„Wyniki efektywności są poniżej oczekiwań”, „dalszy rozwój cząsteczki jako monoterapii białaczki wydaje się raczej nieuzasadniony”, „stopniały nadzieje na sukces Ryvu” – takie w połowie grudnia były pierwsze reakcje na ogłoszone przez giełdowy biotech wstępne wyniki drugiej fazy badań klinicznych nad flagowym potencjalnym lekiem RVU120. Reakcją był też wyraźny spadek giełdowego kursu. Są powody do niepokoju?
- Nie chcę polemizować z rynkiem i analitykami, ale reakcja na dane z badań była moim zdaniem przesadzona. Posługując się analogią - studiujemy na kilku kierunkach i nie zaliczyliśmy egzaminu w pierwszym terminie na jednym z nich. Czy to znaczy, że po studiach nie znajdziemy pracy? Na takie oceny na pewno jest za wcześnie - mówi Paweł Przewięźlikowski, prezes i główny akcjonariusz Ryvu.
Deficyt danych
RVU120 to samodzielnie rozwijana przez Ryvu cząsteczka, której skuteczność w tym roku zaczęto weryfikować w czterech badaniach klinicznych drugiej fazy. W dwóch – pod nazwami RIVER-52 i RIVER-81 - rekrutowani są pacjenci z ostrą białaczką szpikową, którzy otrzymują opracowaną przez polską spółkę cząsteczkę albo samodzielnie, albo w kombinacji z dostępnym już na rynku wenetoklaksem.
To wstępne wyniki w tych badaniach zaniepokoiły inwestorów, bo nie zanotowano do tej pory znaczącej odpowiedzi klinicznej u wystarczającej liczby pacjentów.
- Badania będzie można uznać za sukces, jeśli u 20-30 proc. pacjentów pojawi się pozytywna odpowiedź na terapię. Mimo że w niektórych populacjach pacjentów mamy już pojedyncze kompletne odpowiedzi, to danych statystycznych jest zdecydowanie za mało, by określić poziom efektywności terapii, a już na pewno, żeby ją wykluczyć – mówi Paweł Przewięźlikowski.
Posługując się analogią - studiujemy na kilku kierunkach i nie zaliczyliśmy egzaminu w pierwszym terminie na jednym z nich. Czy to znaczy, że po studiach nie znajdziemy pracy? Na takie oceny na pewno jest za wcześnie.
Prezes Ryvu tłumaczy, że zwykle w badaniach klinicznych szybciej widać całkowity brak odpowiedzi niż odpowiedź.
- Trzeba też pamiętać, że w kombinacji musieliśmy zacząć od niższych poziomów, zanim doszliśmy do dawek maksymalnych. Łącznie we wszystkich badaniach RVU120 zrekrutowaliśmy w 2024 r. 100 pacjentów, ale dane, które cokolwiek mówią, mamy na tym etapie od niewielkiej części z nich. Więcej będziemy wiedzieć w I kwartale 2025 r. - mówi Paweł Przewięźlikowski.
Badania w toku
W dwóch pozostałych badaniach weryfikowana jest skuteczność cząsteczki w terapii mielofibrozy i LR-MDS (zespołu mielodysplastycznego niskiego ryzyka).
- W przypadku tych badań w połowie grudnia nawet czysto teoretycznie nie mogliśmy mieć żadnych informacji o skuteczności. Ruszyły one we wrześniu i grudniu, czyli dużo później niż białaczkowe, a ocena pacjentów w tych schorzeniach trwa kilkanaście tygodni, więc zrekrutowani pacjenci nie zostali nawet poddani pierwszej ewaluacji – mówi prezes Ryvu.
Brak pierwszej ewaluacji oznacza, że na tym etapie nie można wysuwać żadnych wniosków.
- Potwierdziliśmy na razie tyle, że profil bezpieczeństwa RVU120 jest bardzo dobry, nie widzimy istotnych skutków ubocznych podawania cząsteczki. To oraz sygnały efektywności dostrzegają lekarze i regulatorzy, którzy decydują o postępującej rekrutacji w ponad 100 ośrodkach w Europie i Kanadzie – mówi Paweł Przewięźlikowski.
Prawdopodobieństwo sukcesu
Prezes Ryvu podkreśla, że nawet złe wyniki badań w części wskazań nie przekreślą projektu.
- Sukces w którymkolwiek z tych czterech badań sprawi, że RVU120 będzie warte więcej niż całe Ryvu teraz. Komunikowałem wcześniej, że w każdym z czterech badań drugiej fazy nad tą cząsteczką prawdopodobieństwo dużego sukcesu, stwarzającego realną ścieżkę do badań rejestracyjnych, szacujemy na 20 proc., a skumulowane szanse na to, że coś się uda w tym projekcie, na 60 proc. Podtrzymuję tę deklarację – mówi Paweł Przewięźlikowski.
Działamy w branży, w której jest bardzo dużo niewiadomych, a w dodatku biotechnologia z powodu historii na GPW z pierwszej dekady tego wieku była przez inwestorów traktowana z dużą ostrożnością. Nigdy nie obiecywaliśmy, że na pewno wszystko nam wyjdzie.
Skoro na podstawie wstępnych wyników badań drugiej fazy według prezesa Ryvu nie należy wyciągać daleko idących wniosków, to po co w ogóle przekazano je rynkowi?
- Jesteśmy spółką giełdową od 14 lat i zawsze zależało nam na dobrych relacjach inwestorskich, byliśmy zresztą niejednokrotnie nagradzani za ich jakość. Działamy w branży, w której jest bardzo dużo niewiadomych, a w dodatku biotechnologia z powodu historii na GPW z pierwszej dekady tego wieku była przez inwestorów traktowana z dużą ostrożnością. Nigdy nie obiecywaliśmy, że na pewno wszystko nam wyjdzie. Mówimy otwarcie, co może nie wyjść. W spółkach biotechnologicznych sytuacja w którymś momencie robi się zero-jedynkowa - albo jest sukces, albo porażka. To, co możemy zrobić, to dostarczyć po drodze jak najwięcej informacji inwestorom, którzy podobnie jak my zakładają się o to, że będzie sukces. I to właśnie zrobiliśmy – tłumaczy Paweł Przewięźlikowski.
Rynkowa komunikacja
Ryvu w ostatnich latach publikowało informacje o postępach w pracach naukowych w rytmie największych konferencji hematologicznych, na których je prezentowano. To czerwcowa konferencja Europejskiego Stowarzyszenia Hematologii (EHA) i grudniowa Amerykańskiego Towarzystwa Hematologicznego (ASH).
- W tym roku dane na konferencję amerykańską złożyliśmy w lipcu i pod koniec października dowiedzieliśmy się, że nie zakwalifikowano ich do prezentacji, ponieważ było tam zbyt mało nowych informacji w porównaniu do tego, co przedstawiliśmy w czerwcu na konferencji EHA - tłumaczy Paweł Przewięźlikowski.
Przedstawiciele spółki zdecydowali jednak, że i tak spotkają się z inwestorami w grudniu, by przekazać im nowe informacje.
- Formalnie nie było takiego wymogu, nie musieliśmy na tym etapie prezentować żadnych informacji o postępach badań. Uznaliśmy jednak, że wywiążemy się ze złożonego jeszcze w 2023 r. zobowiązania, i mimo braku prezentacji na ASH, zorganizujemy własne wydarzenie, na którym zaprezentujemy możliwie aktualne dane. Powiedzieliśmy dlaczego mamy powody by sądzić, że docelowo mamy szansę osiągnąć niezbędne wskaźniki efektywności, tłumacząc jednocześnie, że na podstawie dostępnych do tej pory danych nie można wyciągać daleko idących wniosków - jest na to po prostu za wcześnie - zapowiada prezes Ryvu.
Krótkoterminowe konsekwencje
Po prezentacji wstępnych wyników kurs Ryvu spadł w ciągu kilku sesji o ponad 20 proc. Potem wzrósł, ale wciąż utrzymuje się na poziomie najniższym od ponad dwóch lat.
- Krótkoterminowo na pewno na organizacji tej konferencji straciliśmy, ale w średnim i długim terminie nie ma to moim zdaniem znaczenia, a większą wartością jest konsekwencja i transparentność w komunikacji z rynkiem – mówi prezes Ryvu.
Jego zdaniem znacznie gorszym rozwiązaniem z reputacyjnego punktu widzenia byłoby opóźnianie publikacji danych z badań do ostatniej chwili.
- Pamiętajmy również, że akcje Ryvu ma ponad 80 naszych pracowników, którzy mają dostęp do wyników badań, o postępach wiedzą też lekarze i sami pacjenci, i nie powinniśmy zbyt długo ich utajniać. Nasza polityka ujawnień oraz wewnętrzne praktyki są tożsame z najlepszymi międzynarodowymi standardami, ale mimo wszystko musimy pamiętać o zarządzaniu ryzykiem związanym z poufnością informacji - mówi Paweł Przewięźlikowski.
Prezes Ryvu podkreśla, że ostatecznie projekty lekowe same muszą się obronić w badaniach, albo zostaną zakończone.
- Jedyną negatywną krótkoterminową konsekwencją mogłoby być to, że jakiś pacjent nie przystąpi do badania z powodu negatywnych nagłówków, ale biorąc pod uwagę, że obecnie ponad dwie trzecie ośrodków klinicznych, w których badane jest RVU120, znajduje się poza Polską, to ryzyko jest bardzo ograniczone. Poza tym pacjenci raczej słuchają lekarzy, niż analityków giełdowych - mówi Paweł Przewięźlikowski.
Gotówkowa poduszka
Ryvu pod koniec 2022 r. pozyskało od inwestorów ponad 250 mln zł z oferty publicznej, z czego dużą część wyłożył niemiecki BioNTech. Większość tych pieniędzy przeznaczono na badania kliniczne nad RVU120. Na koniec trzeciego kwartału na kontach spółki było 249 mln zł.
- Gotówka, którą dysponujemy, pozwala na kontynuację wszystkich prac w pełnym zakresie do I kwartału 2026 r. Jeśli jednak wyniki w którymś z badań nie będą uzasadniały dalszych wydatków, to po uzyskaniu danych z reprezentatywnych grup pacjentów, w pierwszej połowie 2025 r. podejmiemy decyzję o ich przerwaniu. W zależności od badania, planowany na ten rok koszt to kilkanaście-kilkadziesiąt milionów złotych. Na podstawie analizy wyników badań będziemy decydowali, czy kontynuować aktualny plan, przekierować część pieniędzy na najbardziej perspektywiczne ścieżki rozwoju RVU120, czy wydłużyć cash runway [czyli czas, po którym skończą się pieniądze - red.] spółki – mówi Paweł Przewięźlikowski.
Prezes Ryvu podkreśla, że sytuacja finansowa spółki jest stabilna.
- Mamy pieniądze na badania, będziemy też pozyskiwać kolejne dotacje. Rozpisaliśmy różne scenariusze finansowe i w pełni świadomie zarządzamy budżetem, a przez to ryzykiem. Istnieje wiele scenariuszy. W przypadku powodzenia któregoś z badań RVU120 możemy podpisać atrakcyjną umowę z partnerem. W takim wypadku wycena spółki będzie na zupełnie innym poziomie, a perspektywy RVU120 dużo bardziej jasne, włączając w to możliwość przystąpienia do rejestracji być może już w 2026 r., co w razie potrzeby zachęciłoby nie tylko partnera, ale alternatywnie również inwestorów do wsparcia dalszego rozwoju programu – mówi prezes Ryvu.
Podkreśla również, że spółka poza RVU120 ma inne aktywa, które mogą stać się przedmiotem umowy partneringowej i wzmocnić pozycję gotówkową spółki.
- Nie ma ryzyka, że pod koniec 2025 r. roku będziemy próbowali za wszelką cenę plasować emisję ratunkową, mając na koncie środki wystarczające na pokrycie trzech kolejnych miesięcy działalności – deklaruje Paweł Przewięźlikowski.