedsiębiorstwa inwestują z własnych środków, bez wsparcia banków. Ten wskaźnik jest dramatycznie niski i powinien być co najmniej trzykrotnie wyższy – uważa Brunon Bartkiewicz.
Według NBP w pierwszym kwartale banki zaostrzyły kryteria udzielania kredytów dla dużych przedsiębiorstw i MŚP – zmniejszyły maksymalną kwotę kredytu i okres kredytowania oraz podniosły marżę dla kredytów obarczonych wyższym ryzykiem, uzasadniając to przede wszystkim wzrostem ryzyka pogorszenia się sytuacji gospodarczej kraju i ryzyka branży (wskazały stalową, budowlaną, meblarską, nieruchomości i handel detaliczny) oraz jakości portfela kredytowego.
W ocenie prezesa ING Banku Śląskiego ani wysokość marż bankowych, ani też poziom stóp procentowych nie są czynnikami blokującymi rozwój akcji kredytowej.
- Przy niskim popycie jest presja na marżę, ale jest także wiele elementów składowych, które powodują, że to nie cena decyduje o podjęciu decyzji przez przedsiębiorstwa o zaciągnięciu kredytu. Wielką marżę kredytową w Polsce bierze państwo w postaci podatku bankowego. Niech ten podatek - jako zasilenie fiskalne budżetu - pozostanie w tej samej wysokości, ale należy go pobrać w postaci CIT-u, a nie przez blokowanie akcji kredytowej – mówi prezes ING Banku Śląskiego.